PiS łamie obietnice czy schodzi na ziemię?

Czytaj także: Najważniejszy dla rządu jest „program 500 plus” >>

„Podniesiemy kwotę wolną od podatku” - jeszcze w expose mówiła premier Beata Szydło. Wczoraj pytana, kiedy to się stanie, zaznaczała, że czeka na projekt, który przygotowuje... prezydent i przyznawała, że wyższa kwota wolna od podatku będzie obowiązywać dopiero od 2017 roku. Jakby tego było mało, wicepremier Mateusz Morawiecki w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” sugeruje, że taka ulga obejmie tylko najuboższych.

Kolejny problem rząd ma z realizacją obietnicy przyznania 500 złotych miesięcznie na każde drugie i kolejne dziecko. Choć w kampanii wyborczej kandydatka na premiera Beata Szydło pokazywała pakiet projektów ustaw, teraz premier Beata Szydło twierdzi, że trwają prace nad tym projektem. Można się jedynie domyślać, że w i tym przypadku okaże się, iż państwa nie stać na rozdawanie pieniędzy wszystkim, i że jednak nie każde drugie i kolejne dziecko te 500 złotych dostanie.

Po szumnych zapowiedziach likwidacji gimnazjów, nagle pojawił się pomysł, by o to spytać w referendum. Takiego planu nie wykluczył na antenie Radia Kraków szef klubu parlamentarnego PiS Ryszard Terlecki. Jak łatwo przewidzieć, frekwencja w takim głosowaniu nie osiągnie 50 proc., więc referendum będzie nieważne, co pozostawi problem do decyzji władz...

Dla jednych coraz więcej wątpliwości wokół obietnic wyborczych PiS to dowód, że partia, która doszła do władzy okłamała Polaków. Dowód? Choćby powołanie na ministra obrony Antoniego Macierewicza, choć przed wyborami zaprzeczano, że tak się stanie. Dla drugich to, co się teraz dzieje, a właściwie brak decyzji o ogromnych skutkach finansowych, to oznaka, że PiS po przejęciu rządów schodzi na ziemię.

Przekonywanie jednych i drugich nie ma sensu.