Leszek Walankiewicz: - Moja kariera? Przytrafiło mi się coś fajnego. FOT. ANDRZEJ BANAŚ
Dawne sławy krakowskich boisk: Leszek Walankiewicz
55-letni dziś Leszek Walankiewicz pochodzi z Przemyśla. W Czuwaju grał 6 lat, w tym kilka meczów w pierwszej drużynie. Po maturze dostał się na studia AWF w Krakowie. W styczniu 1979 roku trafił do Hutnika. W drugiej drużynie występował w... ataku, na prawym skrzydle. Potem grał na prawej pomocy, a następnie na prawej obronie. Gdy z Hutnika odszedł Grzegorz Wesołowski, tworzył parę stoperów z Kazimierzem Węgrzynem. Imponował kondycją, był szybki, skoczny, dobrze się ustawiał i grał głową. Główna wada? Gra lewą nogą.
W ekstraklasie w latach 1990-1996 rozegrał 206 meczów, strzelił 9 bramek, w tym aż 5 w inauguracyjnym sezonie, gdy Hutnik jako beniaminek zajął piąte miejsce (na półmetku rozgrywek był nawet wiceliderem; przegrał zaledwie dwa mecze).
- Mieliśmy wtedy zgrany kolektyw, rozumieliśmy się bez słów na i poza boiskiem. Młodzież z rutyniarzami - to był nasz monolit. Każde zwycięstwo dodawało nam wiary w siebie, że możemy grać na wysokim poziomie - zaznacza.
Potem Hutnikowi wiodło się gorzej. Zajmował kolejno dwunaste, czternaste, ósme i dziewiąte miejsce w ekstraklasie. W 1996 roku odniósł największy sukces w swej historii. Był trzeci w lidze i uzyskał prawo gry w Puchrze UEFA. W II rundzie grał z Sigmą Ołomuniec.
- Mecz w Czechach odbył się przy pustych trybunach, bo kibice byli ukarani za ekscesy. Przegraliśmy 0:1. W rewanżu też przegrywaliśmy 0:1, ale potem strzeliliśmy trzy gole, między innymi Michał Stolarz z rzutu... rożnego - wspomina.
Potem był dwumecz z AS Monaco, w którym grali m.in. Fabien Barthez, Emmuanel Petit, Enzo Scifo i Thierry Henry, a ich trenerem był Jean Tigana.
- U siebie przegraliśmy 0:1, w Monako wyrównaliśmy po rzucie karnym na 1:1. Graliśmy od tej chwili w przewadze, mieliśmy sytuacje, ale sędzia nie podyktował drugiego karnego za faul Bartheza i w końcówce straciliśmy 2 gole - wspomina.
Następny sezon skończył się degradacją Hutnika. W jego połowie przeszedł do II-ligowej Cracovii, z którą po półtora roku spadł do III ligi. W spadkowym sezonie zdoła jeszcze strzelić pięć goli; ostatniego, gdy liczył już 39 lat! Potem zaliczył jeszcze dwa sezony (obydwa w III lidze) i zrezygnował z gry.
- Gdy z Hutnikiem awansowałem do ekstraklasy (mając 31 lat - przyp. red.), zakładałem, że pogram jeszcze dwa lub trzy lata i pomyślę o zakończeniu kariery. A tymczasem grałem jeszcze 10 lat - podkreśla. Szacuje, że w II lidze rozegrał łącznie około 300 spotkań.
Jako trener prowadził Dalin Myślenice, Hutnika, Wieczystę, Bocheńskiego, Skawinkę, Wróblowiankę, Pogoń Miechów i - wspólnie z Krzysztofem Szopą - reprezentację Małopolski. - To nie były topowe kluby, ale każdy sukces cieszył. A siedząc na ławce, ciągnęło mnie na boisko - wspomina.
Od 2003 roku jest związany z UEK, głównie ze Studium Wychowania Fizycznego i Sportu, gdzie przez 4 lata był zastępcą kierownika ds. sportowych, a od roku jest kierownikiem. Prowadzi też uczelniane drużyny kobiet i mężczyzn w futsalu. Ukończył kurs instruktora tenisa, w który grywał od najmłodszych lat. Ból w kolanie sprawił, że od 3 lat nie biega już na korcie i na boisku. Marzy mu się wyjazd na US Open do Nowego Jorku, gdzie go zaprasza kolega ze studiów. Ma żonę Annę, córkę Małgorzatę i syna Piotra.
Jerzy Filipiuk
Za tydzień Tomasz Bernas, były piłkarz m.in. Hutnika i Puszczy
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?