Zespół z Niecieczy remisując bezbramkowo z Lechem Poznań, stracił pierwsze w tym sezonie punkty przed własną publicznością. Częściwo zrehabilitował się jednak za porażkę 0:5 poniesioną w Szczecinie.
Niecieczanie nadal są niepokonani na własnym boisku, zachowali także miejsce w czołówce tabeli. W spotkaniu z „Kolejorzem” mieli jednak sporo szczęścia, że nie stracili bramki. Zawdzięczają to przede wszystkim Krzysztofowi Pilarzowi, który w piątek bronił jak w transie. - O tym, że rozpocznę mecz w bramce dowiedziałem się dopiero w dniu meczu, ale byłem w pełni gotowy do rywalizacji z Lechem - przyznał Krzysztof Pilarz.
Dariusz Trela, który w poprzednim meczu w Szczecinie puścił aż pięć bramek, podczas przedmeczowego zgrupowania w Dąbrowie Tarnowskiej nagle źle się poczuł i wylądował w szpitalu. W tej sytuacji w bramce musiał stanąć Pilarz i trzeba przyznać, że nie zawiódł. - Osobiście najbardziej jestem zadowolony z __faktu, że przez cały mecz zachowałem czyste konto - podkreśla bramkarz „Słoników”. - Z drugiej strony trochę szkoda, że nie strzeliliśmy choć jednego gola, gdyż wtedy zainkasowaliśmy nie jeden, a trzy punkty. Mimo wszystko remis też trzeba szanować - dodaje.
Pilarz co najmniej cztery razy ratował swoją drużynę przed utratą bramek w beznadziejnych sytuacjach. - Tym bardziej się cieszę, że udało mi się zachować czyste konto. Trudno mi ocenić, który strzał, czy sytuacja była najtrudniejsza do obrony. Gdy stoi się w bramce chce się jak najlepiej wykonać swoją pracę i na tym byłem skoncentrowany - przyznaje Pilarz. - Po wysokiej porażce w meczu wyjazdowym z Pogonią przede wszystkim chcieliśmy nie stracić bramki i to nam się udało. Musimy jeszcze poprawić grę w ofensywie i w kolejnych meczach możemy liczyć na większą zdobycz punktową - dodaje Pilarz.
Bramkarz „Słoników” zapytany, czy nie przeszkadza mu fakt, że nie ma stałego miejsca w bramce, odparł: - Wiadomo, że każdy zawodnik trenuje po to, by grać jak najczęściej, jednak o tym w __jakim składzie drużyna rozpoczyna mecz, decyduje trener. Ze swojej strony cieszę się, że wykorzystałem swoją szansę.
- Patrząc na przebieg spotkania, to jeden zdobyty punkt należy uznać za zdobycz - podkreśla trener Bruk-Betu Czesław Michniewicz. - Nie przegraliśmy z Lechem, który jest inny niż na początku sezonu. Przyjechał do nas w pełnym składzie, z mocną ławką rezerwowych. Zarówno my, jak i zespół z Poznania w trakcie spotkania nie stworzyliśmy sobie za wielu okazji. W doliczonym czasie gry mogliśmy zdobyć gola po rzucie rożnym, z kolei rywala po kontrataku. Do tego trzeba wymienić kilka bardzo dobrych interwencji Krzysztofa Pilarza, którego śmiało można nazwać bohaterem spotkania. W kilku sytuacjach naprawdę uratował nam skórę - dodał.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?