Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piłkarz, trener, listonosz

Jacek Żukowski
Wiktor Nenko trenuje Sportowca
Wiktor Nenko trenuje Sportowca Fot. Andrzej Wiśniewski
Dawne sławy krakowskich boisk: Wiktor Nenko. Wiktor Nenko przeszedł klasyczną drogę do piłki nożnej. Jego starszy o trzy lata brat Adam grał w Cracovii, więc i on do niej trafił, gdy miał 12 lat.

Z tym klubem wiąże go najwięcej, choć były też inne. Ale to w „Pasach” debiutował w II lidze.

Mieszkałem przy ul. Loretańskiej, więc na Cracovię miałem blisko – opowiada Wiktor Nenko. – Przeszedłem w tym klubie wszystkie szczeble w grupach młodzieżowych. Jak już pukałem do pierwszej drużyny, w wieku 18 lat, przytrafiła mi się kontuzja więzadeł krzyżowych. To były inne czasy niż teraz, jeśli chodzi o medycynę. Straciłem prawie dwa lata, wracałem do gry i __znów musiałem ją przerywać, bo kolano dokuczało. Może moja kariera potoczyłaby się inaczej, gdyby nie te kłopoty zdrowotne. Podobno byłem utalentowany...

Szansę debiutu dał mu trener Mieczysław Adamczyk. W 1977 r. upomniało się o niego wojsko i trafił na dwa lata do III-ligowego Wawelu. Potem wrócił na ul. Kałuży. W II lidze debiutował w meczu z Motorem Lublin za trenera Mariana Tobika. – Graliśmy na __zapleczu ekstraklasy – mówi zawodnik. – Byli świetni piłkarze, jak Jacek Hefko, Wiesiek Dybczak, którego niestety zniszczył alkohol. W szatni różnie bywało, byłą grupa imprezowa, ale ja do niej nie należałem. Byłem młody, a wtedy rządzili „starzy”.
Drużyna była zintegrowana. Były różne zwyczaje, chociażby „chrzciny”. Gdy pojechałem na
obóz z pierwszą drużyną do Muszyny wraz z Wackiem Szczerbą przez całą noc przygotowywaliśmy wierszowane przemówienie, skierowane do starszyzny w zespole, o akceptację nas w nowym towarzystwie. Obrywało się klapkami, paskami w tylną część ciała. Gdy recytacja przypadła do __gustu, klapsów było mniej.

Nenko grał w trudnych dla Cracovii czasach, gdy brakowało pieniędzy na wszystko. Jednak wspomina je z rozrzewnieniem, głównie ze względu na kolegów. – Przyjaźnimy się z __Andrzejem Tureckim – mówi. – Jak tylko przyjeżdża z USA, to spotykamy się całymi rodzinami. Z kolei Wacek Szczerba to mój serdeczny przyjaciel. Gram w oldbojach Cracovii, przy okazji meczów też spotykam kolegów. Sukcesów w piłce nie miałem, ale to, co mi zostało to wspomnienia i przyjaźnie.

Jesienią 1970 r. zagrał siedem meczów i porzucił „Pasy”. Bocznym pomocnikiem zainteresował się Igloopol Dębica. – Zamieniłem II ligę na III, ale to był z korzyścią dla mnie, bo w nowym zespole mogłem regularnie grać _– opowiada Nenko. – _Znałem swe miejsce w szeregu, Cracovia wzmocniła skład i __musieliśmy się rozstać.

W Dębicy grał sezon. Akurat był gorący politycznie rok 1980. Powstawała Solidarność. – W __klubie utrzymywanym przez potężny zakład, jakim był Igloopol, zapanowały nowe porządki – opowiada Nenko.– Kazano nam iść do pracy. Wróciłem do Krakowa, akurat żona spodziewała się pierwszego dziecka. Przestałem grać w piłkę w wieku 25 lat i poszedłem do pracy. Trafiłem na pocztę. Miałem tam być trzy miesiące, a zostałem 34 lata. Pracuję jako listonosz. Żal, że przygoda z piłką tak mi się urwała, ale rzeczywistość zmusiła mnie do tego, by z czego innego utrzymać rodzinę. Z piłki na __poziomie III ligi nie dało się żyć.

Rozbrat z futbolem trwał 6 lat. Nenko został grającym trenerem Błękitnych Modlnica. Potem pracował w klubach z niższych klas – w Wiślance Grabie, Wiśle Rząska, Dragonie Szczyglice, Czarnochowicach. Dziś jest trenerem Sportowca Modlni-czka. – _Pracując na poczcie brałem udział w mistrzostwach Polski. Zdobyliśmy ten tytuł przed kilku laty, mając w składzie m.in. Krzysztofa Kusię _– chwali się Nenko.

W Wiślance na skutek kontuzji musiał definitywnie zakończyć przygodę z futbolem w roli piłkarza. – Wywalczyliśmy awans do okręgówki _– wspomina. – _A wcześniej do klasy A. Pamiętam decydujący mecz z Rabą Dobczyce, zremisowany 1:1, a ja doznałem w nim kontuzji i nie wróciłem już do piłki. Które mecze wbiły mi się jeszcze w pamięć? Z pewnością ten z rundy jesiennej, gdy przegrywaliśmy derbowy mecz z Błękitnymi 1:4 do 80 min, a wygraliśmy 5:4 .

Chodzi na mecze Cracovii wraz z żoną Beatą, czasem z braćmi i córkami. – Kasia trenowała koszykówkę w Wiśle, Ewa biegała na orientację w Wawelu _– opowiada. – _Karolina była gimnastyczką w Wiśle i __zdobyła nawet mistrzostwo Polski, Ola trenowała pływanie.

Za tydzień Janusz Świerad były piłkarz m.in. Wisły Kraków.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski