Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piosenki z sercem

Redakcja
Kiedy Hania, Zosia, a może Rózia Zielińska, miała siedemnaście lat nie śniła o magnetofonie ani płytach CD. Nie mogła nagrać ulubionych piosenek o miłości. Nie było wideoklipów, które zilustrowałyby piosenkę. Dziewczyna z wypiekami na twarzy wycinała z kolorowych czasopism sylwetki hollywoodzkich gwiazd w miłosnym uścisku, albo zakochanych par na tle lukrowanego pejzażu. Wklejała je do zeszytów i zapisywała swoim ładnym pismem piosenki, które na długo chciała za pamiętać. Były to piosenki o miłości oczywiście. Słodka była ta miłość i naiwna. Czułostkowa i różowa jak landrynka. A jednak było w niej coś pięknego. Odnaleziony po półwieczu zeszyt 17-letniej panny Zielińskiej pozwolił Barbarze Dębickiej, jej rówieśnicy, przenieść się w czasy, kiedy o miłości zaczynała dopiero marzyć…

   Na pożółkłych kartkach spisane słowa piosenek. Litery tytułów ozdobne, jak ułożone ze wstążeczek, w estetyce tamtych lat. Każdy tekst ilustrowany wyciętymi z gazet fotosami kwiatów, pejzaży, par zakochanych, amantek i amantów filmowych. Stary zeszyt z lat 50. Lat tak w naszej historii ponurych, a w tym zeszycie tyle miłości… Z piosenek wyłania się obraz uczucia znaczonego wzruszeniem, tkliwością, czułością, zachwytem, czasem smutkiem, nastrojem chwili - jak to w miłości…
   Ta miłość jest trochę naiwna i sentymentalna, niedzisiejsza. Piosenki ze starego zeszytu wiodą ją zawiłymi ścieżkami losu.
   Prowadzą na wojnę, która dopiero co się skończyła:
    "Ciemna dziś noc. Świszczą kule po stepie i znów
    za depeszą depeszę przez mrok wiatr po drutach wysyła.
    Wiem, że tę noc spędzisz znów bez snu
    Przy łóżeczku dziecinnym i znów w oczach łzy. Moja miła".
   Czasem ta miłość igra z zakochanymi jak w piosence o Antku murarzu, który nie miał czasu, żeby umówić się z Helą na randkę, bo musiał budować Warszawę - Muranów, Wolę, Żerań…
   Albo o szewczyku - małym chwacie, co za buciki chciał sobie kupić uczucie "ślicznotki".

   Bywa, że miłość szaleje na potańcówkach w rytm źle politycznie widzianego rock and rolla:
    "Nie z tej ziemi dziewczynę znam
    której chętnie swe serce dam.
    Rock and roll chcę tańczyć z nią!".
   Porusza serce, choć jeszcze nieświadoma jak ta z piosenki o samotnym harmoniście. Jej ostatnia zwrotka pyta retorycznie:
    "Czemu błądzisz po nocy samotnie?
    Czemu budzisz dziewczęta ze snu?".
   Bywa w rozterce, gdy dziewczyna musi się radzić jarzębiny:
    "Jeden dzielny tokarz a drugi kowal zuch.
    Co mam biedna robić, podoba mi się dwóch?".
   Rozkochuje w dziewczynie z wyobraźni:
    "Dziewczyno z długich fal
    [...]
    I choć nie mogę pójść
    Pójść z tobą przez życie pod rękę,
    To jednak wiem, że kocham cię jak nikt".
   Pięknie rodzi się w "Wiśniowym sadzie":
    "Mieliśmy wtedy po 16 lat,
    świat do nas słał uśmiechy swe.
    Pocałowałeś mnie przez wiśni kwiat
    W wiosenny dzień".
   I na balu maturalnym (tak, balu, nie studniówce!):
   "Jeszcze uśmiechnij się do mnie Miła ostatni raz,
   niech się uśmiechem zakończy nasz pożegnalny bal…".
   Czy w dzisiejszym języku miłości, ktoś jeszcze używa słów: "miła", "najmilsza"?
   Jest wspaniale dojrzała i szczęśliwa:
   "Miła, miła - co dzień wita mnie twój jasny wzrok,
   co dzień wita mnie szczęśliwy domu próg".
    I dalej:
    "Przynoszę tobie siedem czerwonych róż,
   Z miłosną pieśnią siedem czerwonych róż".
   Jest poddawana próbom:
   "Wiem, że być już inaczej nie może.
    Prawdzie spojrzeć musimy prosto w twarz.
    Choć, pójdziemy pożegnać się z morzem,
    Bo ostatni to spacer już nasz…".
    Nieraz umiera jak w "Tangu notturno":
   "Ten tylko został ślad,
   w każdą noc złą i chmurną,
   smutne tango notturno
   za oknami gra wiatr".
   Pamięta… o pokoju numer osiem w hoteliku "Pod różami". Tęskniąc, pragnie wstrzymać pociągi i złe listy.
   Przede wszystkim jednak, miłość w piosenkach ze starego zeszytu wybiega swobodnie w świat niedostępny, a przez młodych wytęskniony. Krąży sobie uczucie po egzotycznych krainach - ryżowych polach Indonezji, Istambule, gdzie księżyc pokochał maleńką gwiazdkę. Przysiada w nadmorskich kawiarenkach słonecznej Italii. Zachwyca się Paryżem, w którym nawet Sekwana jest zakochana…
   W wielu piosenkach pojawiały się obcobrzmiące zwroty: chest si bon, bella, bella donna, bessa me muccio, arivederci. Pięknie i niezwykle brzmiały, podkreślając wyjątkowość uczucia.
    W ogóle ta miłość ze starego zeszytu z piosenkami uciekała od wszechobecnej przeciętności i szarości PRL. Przenosiła się w krainę marzeń. Może na wyspy szczęśliwe, które wszakże mogą być wszędzie?
   Dziewczyny i chłopcy z lat 50, pamiętają z pewnością wzruszenie i trzepotanie serc zamknięte w dawnych piosenkach. Ja pamiętam…
   Barbara Dębicka

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski