MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Piłkarskie Orły. Maj to był miesiąc Angela Rodado. Wisły Kraków już nie do końca

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Andrzej Banaś
Maj 2024 roku był miesiącem, który kibice Wisły Kraków będą długo wspominać. Z różnych powodów. W większości meczów czołową postacią był napastnik „Białej Gwiazdy” Angel Rodado.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

Hiszpan całkowicie zdominował klasyfikację strzelców wśród małopolskich drużyn. Trafiał jak natchniony i wygrał zdecydowanie w tym miesiącu w klasyfikacji Piłkarskie Orły w Małopolsce. Nie zawsze jednak jego gole dawały Wiśle wymierne efekty.

Zaczęło się jednak wszystko jak w marzeniach. 2 maja Wisła zagrała w finale Pucharu Polski na Stadionie Narodowym w Warszawie. Krakowianie przegrywali do dziewiątej doliczonej minuty 0:1, gdy do dogrywki doprowadził Eneko Satrustegui. A w dodatkowym czasie klasą błysnął już Angel Rodado. Wykorzystał fatalny błąd Leo Borgesa, przejął piłkę i w sytuacji sam na sam pokonał Valentina Cojocaru. Okazało się, że był to gol na wagę zwycięstwa i zdobycia okazałego trofeum. Pierwszego dla Wisły od trzynastu lat, a sam Puchar Polski krakowianie wywalczyli po 21 latach przerwy. Wkład Angela Rodado w tę wygraną był bezsporny.

Po kilku dniach Wisła pojechała do Sosnowca, gdzie niemiłosiernie męczyła się ze zdegradowanym już Zagłębiem. Do 90 minuty krakowianie przegrywali 0:1, ale właśnie wtedy po dośrodkowaniu Igora Sapały piłkę głową do siatki posłał Rodado. Uratował Wiśle przynajmniej jeden punkt, choć z przebiegu gry powinna ona wówczas zdobyć ich komplet.

W następnej kolejce Wisła przegrała niezwykle ważny mecz z Lechią Gdańsk 3:4, ale jeśli do kogoś trudno było po tym meczu mieć jakiekolwiek pretensje, to znów do Rodado. On zrobił swoje. Strzelił dwa gole. To inni „nie dojechali” i dlatego „Biała Gwiazda” została z niczym. Jeszcze gorzej zaprezentowała się tydzień później w Katowicach, gdzie została rozbita 5:2. I znów Rodado dwoił się i troił, żeby pomóc zespołowi, który już po kilku minutach musiał grać w dziesiątkę. Efekt? Znów dwie bramki, znów honorowe. W ostatniej kolejce z Bruk-Betem Termalicą Hiszpan do siatki już nie trafił, ale i tak maj zamknął z imponującym dorobkiem sześciu goli - jednym w Pucharze Polski i pięcioma w lidze.

Angel Rodado miał powody do satysfakcji, on swoją pracę wykonał bowiem doskonale, co zresztą docenili kibice, bo jako jedynego nazwisko skandowali na ostatnim meczu sezonu. On sam jednak bardziej martwił się tym, że nie udało się Wiśle wykonać najważniejszego, czyli awansować do ekstraklasy. Po zakończeniu tego ostatniego meczu Hiszpan powiedział nam: - Wiele razy podkreślałem, że owszem, to piękna sprawa być królem strzelców, ale to miano bez awansu do ekstraklasy jest niczym. Jest po prostu dla mnie niczym. Fajnie, że strzeliłem dużo goli, ale skoro nie pomogło to awansować Wiśle do ekstraklasy, nie mogę nawet cieszyć się z nich.

 

Tutaj znajdziesz więcej informacji o Wiśle Kraków

od 7 lat
Wideo

Ostatni trening Polaków przed meczem z Austrią

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Piłkarskie Orły. Maj to był miesiąc Angela Rodado. Wisły Kraków już nie do końca - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski