Piotr Powroźnik nie jest zadowolony z remisu

Występując na boisku rywala, giebułtowianie byli bliscy nawet zwycięstwa. Ostatecznie musieli się zadowolić remisem 1:1.

- Jestem zadowolony z gry, ale z wyniku nie - mówi szkoleniowiec Jutrzenki Piotr Powroźnik. - Mieliśmy dobre sytuacje nawet do tego, by strzelić drugą bramkę. Graliśmy z piłkarzami, którzy trenują pięć razy w tygodniu, wielu z nich to zawodowcy, mają kontrakty. Uważam, że wynik powinien być trochę inny. Owszem, gospodarze prowadzili grę, ale my też stwarzaliśmy zagrożenie pod bramką przeciwnika. Podtrzymuję to, co mówiłem przed meczem, że remis będzie naszą porażką.

Gwoli ścisłości, goście mogli ten mecz przegrać w 90 minucie, ale Krzysztof Michalec wybił piłkę zmierzającą do bramki tuż sprzed linii bramkowej. Padł remis, dzięki temu liga będzie jeszcze ciekawa. Między Cracovią II, a grupą pościgową utrzymał się dystans 8 punktów.

- Jest jeszcze nadzieja na __jakąkolwiek rywalizację - mówi Powroźnik. - Liga nie będzie taka nudna. Mówiłem chłopakom przed meczem, że nie jedziemy na Cracovię zremisować, bronić się, bo my musimy wygrywać, by mieć jeszcze marzenia. Wiedziałem, że nie wytrzymamy całego meczu pod względem fizycznym, że „siądziemy” około 70 minuty. Trenujemy trzy razy w tygodniu, to musi się odbić w starciu z takim rywalem.

Goście nie mają się czego wstydzić. W ubiegłym sezonie mogli grać w barażach, ale stracili 1. miejsce w ostatniej kolejce na rzecz Trzebini. Teraz walczą o czołowe lokaty, ale będzie im ciężko. - Wiadomo, że Cracovia zbiera najlepszych utalentowanych chłopaków - mówi Powroźnik. - U nas też grają nieźli chłopcy, ale mieli mniej szczęścia i dlatego są u __nas.

Z dobrej strony pokazał się Tomasz Kawa, najlepszy strzelec zespołu, który zdobył bramkę.

- Ma instynkt strzelecki, ale wymagam od __niego więcej - mówi trener. - Może wykorzystać swoją szybkość, dobrze gra w sytuacjach jeden na jeden.