Przedstawiciele rządzącej w radzie miasta koalicji wystąpili podczas sesji z dwoma apelami. W jednym z nich wystąpili do marszałka Sejmu RP oraz sejmowej komisji samorządu terytorialnego o usunięcie luki prawnej, która sprawia, że prezydentem miasta pozostaje Janusz Marszałek, chociaż nie posiada społecznego mandatu do sprawowania tej funkcji. W drugiej odezwie zwrócili się do urzędującego prezydenta, aby sam ustąpił ze stanowiska, uznając wynik listopadowych wyborów.
To wystąpienie właśnie spotkało się z reakcją klubu Prawa i Sprawiedliwości. Jak podkreślają radni PiS, Jacek Grosser, Janusz Chwierut, Janusz Marszałek nie byli kandydatami PiS w wyborach prezydenckich, w związku z czym uważają oni, że mogą obiektywnie, bez emocji odnieść się do zaistniałej sytuacji.
"Apel ten jest aktem desperacji i prawnego ignoranctwa zmierzającym do wprowadzenia w mieście komisarza. Byłby to zapewne człowiek reprezentujący poglądy PO, człowiek bez mandatu społecznego - typowy funkcjonariusz partyjny" - napisali m.in. w swoim oświadczeniu radni PiS: Waldemar Łoziński, Jacek Potaczek, Maciej Starzyński i Stanisław Biernat.
Uważają oni, że nie ma moralnego, jak i prawnego usprawiedliwienia dla czyichkolwiek działań zmierzających do pozbawienia Jacka Grossera możliwości złożenia ślubowania, szczególnie, że jak wnioskują z oświadczeń KKW Oświęcimianie-Oświęcimianom, z którego startował w wyborach prezydent-elekt, jego stan zdrowia się poprawia. W ich opinii, pozwala to sądzić, że będzie on mógł w niedługim czasie złożyć ślubowanie przed radą miasta i "objąć zgodnie z wolą mieszkańców Oświęcimia Urząd Prezydenta". Radni PiS zapewniają o wsparciu dla rodziny i wyborców Jacka Grossera.
- Apel PO i SLD jest typową manipulacją polityczną zmierzającą do eskalowania podziałów wśród mieszkańców Oświęcimia - uważają radni PiS.
(BK)