Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

PiS daje amunicję przeciwnikom? [WIDEO]

Włodzimierz Knap
11 listopada 2016 roku - tego dnia odbyło się kilka demonstracji w Warszawie
11 listopada 2016 roku - tego dnia odbyło się kilka demonstracji w Warszawie fot. Marek Szawdyn
Polityka/Prawo. PiS traci na próbach dokonania zmian w ustawie o zgromadzeniach. Ci, którzy uważają PiS za partię antydemokratyczną, utwierdzą się w swoich przekonaniach. Część zaś z tych, którzy tak nie myśleli, zacznie tak tę partię postrzegać - zgodnie twierdzą eksperci.

Jeszcze we wtorek senackie komisje nie nie miały żadnych zastrzeżeń do projektu ustawy ustawy o zgromadzeniach. Wczoraj jednak nastąpiła zmiana. Marek Martynowski, senator PiS, zgłosił dwie poprawki. Czy to zapowiedź złagodzenia kontrowersyjnych przepisów?

WIDEO: PiS ustępuje w sprawie ustawy o zgromadzeniach

Źródło: AIP

Ustawa o zgromadzeniach uchwalona przez PiS zbulwersowała organizacje pozarządowe, wielu prawników, opozycję. W obronie prawa do demonstrowania już odbyły się protesty, a kolejne są zapowiadane. Nawet Andrzej Duda nie wykluczył, że ją zawetuje.

Rządzący tak ustawę zmienili, że to wojewoda ma decydować, któremu zgromadzeniu udzielić zgody, a któremu odmówić. Pierwszeństwo mają zgromadzenia organizowane przez władzę publiczną, Kościoły i związki wyznaniowe. W praktyce mogłoby to oznaczać, że organizatorzy demonstracji musieliby zmieniać miejsce, gdyby np. rząd, wojewoda czy inny organ władzy publicznej zdecydował w ostatniej chwili na organizację własnego zgromadzenia.

Ustawa wprowadza też zgromadzenia cykliczne, czyli odbywające się w tym samym miejscu lub na tej samej trasie co najmniej cztery razy w roku. Mogłoby to dotyczyć np. miesięcznic katastrofy smoleńskiej organizowanych na Krakowskim Przedmieściu. Cyklicznymi zgromadzeniami będą też marsze i manifestacje organizowane co najmniej raz w roku w dniach świąt państwowych i narodowych, pod warunkiem że odbywały się w ciągu ostatnich trzech lat. Zgromadzenia cykliczne miałyby pierwszeństwo przed innymi.

Zmiana w Senacie

Pierwsza poprawka Marka Martynowskiego wykreśla przepisy dające pierwszeństwo władzy publicznej, Kościołom i związkom wyznaniowym. Druga wprowadza 14-dniowe vacatio legis - panowało przekonanie, że władza chce mieć gotową ustawę przed 10 grudnia, by uniknąć kontrmanifestacji w czasie kolejnej miesięcznicy smoleńskiej. Taką zapowiadali m.in. Obywatele RP.

Skąd zwrot?

Nie wiadomo, czy Senat w końcu przyjmie obie poprawki. A jeśli tak - czy Sejm je zaakceptuje? Zagadką jest też postawa prezydenta; dotychczas nigdy nie powiedział „nie” swojemu zapleczu politycznemu.

Nie zmienia to jednak faktu, że obóz władzy zrobił kroczek w tył. Dlaczego jednak na zmianę ustawy się w ogóle zdecydował? Być może jej autorzy (pod projektem podpisało się prawie 100 posłów PiS) chcieli Kościołowi katolickiemu sprawić „prezent”, dzięki któremu np. procesjom w Boże Ciało nie mogłaby przeszkadzać manifestacja antykatolików. A może nadgorliwi posłowie PiS myśleli, że w ten sposób zadowolą Jarosława Kaczyńskiego?

Niezależnie od motywów, w ocenie dr. Łukasza Stacha, politologa z Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie, PiS, manipulując przy ustawie o zgromadzeniach, strzelił sobie w stopę.

Chcąc zabezpieczyć się przed demonstracjami ze strony KOD-u, Obywateli RP czy manifestacji organizowanych przez partie, tak naprawdę wzmocnił swoich politycznych rywali. Oni, zdaniem dr. Stacha, w konsekwencji działań PiS dostaną mocną amunicję, której nie mieli. - KOD kruszeje, Obywatele RP są w gruncie rzeczy marginesem, a opozycja partyjna jest bezradna - mówi politolog.

Przeciwnicy władzy mogą powoływać się na stanowisko Sądu Najwyższego, który uznał ustawę o zgromadzeniach za niezgodną z konstytucją i mającą wszelkie cechy stanu wyjątkowego (stanowisko SN od wyroków SN różni się tym, że wyrok obowiązuje wyłącznie w konkretnej sprawie, a stanowisko pokazuje opinię SN o danym zagadnieniu, np. dotyczącym ustawy). Mogą wskazywać na równie krytyczne oceny ze strony aż 130 organizacji pozarządowych (tylko Ordo Iuris, zrzeszająca konserwatywnych prawników, zauważyła plusy PiS-owskiej ustawy o zgromadzeniach, chociaż wypunktowała też minusy) oraz Rady Europy i OECD.

Odwracanie uwagi

Liderzy PiS zapominają też o tym, że zapisy tej ustawy, o ile nie zostanie zmieniona, mogą obrócić się przeciw ich formacji, gdy stracą władzę.

Prof. Marek Bankowicz, politolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego, uważa, że PiS być może celowo wywołało burzę ustawą o zgromadzeniach, by odwrócić uwagę mediów i środowisk opiniotwórczych od spraw bardziej dla nich kłopotliwych, np. przypominania o kłopotach gospodarczych i finansowych państwa, które mogą rzutować na stan kieszeni poszczególnych obywateli.

- Ale jeśli władza uważa, że ogniskując uwagę mediów i elit na zgromadzeniach, odciągnie uwagę większości społeczeństwa od spraw trudnych dla niej, szybko i mocno się przeliczy - przestrzega rządzących prof. Marek Bankowicz. Wyborcy rządzących oceniają bowiem przede wszystkim przez pryzmat własnych aspiracji, a te są rozbudzone, ostatnio także przez program 500+.

Politolog z UJ dziwi się PiS, że chce na gwałt zmieniać ustawę o zgromadzeniach. Tylko na takich działaniach straci, głównie przez to, że ci, którzy uważają PiS za partię antydemokratyczną, utwierdzą się w swoich przekonaniach. Część zaś tych, którzy tak nie myśleli o PiS, zacznie go tak postrzegać.

Polacy, o ile nie są tzw. żelaznym elektoratem PiS, nie zrozumieją zapewne też tego, że niedawno ministrowie i politycy tego stronnictwa chlubili się tym, że obchody 11 Listopada przebiegały spokojnie, a teraz chcą zaostrzenia przepisów o zgromadzeniach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski