Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piłka nożna nie zastąpi krzyża

Redakcja
Fot. Anna Kaczmarz
Fot. Anna Kaczmarz
Około 200 osób wzięło wczoraj udział w pikiecie pod Konsulatem Generalnym Ukrainy w Krakowie. W Warszawie kresowianie protestowali w samo południe przed Sejmem. Przekazali marszałkowi petycję, domagając się uczczenia uchwałą pomordowanych przez UPA Polaków. Czy posłowie tym razem pochylą się nad nią?

Fot. Anna Kaczmarz

ROZMOWA. - Chodzi nam tylko o pamięć - mówi ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski

- Mamy taką nadzieję, choć poprzednią petycję wicemarszałek Kalinowski schował gdzieś do szuflady. A chodzi w niej o uczczenie pomordowanych obywateli II RP, potępienie nacjonalistów-zbrodniarzy, ale także o oddanie czci tym Ukraińcom, którzy nie tylko nie brali udziału w rzezi na Wołyniu, lecz ratowali Polaków. To byli tacy Sprawiedliwi Wśród Narodów Świata. To nie jest więc pikieta czy petycja skierowana przeciwko narodowi ukraińskiemu. Chodzi nam o pamięć, nie o zemstę.
Na jednym z transparentów, jakie rozwinięto przed konsulatem w Krakowie, napis głosił: "Ukraino, dlaczego nie ma krzyży na mogiłach 150 tysięcy zamordowanych Polaków?". To jednak także pytanie do polskich władz, które o możliwość takiego upamiętnienia ofiar mordów specjalnie się nie upominają.
- Można nawet powiedzieć: to pytanie przede wszystkim do polskich władz. Akurat w piątek premier Tusk gościł w Kijowie i rozmawiał z premier Julią Tymoszenko o piłce nożnej. Nie mamy nic przeciwko temu, piłka nożna też jest potrzebna, ale w trakcie rozmów szefów rządu warto choćby wspomnieć o umieszczeniu na mogiłach Polaków krzyży, na co ciągle w wielu ukraińskich miejscowościach nie ma zgody. Tylko 8 procent polskich mogił upamiętniono w ten sposób. To nie jest jednak niemożliwe, tym bardziej, że przecież bandyci z UPA wcale nie są gloryfikowani na całej Ukrainie, jedynie w jej zachodniej części. I to, rzecz jasna, nie przez wszystkich. W naszych wzajemnych relacjach potrzebna jest prawda. Bez niej niczego razem nie zbudujemy. Ważna jest i piłka nożna, i gaz, i mogiły ofiar.
Czemu polscy politycy tak niechętnie upominają się o uczczenie ofiar UPA? Przecież Ukrainie zależy na dobrych stosunkach z Polską i uzyskanie zgody np. na budowę pomnika czy krzyża nie powinno być trudne.
- Według mnie, jednym z najważniejszych powodów takiego stanu rzeczy jest fakt, iż Polsce brak polityki wschodniej. Nasze władze działają z doskoku, wykonują jakieś "szarpane" ruchy. Nie ma jasnej linii postępowania w tej dziedzinie. Poza tym, część polityków uważa, że poruszając trudne tematy, zepsujemy sobie dobre stosunki z Ukrainą. To kompletne nieporozumienie. Takie zachowanie, czyli chowanie głowy w piasek, sprzyja gloryfikowaniu SS Galizien i banderowców, do czego dochodzi wśród nacjonalistów.
Pikiety, zapalanie zniczy inaugurują Dni Pamięci o Wołyniu, obchodzone tym razem w wielu miastach. Czego po tegorocznych uroczystościach spodziewają się kresowianie?
- Zależy im przede wszystkim na jedności środowiska, zwłaszcza że w politykach przestali pokładać nadzieje. Nie chodzi jednak o tworzenie żadnych ugrupowań, lecz o to, by dzieci i wnuki kresowian przejmowały tę pałeczkę i by nie zapomniały o tamtych strasznych wydarzeniach.
Akurat to chyba się udaje. Na uroczystości przychodzi coraz więcej osób. Zresztą także krakowski konsulat Ukrainy przyjął apel do prezydenta Juszczenki.
- To prawda. W Lublinie z konsulatu nikt nie chciał wyjść. Mobilizację środowiska kresowian, paradoksalnie, wywołały obchody 65. rocznicy rzezi na Wołyniu w 2008 roku. Wtedy nie było na uroczystościach ani prezydenta, ani premiera, ani żadnego z biskupów. To wywołało wstrząs i zmusiło do aktywności. Do mediów także te problemy coraz częściej się przebijają. Ludzie się tym interesują. Pomagają także spektakularne wydarzenia. Choćby pielgrzymka kresowian, nad którą po raz pierwszy patronat przyjął prezydent Lech Kaczyński, czy wreszcie niedawny protest przeciwko przyznaniu przez KUL doktoratu honoris causa Wiktorowi Juszczence.
Udział w takich akcjach jednak sporo kosztuje. U niektórych ksiądz ma już i tak opinię radykała.
- Usłyszałem nawet właśnie, że jestem polskim odpowiednikiem Eryki Steinbach. To niesprawiedliwa ocena. Kresowianie nie domagają się przecież tego, czego chce szefowa Związku Wypędzonych. Nie ma mowy o powrocie Polaków na Wschód, o zmianie granic. Chodzi nam tylko o pamięć. Stąd nasz apel do Wiktora Juszczenki o jak najszybsze ustawienie krzyży i innych znaków pamięci na wszystkich mogiłach naszych krewnych.
Rozmawiała: Ewa Łosińska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski