Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piłkarz po przejściach chce zakotwiczyć w Wiśle

Redakcja
Serge Branco zagrał wczoraj pół meczu w Bełchatowie Fot. Michał Klag
Serge Branco zagrał wczoraj pół meczu w Bełchatowie Fot. Michał Klag
- Jestem waleczny. Na boisku gram bardzo agresywnie - mówi nowy piłkarz Wisły Serge Branco. Ma za sobą burzliwą karierę, w trakcie której grał w wielu klubach różnych krajów Europy. Niektóre z nich opuszczał w kontrowersyjnych okolicznościach.

Serge Branco zagrał wczoraj pół meczu w Bełchatowie Fot. Michał Klag

SERGE BRANCO. Na początku kariery zdobył złoty medal olimpijski. "Białą Gwiazdę" zareklamował mu Paweł Kryszałowicz. Wczoraj zadebiutował w polskiej lidze.

- To już przeszłość - zaznacza 30-letni Kameruńczyk, który do zespołu "Białej Gwiazdy" przyszedł z jasnym celem: - Wybrałem ten klub, ponieważ chcę walczyć o mistrzostwo i grać w europejskich pucharach. Teraz przez 24 godziny na dobę koncentruję się na pracy w Wiśle.

Na razie Branco wyróżnia się w krakowskim zespole... tatuażami na całym ciele. - Moim bardzo dobrym przyjacielem jest zawodnik Schalke, Jermaine Jones. Jego brat miał salon tatuażu we Frankfurcie. Jermaine zrobił sobie jeden tatuaż, a ja ponad dwadzieścia - wyjawia Kameruńczyk, który wyróżnia się również ekscentryczną fryzurą - blond irokezem, co dodaje mu groźnego wyglądu na boisku. Pozory jednak mylą, bo Branco jest kontaktowym i życzliwym człowiekiem. Lubi się ubierać elegancko. Gustuje w kolorowych marynarkach. Można było się o tym przekonać podczas pierwszego meczu Wisły na swoim nowym stadionie z Koroną Kielce.

- Atmosfera jest znakomita. Przyjemnie byłoby zagrać na tym obiekcie - można było wtedy usłyszeć od Kameruńczyka. Podkreślał, że musi tylko przejść niezbędne testy medyczne. Udziału w treningach Wisły nie traktował bowiem jako testów sprawdzających jego umiejętności. Uważał, że prezentuje poziom predysponujący go do gry w Wiśle. I nie mylił się.

- Takiego piłkarza potrzebowaliśmy. Po zamknięciu okna transferowego nie jest łatwo znaleźć dobrych zawodników, którzy są bez kontraktu. Jesteśmy więc zadowoleni, że udało się pozyskać Serge'a Branco. To zawodnik profesjonalny, silny fizycznie, panujący nad piłką, grający agresywnie w obronie, z dobrą przeszłością, grający przez cały czas na wysokim poziomie - podkreśla trener Wisły Robert Maaskant. Zaznacza, że Branco może występować na kilku pozycjach: prawej i lewej obronie oraz jako defensywny pomocnik. - Najlepszą dla mnie pozycją jest ta na zielonej murawie. Jedną połowę mogę grać na prawej, a drugą na lewej obronie. Skoro mnie wybrano, to oznacza, że mogę coś wnieść do tego zespołu. Chcę pomóc Wiśle - mówi Branco.

Jest przymierzany głównie do gry na lewej obronie. Na tę pozycję Wisła zaczęła pilnie szukać zawodnika po sprzedaży Juniora Diaza do Club Brugge i niedawnej kontuzji Piotra Brożka. Ale wczoraj Kameruńczyk zadebiutował w meczu ekstraklasy w Bełchatowie, zastępując tuż po przerwie na prawej obronie Erika Cikosa. - Cieszę się, że zadebiutowałem w Wiśle, ale nie jestem zadowolony z wyniku, bo nie wygraliśmy. Choć mieliśmy na to wiele okazji. Przekonałem się, że w polskiej lidze gra się twardo. Jeszcze nie jestem przygotowany do sezonu w stu procentach. Zamierzam ciężko pracować, aby w pełni zaadaptować się w nowej drużynie i lidze. W Wiśle czuję się bardzo dobrze. Jeśli poprawimy jakość gry, to myślę, że koniec sezonu będzie dla nas radosny. Wierzę, że kolejny mecz już wygramy. W spotkaniach u siebie musimy zdobywać trzy punkty - powiedział po meczu.
Dla Branco Wisła i polski futbol nie są zupełnymi nowościami. - O Wiśle wiedziałem już wcześniej, bowiem w Niemczech grałem w Eintrachcie Frankfurt z Pawłem Kryszałowiczem. Później widzieliśmy się jeszcze w Turcji, gdzie Paweł był na obozie z Wisłą. Wtedy dużo mi wspominał o krakowskim klubie - opowiada Kameruńczyk. - Oglądałem też mecze reprezentacji Polski prowadzonej przez trenera Leo Beenhakkera na mistrzostwach Europy w Austrii i Szwajcarii. Z polskiej ligi wcześniej znałem trzy najlepsze kluby: Wisłę, Lecha i Legię.

Paweł Kryszałowicz dobrze pamięta Branco. - Razem graliśmy w Eintrachcie. Wtedy Serge występował w pomocy. Od czasu naszej wspólnej gry minęło sporo lat, ale jeżeli będzie w podobnej formie, to może wiele dać Wiśle. Zapamiętałem go jako zawodnika dynamicznego, grającego twardo i agresywnie. To piłkarz, który nie odstawia nogi. Ma dobry charakter, ale potrafi też być wybuchowy. Nie wiem jaką prezentuje obecnie formę, ale zawodnicy tej klasy rzadko przychodzą do polskich klubów - mówi Kryszałowicz. Były piłkarz Wisły obecnie gra w trzecioligowym Gryfie Słupsk, w którym rozpoczynał piłkarską karierę.

Dla Kameruńczyka okres gry we Frankfurcie był jednym z najlepszych w piłkarskiej karierze. Największy sukces świętował natomiast 10 lat temu. Było nim wywalczenie z reprezentacją olimpijską Kamerunu złotego medalu na igrzyskach w Sydney. Tam w meczu finałowym "Nieposkromione Lwy" pokonały Hiszpanię 5-3 w karnych, po tym jak w regulaminowym czasie spotkanie zakończyło się remisem 2-2. W tamtej drużynie Kamerunu występował takie gwiazdy jak m.in. Samuel Eto'o, Pierre Wome, czy Idriss Carlos Kameni. - Teraz więcej wiem o piłce niemieckiej niż kameruńskiej. Od wielu lat na stałe mieszkam w Niemczech. Polski futbol bardziej mógłbym więc porównywać do niemieckiego. Myślę, że cztery, pięć najlepszych klubów z polskiej ligi mogłoby sobie poradzić w Bundeslidze - ocenia Branco.

Urodził się 11 października 1980 r. w Douali. W rodzinnym kraju karierę rozpoczynał w klubie Unisport Bafang. Po tym jak został wypatrzony przez niemieckich skautów trafił do Eintrachtu Brunszwik, a stamtąd w 2000 r. do zespołu z Frankfurtu. Tam na początku był podstawowym zawodnikiem, później stracił miejsce w składzie, z tego powodu chciał nawet odejść, ale pod koniec kontraktu znów grał w pierwszym składzie. Po trzech sezonach klub z Frankfurtu nie przedłużył z nim umowy. W kolejnych latach miał problemy z przebiciem się do składu w VfB Stuttgart, Leeds United i Queens Park Rangers. W 2005 r. zdecydował się przenieść do ligi rosyjskiej, do Szynnika Jarosław. Po roku trafił stamtąd do Krylii Sowietow Samara. Tam doszło do konfliktu Kameruńczyka z trenerem Gadżi Gadżijewem. Media donosiły o sytuacji, w której Branco nie przyjął słów krytyki trenera i zareagował atakiem wściekłości. Z pomocą ruszył drugi trener Omari Tetradze, który - jak informowano w mediach - miał nawet pogrozić piłkarzowi pistoletem. Branco nie chce wracać do tamtych wydarzeń.
- Nie mówmy o tym co było w przeszłości. Jestem w nowym kraju i klubie, który jest bardziej profesjonalny niż kluby w Rosji - mówi Kameruńczyk. W Rosji miał również problem z kibicami. - Do incydentu doszło w meczu Samary z Chimki. Fani Chimki zachowywali się w rasistowski sposób. Nie chciałbym o tym jednak opowiadać. Chciałbym o tym zapomnieć. To najgorszy czas w mojej karierze - przyznaje Branco. Z tego powodu postanowił rozwiązać kontrakt z Krylią Sowietow. Po pół roku bezrobocia w sierpniu 2008 r. podpisał roczną umowę MSV Duisburg. Po jednej rundzie drugoligowy niemiecki klub zrezygnował z jego usług i przez pół roku Kameruńczyk trenował indywidualnie. Poczekał do lata zeszłego roku i związał się z Levadiakosem. Tam na początku grał w pierwszym składzie, ale później znów nie sprostał oczekiwaniom i ostatecznie za porozumieniem stron pożegnał się z klubem, który spadł z greckiej ekstraklasy. Teraz został przyjęty w Wiśle z otwartymi rękami. - Serge Branco trenował w Krakowie przez 10 dni i pokazał swoje umiejętności. Wcześniej grał w Niemczech, Anglii, Rosji czy w Grecji, ma więc ogromne doświadczenie. Takiego piłkarza potrzebowaliśmy - podkreśla dyrektor sportowy Wisły Stan Valckx.

A Kameruńczykowi w Krakowie bardzo się spodobało. - To bardzo ładne miasto, a Wisła jest bardzo profesjonalnym klubem, ma nowy, duży stadion, mamy dobrego trenera, a w drużynie jest wielu doświadczonych zawodników. Są tu ludzie, którzy znają się na piłce i mogą wynieść Wisłę na najwyższy poziom. Dlatego tu jestem - zaznacza Branco. Jest też pod wrażeniem atmosfery na stadionie Wisły: - Jest lepsza niż w Grecji. Tutaj kibice są większymi pasjonatami i bardziej wspomagają drużynę. W Grecji kibicowanie jest bardziej agresywne - wystarczy, że popełnisz jeden błąd, a fani zaczynają krzyczeć. Tutaj, kiedy drużyna popełni błąd, to kibice jej pomagają. Tak jest na stadionie Wisły, nie wiem jak jest gdzie indziej. Jest też inaczej niż w Niemczech, gdzie kibice dopingują, ale często hałasują, dużo krzyczą, a na trybunach rozbrzmiewa muzyka.

Branco z Wisłą związał się rocznym kontraktem. Liczy jednak, że w Krakowie zadomowi się na dłużej. - W Grecji miałem grać trzy lata, a byłem tam przez rok. W Rosji miałem kontrakt pięcioletni, a grałem dwa lata. Może się okazać, że podpisujesz kontrakt na rok, a w klubie zostajesz sześć lat. Nie jest ważne, na ile lat podpisujesz umowę, ale to jak grasz - mówi Branco. Podkreśla, że poza sportem najważniejsza jest dla niego rodzina: - Mam czwórkę dzieci - troje z obecną żoną i jedno z inną kobietą, która mieszka w Londynie. Wolny czas najbardziej lubię spędzać z rodziną, ze swoimi dziećmi.

Piotr Tymczak

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski