Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piotr Szczepanik nie żyje. Zapamiętamy go z lirycznych przebojów "Kormorany" i "Kochać"

Paweł Gzyl
Paweł Gzyl
Największe szlagiery Piotra Szczepanika były nieustannie wznawiane na płytach winylowych i kompaktowych
Największe szlagiery Piotra Szczepanika były nieustannie wznawiane na płytach winylowych i kompaktowych Ewelina Lachowska
„Kochać – jak to łatwo powiedzieć” – chyba każdy zna tę frazę z piosenki Piotra Szczepanika. Nigdy nie usłyszymy jej już z ust wokalisty. 20 sierpnia Piotr Szczepanik zmarł we śnie po długiej chorobie. O śmierci piosenkarza poinformowała jego córka Jagoda Maria.

FLESZ - Czterodniowy tydzień pracy w Niemczech?

Pochodził z Lublina – tam urodził się 14 lutego 1942 roku. Dzieciństwo spędził w należącej do jego ojca kamienicy, z której okna wychodziły na niemiecki obóz koncentracyjny Majdanek. Mimo to miał radosną młodość: uprawiał lekkoatletykę, najlepsze wyniki osiągał w skoku w wzwyż, potem dużo czytał prozy i poezji. W końcu trafił do Domu Kultury w Zamku Lubelskim, gdzie recytował wiersze i bawił się w teatr lalek.

Po maturze chciał dostać się do szkoły aktorskiej, ale nie powiodło mu się. Zaczął więc studiować historię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Nie porzucił jednak artystycznych ambicji. Udzielał się w kabarecie Czart i teatrze Dren 59, w końcu w 1963 roku przyjechał do Krakowa, by zaśpiewać na Studenckim Festiwalu Piosenki. Zajął czwarte miejsce, ale poznał pod Wawelem jazzowego pianistę Andrzeja Nowaka, który zaczął dla niego komponować piosenki.

Polska oszalała wówczas na punkcie big-bitu – początkowo również Szczepanik dał się wciągnąć w ten nurt. Nagrał nawet płytę z zespołami Tajfuny i Ricercar 64, która rozeszła się na pniu. Ciągnęło go jednak do bardziej lirycznej piosenki. W końcu postawił na swoim i wtedy przeboje posypały się jak z rękawa: „Goniąc kormorany”, „Kochać”, „Nigdy więcej”, „Puste koperty”, „Żółte kalendarze” czy „Zabawa podmiejska”. Podbił nimi całą Polskę.

- Właściwie to o moim dalszym życiu, śpiewaniu i o tym, że piosenki przeze mnie wykonywane stały się szlagierami, zadecydowali radiosłuchacze. Nie czyniłem żadnych zabiegów, ani specjalnie się nie starałem, aby stać się popularnym – tłumaczył potem w serwisie Neon.

Mimo piosenkarskich sukcesów, nie zrezygnował z kabaretowych i aktorskich ambicji. Na przełomie lat 60. i 70. stworzył z Bogdanem Łazuką i Jackiem Federowiczem program „Popierajmy się”, z którym przejechał cały kraj wzdłuż i wszerz. W telewizji można go było zobaczyć w adaptacji powieści Elizy Orzeszkowej „Cham” w reżyserii Laco Aadamika. Wiele lat później pojawił się w epizodycznych rolach w filmach „Kto nigdy nie żył…” czy „Mój rower”.

Po wybuchu karnawału „Solidarności” w 1980 roku mocno zaangażował się w działalność antykomunistyczną. Zorganizował opozycyjny Festiwal Piosenki Prawdziwej i przygotował specjalny program z pieśniami patriotycznymi – „Rok 1831 – poezja polskich powstań narodowych”. Kiedy wprowadzono stan wojenny, występował w kościołach. Sięgał przede wszystkim po poezję – Herberta, Gajcego czy Grochowiaka. Uznawano go wtedy za jednego z najważniejszych piosenkarzy „solidarnościowych” – obok Jacka Kaczmarskiego i Przemysława Gintrowskiego.

Po 1989 roku powrócił do swoich miłosnych szlagierów, bo to o nie najbardziej upominali się słuchacze w Polsce i za granicą. Dzięki nim z powodzeniem występował dla Polonii na niemal wszystkich kontynentach świata. Rozumiał sentyment publiczności – ale sam niespecjalnie przepadał za tymi utworami. Tymczasem one ciągle powracały: nie tylko w radiu, ale także na kolejnych płytach, gromadzących dorobek piosenkarza z lat 60.

W wolnej Polsce Szczepanik nie zrezygnował z politycznej aktywności. Początkowo zajął się Zespołem Współpracy ze Środowiskami Twórczymi, działającym przy gabinecie Lecha Wałęsy, ale potem skonfliktował się z prezydentem i przestał go wspierać. W 2005 został członkiem Honorowego Komitetu Poparcia Lecha Kaczyńskiego w wyborach prezydenckich. Nigdy jednak publicznie nie wypowiadał się na tematy polityczne.

Ostatnie lata spędził na podwarszawskiej wsi nad rzeką Świder. Miał to, co najbardziej kochał: spokój, samotność, las i konie. Mógł też głośno słuchać swego ukochanego jazzu i klasyki – bo jak sam przyznawał, piosenka przestała go interesować.

- Nie ma we mnie tęsknoty za młodością. Gdybym ją miał, to byłbym w jakimś sensie kaleką. Młodość była, minęła, trzeba iść do przodu. Każdy wiek ma swoje prawa, trzeba umieć się godnie zestarzeć, choć czasami jest to trudne. Staram się zachować wewnętrzną młodość – twierdził w jednym z wywiadów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Piotr Szczepanik nie żyje. Zapamiętamy go z lirycznych przebojów "Kormorany" i "Kochać" - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski