Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piłkarskie Orły. Luis Fernandez z Wisły Kraków, czyli świetny piłkarz o dwóch twarzach

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Dwa gole Luisa Fernandeza w meczu z GKS-em Katowice przyniosły Wiśle Kraków wygraną 2:1, a Hiszpanowi pomogły wygrać w sierpniu nasz ranking
Dwa gole Luisa Fernandeza w meczu z GKS-em Katowice przyniosły Wiśle Kraków wygraną 2:1, a Hiszpanowi pomogły wygrać w sierpniu nasz ranking Anna Kaczmarz
Luis Fernandez wygrał w Małopolsce sierpniowy ranking „Piłkarskie Orły”. To nowy projekt Polska Press Grupy, który obejmuje profesjonalnych piłkarzy od ekstraklasy do III ligi.

W tej klasyfikacji ranking prowadzony jest zarówno na skalę ogólnokrajową jak i wojewódzką. Prowadzimy go pod patronatami Ministerstwa Sportu i Turystyki, Polskiego Związku Piłki Nożnej oraz Muzeum Sportu i Turystyki. Pod uwagę brane są osiągnięcia roczne, ale też w poszczególnych miesiącach. I właśnie sierpień w Małopolsce należał do Luisa Fernandeza, który strzelił cztery bramki, co po pomnożeniu przez współczynnik 1,75, przypisany do I ligi, dało mu wygraną.

Później Hiszpan musiał pauzować za czerwoną kartkę, ale już wkrótce wraca do gry. W najbliższy piątek Wisła Kraków podejmie o godz. 20.30 Ruch Chorzów, a Hiszpan po odcierpieniu wspomnianej kary za czerwoną kartkę, może być brany pod uwagę przez Jerzego Brzęczka do składu na mecz z „Niebieskimi”.

28-letni Luis Fernandez to zawodnik o dwóch twarzach. Z jednej strony bardzo dobry jak na polskie warunki piłkarz. Z drugiej człowiek, którego łatwo sprowokować, który łatwo traci kontrolę nad sobą, a cierpi później przez to on sam i drużyna.

Wisła Kraków sprowadziła Fernandeza zimą z emirackiego Khor Fakkan, choć zainteresowana była Hiszpanem już wtedy, gdy grał on w greckim Asteras Tripolis. Zabiegi, żeby zakontraktować Fernandeza już latem 2021 roku spaliły na panewce głównie ze względów finansowych. „Biała Gwiazda” nie była bowiem w stanie konkurować z szejkami ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Krakowski klub nie stracił jednak Hiszpana „z radarów”. Gdy okazało się, że jego przygoda z Khor Fakkan nie układa się dobrze, ponowiono próbę sprowadzenia Fernandeza do Krakowa. Tym razem skuteczną, a on sam mówił w wywiadzie, jakiego nam udzielił na w zimie po transferze do „Białej Gwiazdy”: - Wisła starała się o mnie już latem. Wtedy z różnych przyczyn nie doszło do tego transferu, ale bardzo doceniam to, że ten klub był tak zdeterminowany, żeby jednak sprowadzić mnie do siebie teraz. Pomyślałem, że skoro oni tak bardzo mnie chcą, to warto tutaj przyjść pomimo innych ofert. Poczułem, że tutaj chcą na mnie postawić.

Początki Fernandeza w Wiśle łatwe nie były. Najpierw miał problemy ze zdrowiem w okresie przygotowawczym, co spowodowało, że musiał długo dochodzić do optymalnej formy fizycznej. Na początku różnie było też z jego formą piłkarską, ale bramki strzelał. Wydawało się, że może być kluczowym zawodnikiem na finiszu walki o utrzymanie w ekstraklasie. Przyszedł jednak 25 kwietnia i mecz z Wisłą Płock.

To dramatyczne spotkanie „Biała Gwiazda” przegrała 3:4 po golu z rzutu karnego w doliczonym czasie gry. Już po końcowym gwizdku Luis Fernandez został sprowokowany przez Damiana Michalskiego i uderzył piłkarza z Płocka. Sprawa pewnie rozeszłaby się po kościach, gdyby nie filmik wrzucony przez dziennikarza TVP Sport Mateusza Migę na Twittera. To na nim można było zobaczyć moment uderzenia i to na podstawie właśnie tego materiału Fernandez został zdyskwalifikowany na cztery mecze, co oznaczało, że nie mógł pomóc Wiśle na finiszu nieskutecznej ostatecznie walki o utrzymanie.

Gdy Wisła już spadła, trener Jerzy Brzęczek przekonywał, że zrobi wszystko, co w jego mocy, żeby zatrzymać Fernandeza na I ligę. Spotykał się z samym zawodnikiem, spotykał z jego żoną, przekonywał. I choć Hiszpan miał inne oferty, m.in. z Vojvodiny Nowy Sad, to ostatecznie w Krakowie został. I szybko zaczął pokazywać swoją lepszą twarz. Choć znów miał problemy zdrowotne, to gdy na boisku się pojawił, zachwycał umiejętnościami. Praktycznie w pojedynkę wygrał „Białej Gwieździe” mecz z GKS-em Katowice. Na boisku pojawił się w 57 min, gdy zespół z ul. Reymonta przegrywał 0:1. W 71 min wyrównał, cztery minuty później zdobył drugą bramkę i komplet punktów pozostał na Reymonta.

W dorobku hiszpańskiego zawodnika są również gole z meczów z GKS-em Tychy i Skrą Częstochowa. Również asysta w spotkaniu z Chrobrym Głogów, gdy to właśnie po podaniu Fernandeza bardzo szybko z polską I ligą przywitał się jego rodak Angel Rodado. Problem w tym, że właśnie w tym meczu znów dał o sobie znać charakter Fernandeza, a raczej jego ciemniejsza strona. Znów dał się sprowokować rywalowi. Tym razem nadepnięty przez Pawła Tupaja, oddał przeciwnikowi, kopiąc go bez piłki. Efekt mógł być jeden - czerwona kartka. W ten sposób Fernandez osłabił zespół nie tylko w tym spotkaniu, ale również w trzech kolejnych, bo na tyle tym razem wyceniono jego przewinienie. Karę Hiszpan dostał też pokaźną od klubu, bo Jerzy Brzęczek już naprawdę mocno zdenerwował się na swojego zawodnika.

Luis Fernandez to jednak wciąż przede wszystkim bardzo dobry piłkarz, na pewno jeden z najlepszych w I lidze. Dla Wisły może okazać się wręcz kluczowym graczem w walce o awans. Dwa incydenty z dyskwalifikacjami powinny przynieść taki efekt, że Hiszpan zacznie bardziej panować nad emocjami. I nie będzie dawał się prowokować, bo że kolejne prowokacje będą, można być niemal pewnym. To zresztą zastanawiające, bo Fernandez przed przyjazdem do Polski nigdy nie dostał czerwonej kartki! Dopiero gdy zaczął grać u nas zaczęły pojawiać się incydenty z jego udziałem. Jeśli ten ostatni czegoś go wreszcie nauczył, to razem z Angelem Rodado mogą wkrótce stworzyć taki duet ofensywnych graczy Wisły, którzy mecz po meczu będą dawać jej po prostu punkty, kolejne wygrane. Przynajmniej do końca roku, bo na razie Fernandez związany kontraktem z Wisłą nigdzie się nie wybiera. W letnim oknie transferowym udało się go zatrzymać.

Jerzy Brzęczek wspomina od czasu do czasu, że chciałby, aby klub przedłużył kontrakt z Hiszpanem, który obowiązuje do końca obecnego sezonu. Biorąc pod uwagę fakt, że Fernandez zarabia na poziomie gwiazdy nie tyle I ligi, co ekstraklasy, możliwie to będzie tylko wtedy, jeśli Wisła będzie miała prawdziwą szansę na powrót do najwyższej klasy rozgrywkowej po zaledwie roku przerwy. A że pomóc ma w tym m.in. Fernandez, to korzyść mogą odnieść z tej współpracy obie strony… Na razie Hiszpan będzie chciał pokazać w meczu z Ruchem, że problemy dyscyplinarne ma już za sobą, a liczy się tylko gra i kolejne bramki dla Wisły.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

20240417_Dawid_Wygas_Wizualizacja_stadionu_Rakowa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski