Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piórko i peleryna

Redakcja
80 lat temu, 1 grudnia 1918 roku, powstała pierwsza polska jednostka wojskowa przeznaczona do działań w górach. W niedzielę, 6 grudnia br. odbędą się w Nowym Sączu uroczystości jubileuszowe 1 Pułku Strzelców Podhalańskich.

Jerzy Leśniak

Jerzy Leśniak

80 lat temu, 1 grudnia 1918 roku, powstała pierwsza polska jednostka wojskowa przeznaczona do działań w górach. W niedzielę, 6 grudnia br. odbędą się w Nowym Sączu uroczystości jubileuszowe 1 Pułku Strzelców Podhalańskich.

Starsi mieszkańcy Nowego Sącza noszą w pamięci malowniczy obraz wojskowych defilad (ostatnia odbyła się 6 sierpnia 1939 r.) i imprez, jakich nie brakowało na ulicach i placach w okresie międzywojennym. Żołnierskie szyki podążające co niedzielę na sumę do kościoła garnizonowego pw. św. Kazimierza, w rocznice świąt państwowych, 3 maja i 11 listopada, poprzedzała słynna orkiestra, z muzykami w paradnych pelerynach i kapeluszach z piórami. Atrakcją był mały kucyk Kubuś ciągnący wózek z bębnem. Podhalańczycy wyróżniali się nie tylko oryginalnym strojem wojskowym, ale też specjalnymi emblematami i odznakami (szarotki, swastyki nie mające nic poza zbliżonym nieco kształtem wspólnego ze złowrogim znakiem hitlerowców), wykonywanymi na miejscu przez sądecką firmę grawerską Antoniego Batki. Stanowili jednostkę nietypową, w której występowały wybitne indywidualności. Wystarczy przywołać przykład ostatniego dowódcy, mjr. Mariana Serafiniuka, który po wojnie należał do najpopularniejszych i najlepszych nauczycieli języków angielskiego i niemieckiego w Nowym Sączu.
     1 psp był jednostką powszechnie lubianą w regionie, wyrazem przywiązania ludności były nadawane honorowe obywatelstwa wielu miast, od Nowego Targu po Jasło. Podczas pochodów pierwszomajowych sądeccy kolejarze spod znaku PPS mijając koszary wojskowe pozostawiali na ich murach setki paczek papierosów w prezencie dla żołnierzy. W lipcu 1934 r., gdy Sądecczyznę nawiedziła klęska powodzi, ratownicy w mundurach wyciągali ludzi z dunajcowych topieli (w czasie jednej z akcji zginął kpr. Wojciech Klimczak).
     \\\*
     1 grudnia 1918 r. rozkazem nr 12 dowódcy Okręgu Generalnego w Krakowie powołano do życia 1 Pułk Strzelców Podhalańskich w Nowym Sączu. Jednostka powstała z przekształcenia 20 nowosądeckiego Pułku Piechoty Wojska Polskiego, powołanego na początku listopada 1918 z żołnierzy służących w 20 CK Pułku Armii Austriackiej, batalionu zapasowego austriackiego 32 Pułku Obrony Krajowej oraz żołnierzy POW i z poboru. Był to pierwszy, formalnie utworzony w Wojsku Polskim, pułk górski, który stacjonował w górach, szkolony i przeznaczony do działań na terenach górskich.
     Większość żołnierzy pochodziła z powiatów nowosądeckiego, nowotarskiego, limanowskiego i gorlickiego. Inicjatorem utworzenia specjalnych oddziałów górskich był płk Andrzej Galica (późniejszy generał), oficer Legionów. Góral z Białego Dunajca zdawał sobie doskonale sprawę z militarnej wartości gór. Służąc wcześniej w ck armii austriackiej zapoznał się z funkcjonowaniem zorganizowanej w 1816 r. formacji Strzelców Alpejskich. Później śladami Austriaków poszli Francuzi, Włosi i Niemcy. Generał Galica osobiście polecił wprowadzić do umundurowania strzelców kapelusz wzrowany na góralskim. Regulaminowa długość orlego zwykle pióra nie mógła przekraczać 40 cm, ale dla fasonu łamano ten przepis i starano się nosić jak najdłuższe.
     Autor opracowania "Strzelcy podhalańscy" Wojciech B. Moś przytacza historię podporucznika Wojciecha Kanii, który nosił pióro najdłuższe w pułku, ku zazdrości dowódcy, molestującego go o zamianę, bo jakże taki młody podporucznik mógł mieć dłuższe pióro od pułkownika. Kania nie ustąpił, dowódca był na tyle taktowny, że więcej nie nalegał, lecz wkrótce zdobył dla siebie ozdobę nieco dłuższą...
     - O długie orle pióra było trudno. To była droga inwestycja. Jedno kosztowało ok. 30 zł. Prawdziwe przywozili powracający z urlopów żołnierze zakopiańczycy. Dostarczali je też gajowi, sprowadzano nawet z zagranicy. Trzeba było o nie wyjątkowo dbać, uważać, by się nie złamało, nie zgniotło, w kapeluszu np. nie można było wsiąść do samochodu.

Z ziemi włoskiej do polskiej

     1 psp przejął większość żołnierzy, jak i tradycje stacjonującego od dziesięcioleci w Nowym Sączu 20 CK Pułku Armii Austriackiej. Pod koniec pierwszej wojny światowej 20 pułk, w którym służyło wielu mieszkańców Sądecczyzny, znalazł się na froncie włoskim nad rzeką Piarą, w rejonie Udine. W połowie października 1918 pozbawionym praktycznie dowództwa pułkiem kierował por. Henryk Tyrpowicz, który zorganizował transport kolejowy do Polski dla około tysiąca osób narodowości polskiej, wyposażonych w broń, amunicję i działa.
     Powracający pułk usiłowali zatrzymać i rozbroić Austriacy w Wiedniu oraz Czesi w Brnie i Bratysławie. Po blisko miesięcznej podróży żołnierze powrócili do Nowego Sącza. 18 listopada 1918 witały ich uroczyście władze powiatowe i miejskie oraz ludność.
     W styczniu 1919 sądecki pułk wyjechał na odsiecz Lwowa pod Rawę Ruską, gdzie walczył z Ukraińcami pod Uhnowem, Magierowem, Niemirowem, Żółkwią, Kamionką Strumiłową i Lwowem. Następnie
1 psp bierze udział w wojnie polsko-bolszewickiej w rejonie Boratyna, kampanii kijowskiej nad Horyniem i Bugiem, na Podlasiu w rejonie Grodna. Główne pola bitwy: Kijów, Brześć, Białystok, Grodno. W końcowym etapie wojny 1920 1 pułk sforsował Niemen, dotarł do Lidy. Rocznica bitwy pod Brześciem (6 sierpnia 1920) stała się kilka lat później świętem pułku (od 1937 r. dniem pułkowego święta był 26 maja).
     Zawieszenie broni i koniec wojny polsko-bolszewickiej zastał pułk w Oszmianie. Sądeczanie wzięli łącznie do niewoli
70 tys. jeńców sowieckich i zdobyli sporo broni. Za dzielną postawę w walce 35 oficerów i żołnierzy otrzymało Krzyże Virtuti Militari, a 66 nadano Krzyże Walecznych. Etatowy stan pułku podczas wojny wynosił ponad 3 tys. żołnierzy.

Na nartach i na strzelnicy

     Młode państwo polskie zabrało się energicznie do tworzenia oddziałów górskich, powstawały kolejne pułki strzelców podhalańskich. 1 psp Nowy Sącz i 2 psp Sanok tworzyły po wojnie 1 Brygadę Górską. W 1922 powstały 3 psp Bielsko i 4 psp Cieszyn (razem 2 Brygada Górska). Obie brygady stanowiły 1 Dywizję Górską, nazwaną później 21 Dywizją Piechoty Górskiej. Pierwszym d-cą 1 Brygady Górskiej został, mianowany w 1920 generałem, Andrzej Galica. Ponadto sformowano 5 psp Przemyśl i 6 psp Stryj (później Sambor) oraz cztery pułki artylerii lekkiej i górskiej.
     Pułk sądecki miał rozszerzony program szkolenia żołnierzy o ćwiczenia zimowe, narciarskie (strzelec Józef Hawryniuk zakwalifikował się do udziału w zawodach FIS w 1929 r. w Zakopanem do narciarskiego biegu patrolowego ze strzelaniem) i wysokogórskie. Odznaczał się wysokim poziomem wyszkolenia bojowego, kondycją fizyczną, patriotyczną postawą moralną oraz najlepszymi wynikami w strzelaniu. Np. zwyciężył w strzeleckich zawodach międzypułkowych w 1933. Najlepsi snajperzy otrzymywali w nagrodę zegarki, odznaki, sznury strzeleckie. Nauka nie szła w las. Zdziwieni Niemcy pytali wziętych do niewoli we wrześniu 1939 r. "podhalańczyków", czy szkolili się w specjalnych szkółkach strzeleckich, nie dowierzając, że przeszli oni jednakowe dla wszystkich szkolenie.
     1 psp prowadził też klub sportowy z sekcją narciarską, opiekował się młodzieżą harcerską, organizował kolonie dla młodzieży, a instruktorzy szkolili junaków Przysposobienia Wojskowego i Wychowania Fizycznego w strzelaniu, terenoznawstwie i ćwiczeniach na obozach letnich, patronowali też szkołom wiejskim w okolicy likwidując dość powszechny analfabetyzm. Rodzina Wojskowa - organizacja żon oficerów i podoficerów zawodowych - zajmowała się działalnością oświatową i dobroczynną. Istniał też teatr amatorski, biblioteka. Utrzymywano kontakty towarzyskie z załogą niszczyciela ORP "Wicher".

Sztandar przepadł bez wieści

     Do października 1928 sztandarem 1 psp była chorągiew z powstania styczniowego 1863 r. wręczona poprzednikowi - 20 Pułkowi WP 18 listopada 1918, opasana później wstęgą z wyhaftowanym dużym napisem fundatorów: "Oficerowie 1 Pułku Strzelców Podhalańskich 1918 r. Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród". Sztandar ten - symbol i świadek ciągłości i tradycji walk o niepodległość - miał aż 70 przestrzeleń z czasów powstania i został wręczony przez żyjących jeszcze wówczas uczestników zrywu niepodległościowego w 1863 r. Wysłużony, znacznie zniszczony znalazł się 5 listopada 1928 w Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie.
     Społeczeństwo powiatów nowosądeckiego, nowotarskiego, gorlickiego i limanowskiego ufundowało dla pułku nowy sztandar, który wręczył uroczyście prezydent RP prof. Ignacy Mościcki w Nowym Sączu
21 października 1928 r.
     Na rewersie w rogach znajdowały się herby miast powiatowych (w prawym górnym - Nowego Sącza, w lewym górnym - Limanowej, w prawym dolnym - Nowego Targu, w lewym dolnym - Gorlic). Na czerwonych polach rewersu sztandaru napisy z nazwami miejscowości związanych z walkami pułku podczas wojny z bolszewikami: Kijów, Brześć, Białystok, Grodno. Na drugiej stronie w środku stylizowanej swastyki utworzonej ze skrzyżowanych góralskich ciupag, na tle 12 gałązek jedliny umieszczono inicjały:
1 PSP. Niestety, sztandar ten nie zachował się.
     Według relacji (spisanej w oflagu w Arnswalde 11 października 1939 w obecności 7 oficerów 1 psp) ostatniego dowódcy pułku mjra Mariana Serafiniuka, w czasie kampanii wrześniowej 14 września sztandar odesłano z miejscowości Dziewięczyce (ok. 15 km na południe od Przemyśla) do ośrodka zapasowego w Brzeżanach. Sytuacja pułku stawała się coraz bardziej groźna, siły jednostki stopniały do trzystu żołnierzy. Eskortę sztandaru stanowili: najlepszy oficer pułku ppor. rez. Andrzej Giełczyński, jeden podoficer, jeden strzelec. Poczet otrzymał najlepsze konie i lekką bryczkę.
     Wyznaczona marszruta nakazywała ominąć Lwów od północy i dopiero na wschód od tego miasta skierować się na południe, na Brzeżany. Podporucznik nie dotarł do miejsca przeznaczenia, ślad po nim (prawdopodobnie, jak sugeruje znany dokumentalista Jędrzej Tucholski, trafił do Katynia) i po jego podkomendnych zaginął, nie wiadomo też, co się stało ze sztandarem. Wiadomo jedynie, że nie dostał się w ręce nieprzyjaciela.
     Major Serafiniuk opowiadał po powrocie z niewoli, że słyszał jednak o dotarciu ppor. Giełczyńskiego do Brzeżan. Inny podhalańczyk, kronikarz lat wojennych Józef Bieniek z Nowego Sącza, podaje, że mimo wieloletnich poszukiwań losy sztandaru nie są mu znane. Bieniek jest autorem kilkudziesięciu pionierskich książek i opracowań dotyczących drugiej wojny światowej na Sądecczyźnie.
     Kpt. Roman Zaziemski twierdzi natomiast, że w Sądowej Wiszni na jednej z furmanek taboru sztandar jeszcze się znajdował. Oficerowie Jan Paluch i Władysław Śmiałek przypuszczają, że wioząca sztandar bryczka została trafiona bombą, która zniszczyła chorągiew i zabiła jej eskortę.
     Płk Kazimierz Satora w książce "Opowieści wrześniowych sztandarów", przedstawiając szczegółowo dzieje 236 znaków pułkowych, stawia hipotezę, że relikwie 1 psp mogły być przewiezione przez granicę i ukryte w jednej z węgierskich plebanii.

Ostatnie pułkowe dni

     W kampanii wrześniowej 1 psp uczestniczył w walkach w składzie Armii "Karpaty", przydzielony do 2 Brygady Górskiej "Nowy Sącz", kierowanej przez płk. Aleksandra Stawarza. Zadaniem bojowym była obrona odcinka od Popradu i Dunajca do Gorlic i okolic Jasła. Niemcy zaatakowali z terenu Słowacji. Pułk, choć walczył dzielnie m.in. w rejonie Szymbarku, Krosna i rzeki Birczy, dość szybko popadł w rozproszenie z powodu zbyt długiego odcinka powierzonego do obrony. Dopiero 8 września 1939 1 psp zorganizował obronę Jedlicz k. Jasła, a potem został zmuszony do wycofania się za San. 10 września d-cą pułku został mjr Marian Serafiniuk. Dziewięć dni później przyszło mu - tuż przed rozmowami kapitulacyjnymi z dowództwem niemieckim - przekazać ostatni rozkaz:
     "Wzajemny stosunek służbowy zostaje z tą chwilą rozwiązany. Oficerowie i żołnierze winni starać się przedostać za granicę i do Francji. Wszyscy inni mają wolną rękę, bądź to złożyć broń, bądź przebierać się w cywilne ubrania i ukrywać się".
     Po kampanii wrześniowej pułk przestał istnieć. Odtworzono go jako partyzancką formację Armii Krajowej. Oddziały partyzanckie wchodzące w skład 1 psp AK działały do stycznia 1945 w Beskidzie Sądeckim i Gorcach.

Dowódcy i wybitni oficerowie

     1 psp miał dziewięciu dowódców - pułkowników i podpułkowników, którzy później pięli się wysoko po szczeblach kariery wojskowej. Wszyscy wcześniej byli oficerami w ck armii austriackiej, niektórzy - legionistami. Pierwszym dowódcą w latach 1918-21 był płk Kazimierz Horoszkiewicz, od 1921 generał (zm. w 1942 w Tobolsku). Wnukiem generała jest Andrzej Horoszkiewicz, znany obecnie animator Teatru im. B. Barbackiego w N. Sączu.
     Szlify generalskie otrzymał również dowódca z lat 1926-27, Franciszek Wład (zginął podczas walk nad Bzurą 18 września 1939 r. pod Wysogrodem, dowodząc 14 DP). Kilku po wojnie pozostało na emigracji i zmarło w Londynie.
     Za najlepszego dowódcę (od 10 lutego 1934 do 13 lutego 1938) uznaje się płk. dypl. Kazimierza Aleksandrowicza, założyciela Muzeum Pułkowego i autora "braterstwa" z ORP "Wicher".
     Ostatnim dowódcą był Marian Serafiniuk, który przejął dowodzenie pułkiem 10 września 1939 r. W obliczu jasnej już klęski zdołał scalić rozbite pododdziały. Część żołnierzy przedostała się na Węgry, inni dostali się do niewoli, reszta rozproszyła się powracając dyskretnie do domów. Serafiniuk trafił do oflagu, a po wojnie należał do najpopularniejszych "belfrów" w Nowym Sączu, uczył języka angielskiego w II Liceum im. B. Chrobrego i I LO im. J. Długosza. Zmarł w Nowym Sączu w 1963 r.
     Służbą w 1 psp związało się wiele ciekawych indywidualności.
     Jedną z barwniejszych postaci był mjr Antoni Starak. Z powodu ran odniesionych podczas pierwszej wojny światowej częściowo sparaliżowany, przeszedł w stan spoczynku i w 1936 r. założył w Nowym Sączu hurtownię tytoniową. We wrześniu 1939 mimo kalectwa zgłosił się ochotniczo do służby wojskowej, dowodził batalionem wartowniczym. Podczas okupacji prowadził w Nowym Sączu trafikę przy ul. Kościelnej włączając się do konspiracji w komendzie Inspektoratu ZWZ "Sarna". Aresztowany 1 kwietnia 1941 został wywieziony do Oświęcimia, gdzie zginął rozstrzelany przez Niemców 13 lipca 1941.
     Ciekawą drogę życiową, od oficera armii austriackiej - poprzez kapitana WP - do generała izraelskiego przeszedł Izydor Templer, w 1 psp dowódca plutonu i kompanii saperów, a następnie oficer materiałowy, w kampanii wrześniowej kwatermistrz pułku. Wraz z żołnierzami przeszedł do Rumunii, skąd został wywieziony do obozu jenieckiego w Niemczech. Po wojnie powrócił do kraju, zgłosił się do LWP, pod koniec lat 50. wyjechał do Izraela, gdzie dosłużył się stopnia generała.
     Kpt. Roman Zaziemski dowodził we wrześniu 1939 obroną Grybowa, potem trafił do oflagu, a po wojnie wyemigrował do USA. Powrócił do Nowego Sącza w 1967 r. i zaczął zbierać relacje żyjących jeszcze kolegów, które stały się podwaliną do jedynej na razie monografii
1 psp wydanej pzez Sądecką Oficynę Wydawniczą w 1991 r. w nakładzie 1000 egzemplarzy.
     Z rąk siepaczy z NKWD stracili życie kapitanowie Edward Dietrich i Ernest Herold. Dietrich we wrześniu 1939 r. dowodził batalionem marszowym, który bronił Nowego Sącza. Z oddziałem dotarł później do Lwowa. 22 września dostał się do niewoli sowieckiej, uwięziony w obozie w Starobielsku, został zamordowany przez NKWD wiosną 1940 w okolicach Charkowa. Herold, wychowanek pierwszego rocznika Szkoły Podchorążych w Warszawie, dowódca kompanii ckm w 1 psp, uczestnik kampanii wrześniowej, trafił do obozu w Kozielsku, zginął 3 kwietnia 1940 w Katyniu. Historyk Jerzy Giza ustalił nazwiska 36 sądeckich "podhalańczyków", którzy oddali życie w Katyniu, Miednoje i pod Charkowem.

Przeżył Starobielsk i Kozielsk

     Obozy w Starobielsku i Kozielsku przeżył sądeczanin Mieczysław Kurczaba, sierż, sztab. 1 psp. Opowiada dziś młodzieży o tułaczce po "nieludzkiej ziemi":
     - 18 września z Brzeżan szliśmy przez Podhajce w kierunku granicy rumuńskiej. 3 km za Tłumaczem wpadliśmy w ręce Rosjan, którzy wywieźli nas pociągiem przez Kijów i Charków do Starobielska. W wagonie trzymałem się z chłopakami z Sącza - Franciszkiem Białkiem, Józkiem Piwowarem, st. sierżantem Kuzakiem i Józefem Jakiem, szefem sanitarnym
1 kompanii. Umieszczono nas w poklasztornych zabudowaniach, na trzypiętrowych pryczach. Później trafiliśmy do Kozielska, gdzie oficerów rozdzielono od reszty. Nam udało się wrócić do kraju, w drodze wymiany jeńców pomiędzy Niemcami i Sowietami na moście kolejowym w Brześciu nad Bugiem. Wojnę przeżyłem w stalagu.
     Niektórzy zdołali po wojnie powrócić do Sącza. Kpt. Marian Pachoń, oficer gospodarczy, po przedostaniu się w 1939 do Rumunii został internowany i przekazany Niemcom do oflagu. Po 1945 pracował w Spółdzielni Ogrodniczej, a potem w Sądeckich Zakładach Przetwórstwa Owocowo-Warzywnego w Nowym Sączu. Zmarł w 1977 r. Kpt. Jan Walter, kapelmistrz orkiestry 1 psp, absolwent Konserwatorium Muzycznego w Warszawie, po powrocie z niewoli niemieckiej był kapelmistrzem orkiestry ZNTK i nauczycielem miejscowej szkoły muzycznej. Zmarł w 1967.
     Wielu strzelców podhalańskich poległo podczas drugiej wojny światowej. Ich mogiły, często bezimienne, rozsiane są od Syberii po Atlantyk i Afrykę. Ci, którzy przeżyli, przemierzali kolejne szlaki bojowe, na wschodzie i zachodzie. Nigdy nie przestali być wierni hasłu wypisanemu na sztandarze - "Bóg, honor, ojczyzna".
Jerzy LeŚniak

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski