Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pisarz żołnierzem ideologicznego frontu

Redakcja
Referat programowy wygłosił Włodzimierz Sokorski FOT. ARCHIWUM TVP
Referat programowy wygłosił Włodzimierz Sokorski FOT. ARCHIWUM TVP
Nieodzowny jest świadomy udział pisarzy w dziele budowy socjalizmu w Polsce. Nowe motywy życia, twórczy zapał robotnika i chłopa, przemiany zachodzące w losie i świadomości człowieka pracy, wymagają od literatów gruntownego przemyślenia środków pisarskich, aby mogły najlepiej służyć ludowemu odbiorcy.

Referat programowy wygłosił Włodzimierz Sokorski FOT. ARCHIWUM TVP

KRAKOWSKI ODDZIAŁ IPN I "DZIENNIK POLSKI" PRZYPOMINAJĄ. 20 stycznia 1949 * W Szczecinie rozpoczyna się zjazd literatów * Jako metoda twórcza zadekretowany zostaje socrealizm * Pisarze stają się inżynierami dusz ludzkich, niektórzy będą się tego wstydzić po latach

Tak pojmując swoją rolę, pisarz przestaje być autorem dla niewielu, a staje się wyrazicielem i wychowawcą szerokich mas narodu" - pisano sześćdziesiąt pięć lat temu w rezolucji z IV Zjazdu Delegatów Związku Zawodowego Literatów Polskich odbywającego się w Szczecinie od 20 do 23 stycznia 1949 r. Przyjęto wówczas oficjalnie socrealizm jako metodę twórczą.

"By literatura pomogła budować socjalizm"

Socrealizm narodził się w ZSRS w latach trzydziestych XX w. Jego założenia przedstawił na pierwszym Wszechzwiązkowym Zjeździe Pisarzy Sowieckich w sierpniu 1934 r. sekretarz Komitetu Centralnego Wszechzwiązkowej Komunistycznej Partii bolszewików Andriej Żdanow: "Towarzysz Stalin nazwał naszych pisarzy »inżynierami dusz«. Oznacza to [...] przedstawianie rzeczywistości w jej rewolucyjnym rozwoju, nie zaś w sposób scholastyczny [...] martwy, jako »obiektywną rzeczywistość«. Rzetelność i historyczna prawdziwość utworów literackich muszą przy tym iść w parze z ideową przebudową i wychowaniem ludzi pracy w duchu socjalistycznym".

W Polsce podstawowe założenia realizmu socjalistycznego po raz pierwszy sformułował Bolesław Bierut w przemówieniu wygłoszonym podczas otwarcia rozgłośni radiowej we Wrocławiu 16 listopada 1947 r. Już wówczas postawiono przed literaturą zadanie czynnego włączenia się w nurt rewolucyjnych przemian. Do "ofensywy ideologicznej" komuniści przystąpili po przejęciu pełni władzy i utworzeniu w grudniu 1948 r. Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Miesiąc później przyszedł czas na przebudowę życia literackiego i kulturalnego. 14 stycznia 1949 r., tuż przed zjazdem szczecińskim, zwołano naradę partyjnych i sympatyzujących z partią literatów. Odpowiedzialny m.in. za politykę kulturalną członek Biura Politycznego KC PZPR Jakub Berman zapoznał ich z dyrektywą kierow- nictwa partyjnego o zdecydowanym przejściu do wdrażania w twórczej praktyce zasad realizmu socjalistycznego i o zwiększeniu nacisku na aktywny udział pisarzy w budowie socjalizmu. Dzięki działaniom przygotowawczym komuniści bez trudu osiągnęli zakładany rezultat.

W wygłoszonym podczas szczecińskiego zjazdu przemówieniu programowym wiceminister kultury i sztuki Włodzimierz Sokorski poddał w wątpliwość istnienie piśmiennictwa oderwanego od epoki i zanegował możliwość przyjmowania przez pisarzy postawy neutralnej. Podkreślał, że "proces walki klasowej w twórczości artystycznej nie kończy się po przejściu pisarza do obozu klasy robotniczej i wymaga zarówno od niego, jak i od nas samych ciągłej czujności, opieki i troskliwego stosunku do złożonych zjawisk twórczości artystycznej. [...] Realizm socjalistyczny nie jest dogmatem, lecz wytyczną pojmowania własnego dzieła jako świadomego wyrazu procesów rozwojowych życia, przełożonych na język wyobrażeń artystycznych".

Program nowych powinności literatury przedstawił działacz partyjny, krytyk i historyk literatury Stefan Żółkiewski. Deklarował: "Chcemy, aby literatura pomagała budować socjalizm w Polsce". Postulował: "Niech wartość dzieła sprawdza się odpowiedzią na pytanie, co zdziałało dla odbudowy socjalizmu w Polsce, jak wzbogaciło duchowo jego budowniczych jako budowniczych socjalizmu, jako ludzi współczesnych, walczących o pełnię duchowego i materialnego wyzwolenia od ucisku złej, ciemnej, przesądnej, egoistycznej przeszłości".

"Narzędzie pierekowki dusz"

Na zjeździe w Szczecinie ZZLP został podporządkowany władzom komunistycznym. Zmieniono wówczas nie tylko jego nazwę, usuwając z niej przymiotnik "zawodowy", ale i charakter. Odtąd jako Związek Literatów Polskich miał przede wszystkim dbać o właściwy rozwój ideowy swoich członków. Stanowisko prezesa objął dyspozycyjny wobec komunistów Leon Kruczkowski. Wprawdzie w nowym statucie była mowa o "skupieniu pisarzy o postawie demokratycznej, obronie moralnych, materialnych i zawodowych interesów", "opiece nad młodzieżą literacką" i "czuwaniu nad stanem i poziomem współczesnej literatury polskiej", ale w rzeczywistości ZLP stał się wyłącznie "narzędziem urabiania dusz i umysłów", "zakładem wychowawczym" i "szkołą upokarzającego drylu", jak nazwali go z perspektywy czasu sami posiadacze legitymacji związkowych.

Jan Józef Szczepański, w 1981 r. demokratycznie wybrany na prezesa ZLP, pisał po latach: "Na tym właśnie szczecińskim zjeździe [ZZLP] w 1949 roku zmieniono formalnie jego charakter, zaliczając go statutowo do związków twórczych. Właściwe intencje tej zmiany nie są wyraźne na pierwszy rzut oka. Można by sądzić, że chodzi tylko o zabieg mający na celu uściślenie rodzaju i zakresu kompetencji stowarzyszenia, a nawet o podniesienie jego prestiżu. W rzeczywistości istotnym celem transformacji było ujednolicenie struktur organizacyjnych, obowiązujących w całym Bloku Wschodnim.

(...) Teoretyczna apolityczność związku została w ten sposób powierzona nadzorowi i interpretacyjnym zabiegom politycznych piastunów pod postacią Ministerstwa Kultury oraz Wydziału KC. Zjazd szczeciński ujawnił ostatecznie zamiary władzy wobec literatury. Literaturze przydzielona została rola oręża w ideologicznym arsenale ustroju. [...] Pisarze dowiedzieli się, że są »żołnierzami ideologicznego frontu« w historycznej wojnie o postęp i pokój. Realizm socjalistyczny ustanowiony został jako wzorzec doskonały wszelkiej twórczości, a związek miał pomagać swoim członkom w osiąganiu owej doskonałości."

"Pokażcie wielkość naszych czasów"

Literatura miała służyć wyłącznie partii. "Dosięgnijcie waszą ostrą bronią kułaka i spekulanta, szpiega i dywersanta, amerykańskiego podżegacza i neohitlerowca. Odsłońcie zawiły mechanizm kułackiej postawy, kułackiego wyzysku, jego perfidne zasłanianie się chłopem mało- i średniorolnym. Ukażcie całą ostrość przeciwieństw, pokażcie wielkość naszych czasów" - apelował do pisarzy Berman.

Na usługi propagandy swoje pióra oddało wówczas wielu twórców, m.in.: Władysław Broniewski, Bohdan Czeszko, Mieczysław Jastrun, Tadeusz Konwicki, Władysław Machejek, Julian Przyboś, Jerzy Putrament, Antoni Słonimski, Wisława Szymborska, Julian Tuwim, Adam Ważyk, Wiktor Woroszylski, Wojciech Żukrowski. Wszystkich nazwisk nie sposób tu wymienić.

Oceniając zaangażowanie pisarzy w socrealizm Jacek Trznadel pisał po latach: "Ci ludzie nie zawsze sobie zdawali sprawę, że żyrują wiarygodność nowej władzy. [...] I ten weksel komunistyczny żyrował znaczny odłam inteligencji polskiej, choćby nawet biernie, jak Boy-Żeleński, kiedy [za pierwszej sowieckiej okupacji Lwowa] wszedł do redakcji lwowskich »Nowych Widnokręgów«. Ze Skamandrytów czynili to Iwaszkiewicz, Słonimski i Tuwim, a więc większość, doliczmy tu Broniewskiego. Sygnowali tę władzę w opinii publicznej jako dyplomaci Miłosz i Zagórski, nie mówiąc o Putramencie, przedtem Buj-nicki, więc już mamy Żagary. Podpisywał jako dyplomata Przyboś, więc Awangarda. Jeśli chodzi o prozaików, wiedzieliśmy, że jest po tej stronie Nałkowska, ale i Dąbrowska mimo zgłaszania szlachetnego weta w sprawie conra-dyzmu. Z ostatniej fali przedwojennych debiutów agitowali za »nową rzeczywistością« Jerzy Andrzejewski, Adolf Rudnicki, Paweł Hertz, Jan Kott, Ryszard Matuszewski".
Udział w utrwalaniu porządku komunistycznego stał się po latach faktem wstydliwym. Na temat przeszłości nie chciał mówić Tadeusz Konwicki: "to jest teraz taka pornografia, że teraz się nas wszystkich kontestatorów pyta, a czemu wy byliście stalinistami? To jest pornografia, szukanie niezdrowej sensacji. Tak było i koniec, wiadomo, można sobie przeczytać w podręcznikach, ale w ogóle nie ma o czym mówić. To są właśnie sprawy nasze, (...) koniec, nie ma o czym mówić".

Czy rzeczywiście?

Cecylia Kuta

historyk, pracownik Oddziału IPN w Krakowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski