Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piotr Hajduk: Zdarza się, że pytam Daniela Obajtka o zdanie. Jak starszego kolegę

Katarzyna Hołuj
Katarzyna Hołuj
Piotr Hajduk, wójt gminy Pcim od lipca 2016 roku
Piotr Hajduk, wójt gminy Pcim od lipca 2016 roku fot. Katarzyna Hołuj
Rozmowa. Z PIOTREM HAJDUKIEM rok po wyborze na wójta Pcimia o tym czy trudno było „wejść w buty” poprzednika, czyli Daniela Obajtka oraz zdobyć zaufanie i sympatię mieszkańców, choć nie był „swój”, bo pochodzi z Myślenic.

- Jak Pan przyjął informację o kolejnym umorzeniu przez prokuraturę sprawy przeciwko byłemu wójtowi Danielowi Obajtkowi?

- Na pewno pozytywnie, bo to sprawa, która ciągnie się latami. Daniel wielokrotnie podkreślał swoją niewinność. Działania prokuratury nic do tej pory nie wykazały, więc potwierdza to tylko, że decyzja o umorzeniu była dobra.

- Był jednak akt oskarżenia…

- Tak jak powiedziałem, cieszę się, że doszło do umorzenia. Nie wiem czy będzie odwołanie, ale to co się działo, chyba wystarczy.

- Ma Pan z nim dalej regularny kontakt?

- Tak, jak najbardziej. Zawsze podkreślam, że dużo Danielowi Obajtkowi zawdzięczam. W miarę możliwości dalej pomaga gminie. Kontakt nadal utrzymujemy i myślę, że to się nie zmieni.

- Daniel Obajtek podpowiada, gdy ma Pan jakieś wątpliwości w zarządzaniu gminą?

- Czasem się zdarza, że proszę go o radę.

- W jakich sprawach konkretnie?

- Korzystam z jego opinii pytając o ludzi. Przez 10 lat jako wójt, a przez całe życie jako mieszkaniec, poznał ich na pewno lepiej niż ja. Są to zwykłe sytuacje, w których prosi się starszego, bardziej doświadczonego kolegę o opinię na dany temat.

- Trudno było „wskoczyć w jego buty”?

- Bardzo trudno. Dalej uważam, że to niełatwe zadanie być tu po nim. Myślę, że trudno jest każdemu, kto przychodzi po wójcie, którzy ma za sobą 2-3 kadencje, bo niełatwo jest przyzwyczaić ludzi do swojego stylu i metod działania, a porównania są nieuchronne. Daniel zawsze był nastawiony na bliski kontakt z ludźmi, otwarty i chętny do pomocy wszelkim sposobami. To od początku mi się podobało, ale nie ukrywam, że jest to trudne. Tak czy inaczej, staram się. Myślę, że wychodzi mi to całkiem dobrze.

- Kontynuuje Pan tradycję piątków z wizytami u mieszkańców?

- Nie, „wizytowych piątków” nie ma, niemniej jednak wizyty są. Kiedy jestem w terenie, odwiedzam mieszkańców, o których wiem, że mogą potrzebować pomocy. Ale nie wyznaczyłem na te spotkania konkretnego dnia.

- Mówi Pan o pomocy byłego wójta w różnych kwestiach, ale w jednej nie. Mam na myśli długo wyczekiwaną budowę kanalizacji, która ciągle się nie zaczęła. Co więcej, nie ma nawet projektu sieci…

- Do tej pory mówiłem o tym delikatnie, ale dłużej nie zamierzam i muszę to powiedzieć dobitnie. Niestety firma, która 6 lat temu wygrała przetarg, brzydko mówiąc - zrobiła nas „w balona”. Tak Daniela, jak i mnie do pewnego momentu. Podpisując aneksy i przedłużając umowę wierzyliśmy, że firma wywiąże się z tego, co miała zrealizować. Postępu jednak nie było, była za to dezinformacja i markowanie działań. Dziś sprawa wygląda tak, że złożyliśmy razem z gminą Lubień wniosek o dofinansowanie budowy kanalizacji, który zakłada, że będzie realizowana jako program funkcjonalno-użytkowy, czyli w systemie „zaprojektuj i wybuduj”.

- Słyszałam jednak, że wasz wniosek został odrzucony.

- Tak. Nie było to jednak związane ze złym przygotowaniem wniosku, ale z tym, że nie z naszej winy nasza aglomeracja została za późno wpisana do krajowego wykazu aglomeracji. Szkoda, że tak wyszło, aby będziemy składać wniosek ponownie. Kolejny nabór ma zostać przeprowadzony na początku przyszłego roku.

- To znów kilka miesięcy ” w plecy”…

- Niestety, tak.

- Kiedy realnie można spodziewać się rozpoczęcia prac?

- Pamiętam, że z wielkim optymizmem zapowiadałem że chcę, aby w 2018 roku kanał główny był, albo przynajmniej, żeby roboty były zaawansowane. Teraz to się przedłuża. Uważam jednak, że nadal realne jest, aby w 2018 roku roboty się zaczęły.

- Biorąc pod uwagę czas potrzebny na ocenę wniosków, a potem ogłoszenie i rozstrzygnięcie przetargu wydaje się to mało prawdopodobne.

- Jestem optymistą, ale wiem, że to będzie trudne. To nie jest tak, że siedzimy z założonymi rękami, nic nie robiąc. Razem z gminą Lubień przymierzamy się do powołania Jednostki Realizującej Projekt, zajmującej się właśnie kanalizacją. Jesteśmy w kontakcie z wieloma specjalistami spoza gminy, których chcemy zaangażować do tego. Kiedy tylko dofinansowanie się pojawi, a wierzę, że tak będzie, to będziemy gotowi, żeby zabrać się do budowy.

- Mieliście działać w trojkę: Pcim jako lider, a oprócz tego Lubień i Tokarnia, zostaliście jednak we dwójkę z Lubniem. Dlaczego?

- Tokarnia nie przystąpiła do aglomeracji razem z nami. Wartość projektu dla naszych dwóch gmin to 120 mln, przy czym większa część sieci w ramach projektu powstanie po naszej stronie - Pcimia, nie mówiąc już o kanale głównym, który też w większość ma biec po terenie naszej gminy.

- Sieć kanalizacyjna obejmie całą gminę?

- Tak, choć są oczywiście miejsca, gdzie technicznie nie ma możliwości, aby sieć mogła dotrzeć. Ale mówię o tym ostrożnie, z dużą rezerwą, bo opieramy się na informacjach projektowych z dokumentu, którego de facto nie dostaliśmy. Trudno zaś przewidzieć, co zaproponuje wykonawca, który zostanie wybrany i będzie wykonywał to zadanie w formie „zaprojektuj i wybuduj”.

- A co będzie ze ściekami? Swego czasu stawialiście na ich zrzut do oczyszczalni w Myślenicach.

- Są dwie koncepcje. Jedna to rozbudowa oczyszczalni w Pci-miu i to jest już pewne w porozumieniu ze spółką Raba Górna, do której oczyszczalnia należy. Spółka poczyniła już starania o dokupienie terenu. Nie ukrywam, że w przyszłości chcielibyśmy przejąć tę oczyszczalnię i stworzyć spółkę razem z Lubniem i Tokarnią, bo nie chcielibyśmy zostawić Tokarni samej sobie, pomimo że do nas nie dołączyła. Pojawiła się też koncepcja budowy własnej oczyszczalni ścieków w Stróży, jako alternatywy dla koncepcji zrzutu ścieków do oczyszczalni w Myślenicach. Działkę pod nią mamy, zakupiliśmy ją kilka lat temu wraz z Lubniem i Tokarnią. Koncepcję także mamy, teraz czas na to, aby pani projektant przedstawiła nam wszystkie plusy i minusy. Taka własna oczyszczalnia dałaby nam niezależność i większą stabilność, jeśli chodzi o koszty, ale liczę się z tym, że opinie mieszkańców mogą być różne.

- Ma Pan na myśli protesty ze strony tych, którzy mogą nie chcieć mieszkać niedaleko oczyszczalni?

- Tak, to odwieczny problem i wcale się ludziom nie dziwię, choć będziemy chcieli zastosować najnowocześniejsze technologie tak, aby to sąsiedztwo nie było uciążliwe.

- A co z finansami i zabezpieczeniem wkładu własnego?

- Niestety nie mamy takich możliwości finansowych, będziemy musieli zaciągnąć na niego kredyt. Nasza część to ok. 60 procent wartości projektu. Na razie jednak czekamy na ogłoszenie naboru.

- Ile będzie trwała budowa?

- Wniosek zakłada „sztywny” termin zakończenia inwestycji i jest to rok 2022.

- Przejdźmy do innej kwestii, a mianowicie posterunku policji. Z jego lokalizacją w Pcimiu, a konkretnie w budynku na terenie kompleksu sportowego było jak w znanej bajce: „Już był w ogródku, już witał się z gąską...”, kiedy nagle klub sportowy powiedział Panu stanowcze „nie”.

- Na początku wszystko działo się szybko - od konsultacji, decyzji, że chcemy go mieć u siebie, przez rozmowy z komendantem i posłem. Myśleliśmy, że uda się to szybko zrobić, ale faktycznie pojawił się problem z lokalizacją.

- W takim razie posterunek będzie czy nie? A jeśli będzie, to gdzie?

- Przedstawiliśmy zastępcze lokalizacje, w ich przypadku wchodzą w grę większe koszty i konieczność przeniesienia osób, które tam pracują. Jedna z lokalizacji branych pod uwagę to budynek GS-u, w którym mieści się zespół obsługi szkół. Mamy go gdzie przenieść, ale chodzi o koszty, poza tym policja ma swoje wymaganie techniczne względem lokali.

Konieczny byłby remont generalny. Ostatnio porozumiałem się z wójtami gmin Lubień i Tokarnia - które również obsługiwałby ten posterunek - co do partycypowania w kosztach remontu. Sprawa idzie więc do przodu, ale wolniej. Pomysł utworzenia posterunków policji w mniejszych miejscowościach bardzo mi się podoba i się z niego nie wycofuję. Myślę, że realny termin otwarcia to 2018 rok.

- Jakie jeszcze ma Pan plany dotyczące gminy?

- Oprócz inwestycji drogowych, chodników i parkingów, które są priorytetami, jest to dokończenie budowy strażnicy na Działach. Chodzi mi też po głowie temat ośrodka kultury, z salą widowiskową, biblioteką, i dwiema-trzema salami przeznaczonymi dla muzeum regionalnego. Ostatnio byłem w Rumunii, a konkretnie w gminie Budesti, z którą nawiązaliśmy współpracę partnerską. Przy wszystkich niedociągnięciach drogowych czy innych, jakie tam widać, zaimponowali mi tym, że mają bardzo przyzwoite muzeum regionalne. Byłem nawet zawstydzony, bo pomyślałem, że o wiele mniejsza od nas gmina je ma, a my co? Chciałbym, aby już w tym roku powstała koncepcja takiego budynku.

- Za kilka dni minie rok, od dnia, w którym wygrał Pan wybory i został wójtem. Co uznaje Pan za swój największy sukces?

- Myślę, że ten rok pozwolił mi na złapanie dobrego kontaktu z ludźmi. Można robić różne rzeczy, realizować duże projekty, ale nie odnaleźć się wśród ludzi. Nie ukrywam, że na początku był problem, że nie jestem stąd. Kiedy ktoś mi to kiedyś zarzucił, odpowiedziałem: „Mieszkam tu 10 lat, wybudowałem tu dom, mam trójkę dzieci. Kiedy wreszcie będę stąd?”. Bywało też niekiedy, że na posiedzeniach Rady Gminy czułem się trochę jak na posiedzeniach komisji śledczej (śmiech). Ale to już minęło. Teraz jestem akceptowany, czuję to. To daje mi dużo energii do podejmowania nowych zadań i nowych wyzwań. Pozwala mi wierzyć, że jeszcze niejedno uda nam się wspólnie zrealizować.

- A co uznaje Pan za największą porażkę?

- Pewnie sprawy związane z kanalizacją, bo pomimo wielu starań i zaangażowania, musimy nasze plany przesunąć w czasie. Może gdybym wcześniej „tupnął nogą”, wnioski byłby szybsze, ale zwykle podchodzę z dużym zaufaniem do ludzi. W tym wypadku się to nie opłaciło.Kanalizacja to moje „oczko w głowie”. Nawet jeśli miało by mnie tu nie być, to chciałbym doprowadzić projekt do takiego punktu, żeby - nawet jeśli nie ja, to kto inny mógł wreszcie go zrealizować.

WIDEO: Magnes. Kultura Gazura - odcinek 12

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski