Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piratów nie brakuje. Jeździmy za szybko

Marcin Banasik
Marcin Banasik
Archiwum
Bezpieczeństwo. Zaostrzenie przepisów drogowych pomogło tylko na kilka miesięcy. Potem kierowcy znowu zaczęli przyspieszać. Przyłapani przez policję, idą... do sądu.

Zobacz także: Program 50 plus. Kierowcy nie mają prawa

Prawie 1800 praw jazdy zatrzymała kierowcom małopolska policja w ubiegłym roku za przekroczenie dopuszczalnej prędkości o ponad 50 km/h. Taki jest efekt zaostrzenia przepisów, które obowiązują od maja 2015.

To pierwsze tak dokładne dane po pełnym roku obowiązywania nowych zasad. Dane, które nie napawają optymizmem. Szczególnie w sytuacji, gdy przekroczeń prędkości nie rejestrują już fotoradary, które zniknęły z dróg. Wniosek jest jasny: jeździmy zdecydowanie zbyt szybko.

Zdaniem Bartłomieja Morzyckiego, prezesa Partnerstwa dla Bezpieczeństwa Drogowego, zaostrzenie przepisów miało największy efekt w pierwszych miesiącach po wprowadzeniu zmian na drogach. - O zabieraniu praw jazdy za szybką jazdę mówiło się wszędzie. Kierowcy byli na to przygotowani, więc rzadziej naciskali na gaz zdecydowanie powyżej normy - przekonuje Morzycki.

Stąd też więcej ostrożności. W połowie 2015 roku potwierdzał to Jacek Gęga ze Stowarzyszenia Pomocy Poszkodowanym w Wypadkach i Kolizjach Drogowych Alter-Ego.

- Zmiany poszły w dobrym kierunku. W obszarach zabudowanych kierowcy zdjęli nogę z gazu i przynajmniej na razie nowe przepisy spełniają prewencyjną rolę - mówił Gęga.

Do czasu. Bartłomiej Morzycki przyznaje dzisiaj, że po roku kierowcy znowu stali się mniej ostrożni. - Wynika to między innymi z tego, że głośno zrobiło się o problemach natury prawnej w sprawie odbierania praw jazdy. Niedawno wypowiedział się nawet Trybunał Konstytucyjny, który orzekł, że konfiskowanie dokumentów bez uwzględnienia nadzwyczajnych okoliczności, jest niekonstytucyjne - mówi Morzycki.

W sprawę zaangażował się również Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar. Jego zdaniem kierowca za przekroczenie prędkości o 50 km/h nie może być karany podwójnie (500 zł mandatu i odebranie prawa jazdy). Takie stanowisko TK i RPO sprawiło, iż część kierowców, którym odebrano dokumenty, domaga się teraz ich zwrotu przed sądem.

- W ostatnich miesiącach miałem kilka takich spraw. Wszyscy chcą jak najszybciej odzyskać możliwość prowadzenia auta - potwierdza nam jeden z krakowskich adwokatów.

Klientami prawników są przede wszystkim ci, dla których utrata prawa jazdy jest dużym utrudnieniem, np. w pracy zawodowego kierowcy. A adwokaci nieźle przy tej okazji zarabiają - nawet powyżej 5 tys. zł za reprezentowanie klienta przed sądem.

Statystyki policyjne i tak są najpewniej zaniżone, bo część kierowców sprytnie unikała rozstania z „prawkiem“. Podczas przyłapania na brawurowej jeździe wystarczyła deklaracja, że „zapomniało się“ prawa jazdy. W ten sposób, poprzez lukę w prawie, nakładany był tylko mandat i grzywna za brak dokumentu. Dopiero po znowelizowaniu przepisów od 1 stycznia tego roku brak okazania prawa jazdy podczas kontroli już nie chroni przed jego utratą.

Co ciekawe, jeszcze w tym roku ma wejść w życie kolejne zaostrzenie przepisów. Rząd chce wysyłać pijanych kierowców, którzy spowodują śmiertelny wypadek na minimum dwa lata do więzienia, bez możliwości zawieszenia kary. Dotychczas minimalna kara to 9 miesięcy, co oznacza, że sąd może wydać mało dotkliwy wyrok w zawieszeniu.

Za sprowokowanie policyjnego pościgu będzie groziło 5 lat więzienia i utrata prawa jazdy nawet do 15 lat. Teraz ucieczka jest traktowana jak wykroczenie, za które grozi grzywna i 30 dni aresztu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski