PiS ma szansę na samodzielne rządy w sejmiku

Gdyby się potwierdził 16 listopada, PiS zdobyłoby ponad połowę z 39 miejsc w sejmiku. To oznaczałoby odsunięcie od władzy dotychczasowej koalicji PO – PSL i marszałka Marka Sowy.

– Idziemy w tych wyborach po zwycięstwo, mierzymy w wynik „20 plus”, czyli na pewno zdobędziemy co najmniej 20 mandatów. Ile więcej? Zobaczymy – mówi poseł Andrzej Adamczyk, szef okręgu krakowskiego PiS.

Marek Sowa, marszałek województwa i lider PO w wyborach do sejmiku, nie przejmuje się sondażowymi wynikami. – Cztery lata temu też w nich przegrywaliśmy, a ostatecznie zwycięstwo przypadło Platformie – przypomina.

W 2010 r. Platforma po raz pierwszy wygrała w regionie wybory z PiS. Zdobyła 17 mandatów dla swoich radnych i wraz z czterema mandatami dla PSL, mogła objąć władzę w Małopolsce. 16 miejsc w sejmiku dla PiS było sporą porażką, bo cztery lata wcześniej partia ta wygrała wybory z 20 mandatami. Tyle że po trzech miesiącach straciła władzę w sejmiku po konflikcie ze swoim sojusznikiem marszałkiem Markiem Nawarą. Wraz z trzema innymi radnymi ze Wspólnoty Małopolskiej przeszedł on na stronę PO i pozbawił PiS władzy.

Obecnie Platforma ma podobną strategię wyborczą jak cztery lata temu. Stawia nie tylko na swoich działaczy, ale też na sprawdzonych samorządowców. Na listach PO są więc burmistrzowie i wiceburmistrzowie oraz aktywiści powiatowi, którzy mają zebrać głosy „na dole”.

Podobną taktykę ma zamiar zastosować również PiS. Jednak lokalni aktywiści na listach partii Jarosława Kaczyńskiego są mniej znani od kandydatów Platformy.

Szansą na utrzymanie władzy przez koalicję PO–PSL jest dobry wynik ludowców. Ale tylko pod warunkiem, że sondażowe 6 proc. jest wynikiem zaniżonym wobec partii, która w poprzednich wyborach do sejmiku zdobyła 10 proc. głosów.