Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pismo partyjnego establishmentu

Sebastian Drabik
Mieczysław Rakowski, w 1957 r. zastępca redaktora naczelnego „Polityki”, potem długoletni redaktor naczelny tygodnika, od 1988 r. premier komunistycznego rządu
Mieczysław Rakowski, w 1957 r. zastępca redaktora naczelnego „Polityki”, potem długoletni redaktor naczelny tygodnika, od 1988 r. premier komunistycznego rządu fot. archiwum polska press
27 lutego 1957. Ukazuje się pierwszy numer „Polityki”. Redaktorem naczelnym jest Stefan Żółkiewski. W zamyśle aparatu komunistycznego nowy tygodnik miał odciągnąć lewicową inteligencję od pisma „Po prostu”, które było ostatnim symbolem Października ’56

Prawdą jest, że w wielu istotnych kwestiach polityki popaździernikowej zajmowaliśmy odrębne niż »Po prostu« stanowisko, czy jest ono błędne czy trafne pokaże czas” - pisali w „Polityce” latem 1957 r. Mieczysław Rakowski i Michał Radgowski. Nowy tygodnik od początku podkreślał swoje przywiązanie do linii PZPR i pozostał do końca pismem jej establishmentu.

Natolin i „rewizjoniści”

Władze komunistyczne próbowały zneutralizować napięcie społeczne, jakie pojawiło się po odwilży, której kulminacją był Październik 1956 r. W tym celu postanowiono powołać pismo, które pozostając pod kontrolą PZPR, mogłoby zarazem stwarzać wrażenie, że na jego łamach możliwa jest „swobodna” dyskusja o bieżących problemach politycznych i społecznych. Jednym z inicjatorów gazety był blisko związany z PZPR pisarz i zarazem prezes Zarządu Głównego Związku Literatów Polskich - Jerzy Putrament.

Decyzję o powołaniu nowego czasopisma podjął Sekretariat KC na posiedzeniu 2 stycznia 1957 r. Nadano mu tytuł „Polityka”. W pierwszej stopce redakcyjnej widniały nazwiska ośmiu członków Komitetu Centralnego PZPR. Świadczyło to o tym, że od początku kierownictwo partii miało decydujący wpływ na funkcjonowanie tygodnika. Pierwszym redaktorem naczelnym periodyku został znany stalinowski ideolog, Stefan Żółkiewski, a jego zastępcą młody partyjny dziennikarz, Mieczysław Rakowski.

„Polityka” miała być alternatywą dla „rewizjonistycznego” „Po prostu”, ale jej zadaniem było także odpieranie zarzutów kierowanych pod adresem Gomułki i jego ekipy przez dawnych natolińczyków, którzy byli przeciwni zmianom politycznym z 1956 r. Według władz partyjnych nowe czasopismo miało bronić ustalonej przez Gomułkę interpretacji Października przed osobami tęskniącymi za stalinizmem, ale przede wszystkim przed „rewizjonistami”, którzy domagali się dalszych zmian politycznych w kraju.

W jednym z tekstów zamieszczonych w „Polityce” wyrażono to w następujący sposób: „Znana jest rola, jaką odegrał zespół »Po prostu« przed październikiem w rozbudzeniu myśli krytycznej, w walce z tym wszystkim, co rodziło i pogłębiało konflikt między partią i masami. Lecz nie można trwać ciągle na starych pozycjach. Trzeba mieć odwagę poprzeć kierownictwo partii, w chwili gdy pełne zaangażowanie się po jego stronie jest niezbędne dla zwycięstwa nowego kierunku polityki”. Gazeta miała odciągnąć uwagę młodych działaczy partyjnych od hasła „demokratyzacji”, które było popularne w okresie VIII plenum KC PZPR, jesienią 1956 r. W zamyśle jej twórców „Polityka” miała być skierowana przede wszystkim do środowisk inteligenckich i stanowić pismo o charakterze elitarnym.

W kontrze do „Po prostu”

Kilka miesięcy po wydarzeniach związanych ze zmianami na szczytach władzy PRL przywódcy PZPR uznali, że „Po prostu” nie może istnieć w dotychczasowym kształcie. Pismo to bowiem namawiało do kontynuowania rozpoczętych jesienią 1956 r. przemian. Już w pierwszej połowie 1957 r. Sekretariat KC PZPR na wniosek Biura Prasy KC (którego szefem był wówczas Artur Starewicz) postanowił, że należy zlikwidować te czasopisma, które - jak to określono - są „redagowane nieodpowiedzialnie”. Już w pierwszych numerach „Polityki” Żółkiewski wyraźnie zaznaczył, że kierowane przez niego pismo jest przeciwne linii tygodnika „Po prostu”.

Między dwoma periodykami wywiązała się ostra dyskusja. Pod koniec czerwca 1957 r. Ryszard Turski na łamach „Po prostu” poddał krytyce działalność „Polityki”. Stwierdził m.in.: „Niejednokrotnie redakcja »Polityki« poświęcała pół numeru objętościowo, a niemal cały treściowo naszemu pismu. Czegóż to nam nie zarzucili publicyści »Polityki«? Z wyjątkiem indywidualnych zbrodni pospolitych chyba wszystko”. Turski zauważył także, że jeśli nowy tygodnik będzie skupiony tylko na analizach ideologicznych, zamiast pokazywać problemy społeczne, to nie będzie „pismem płodnym, twórczym”.

Odpowiedzią na zarzuty był tekst Rakowskiego i Radgowskiego „Fałszywy kierunek natarcia”, zamieszczony w 22. numerze „Polityki” (z lipca 1957 r.). Odrzucali zarzuty o skupianie się na atakowaniu „Po prostu” i o tym, że nie dostrzegają problemów społecznych. Zarzucali dziennikarzom „Po prostu”, że pozostawali bierni wobec „prób wykorzystywania przez koła reakcyjne wewnętrznych polemik w obozie sprzymierzeńców i realizatorów polskiej drogi do socjalizmu”. Zaznaczyli, że „ruch odnowy jest nie do pomyślenia bez naszej partii”.

Z drugiej strony autorzy piszący teksty do nowego tygodnika zapewniali, że „w walce o realizację październikowej linii partii mieści się zarówno »Po prostu«, jak i »Polityka«”. Były to jednak puste deklaracje, a antagonizm między tytułami narastały. Wśród dziennikarzy „Polityki” prowadzących słowne polemiki zarówno z „rewizjonistami”, jak i z natolińczykami byli m.in. Zygmunt Kałużyński, Kazimierz Koźniewski, Stanisław Markowski i Jan Białek.

Środowisko związane z „Po prostu” w żargonie partyjnym określano mianem „wściekłych”, ze względu na żądania realizacji wszystkich obietnic Października: ograniczenia cenzury, wprowadzenia do życia publicznego przejrzystości i otwartości, demokratyzacji struktur partyjnych, itp. Mimo że „Polityka” chciała zachować dystans, bardzo szybko zyskała miano „Anty-Po prostu”. Warto dodać, że „Po prostu” cieszyło się wtedy dużym poparciem społecznym. Najlepiej świadczy o tym nakład tego czasopisma, który wiosną 1957 r. sięgał 150 tys. egzemplarzy.

Redakcja „Po prostu” nie chciała się podporządkować wytycznym PZPR, dlatego 2 października 1957 r. tytuł został zlikwidowany. Główny Urząd Kontroli, Prasy, Publikacji i Widowisk, kontrolowany przez PZPR i odpowiadający za cenzurę w całym kraju, uzasadniał konieczność zamknięcia pisma zarzutem, że „Po prostu” „od wielu miesięcy przeciwdziałał realizacji uchwał podjętych przez naczelne instancje partyjne”.

Wywołało to sprzeciw, zwłaszcza w środowisku młodzieży akademickiej. W dniach 3-7 października w Warszawie doszło do demonstracji ulicznych w obronie zawieszonego tygodnika. Zostały one brutalnie stłumione przez milicję i SB. W Krakowie studenci zorganizowali 8 października strajk, opuszczając zajęcia. Kilka tygodni później Zarząd Główny Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich przyjął oficjalnie zgodne z „linią” PZPR wytyczne, którymi powinni kierować się dziennikarze. Redakcja „Polityki” zaakceptowała te wytyczne i pozostała im wierna.

„Liberałowie”

Od przełomu lat 50. i 60. „Polityka” kreowała się na pismo, mające reprezentować środowisko partyjnych „liberałów”. Na początku gazeta nie mogła poszczycić się zbyt szerokim kręgiem czytelników. Pierwszy numer zakupiło 11 tys. osób, w kolejnych miesiącach nakład wzrósł do 13 tys. Być może wpłynęło to na zmianę szefa redakcji. W maju 1958 r. Żółkiewskiego na stanowisku redaktora naczelnego „Polityki” zastąpił Mieczysław Rakowski. Pozostał nim aż do 1981 r. i wywarł bardzo duży wpływ na kształt pisma oraz na to, jak było postrzegane przez czytelników. Na tle szefów innych gazet Rakowski cieszył się specjalną pozycją w partyjnym establishmencie. Świadectwem tego była możliwość przeprowadzania wywiadów z politykami z państw zachodnich. Latem 1962 r. Rakowski pojechał do USA, gdzie przeprowadził rozmowę z ówczesnym prezydentem USA Johnem F. Kennedym.

Władze PZPR były zadowolone z działalności „Polityki”. Jesienią 1959 r. Sekretariat KC oceniając pismo stwierdził m.in.: „»Polityka« w 1959 r. odgrywa naszym zdaniem w dalszym ciągu pozytywną rolę, pozostaje najlepszym tygodnikiem społeczno-politycznym w kraju i najbliższym potrzebom propagandy partyjnej w środowiskach, na jakie jest obliczona”. Mimo pozorów niezależności „Polityka” była podporządkowana PZPR i traktowana przez władze partyjne jako „wentyl bezpieczeństwa” dla lewicowej inteligencji.

Redakcja nigdy nie wystąpiła otwarcie przeciwko władzom komunistycznym, choć jej dziennikarze brali aktywny udział w wewnątrzpartyjnych sporach. Byli m.in. przeciwni grupie „partyzantów”, kierowanej przez szefa MSW Mieczysława Moczara. W 1968 r. Rakowski nie dopuścił do druku antysemickich tekstów, ale „Polityka” nie wystąpiła też otwarcie przeciw polityce władz, prowadzących „kampanię antysyjonistyczną”. W kolejnych latach „Polityka” utrzymała swoją pozycję. Sam Rakowski z czasem z komentatora sceny politycznej stał się aktywnym uczestnikiem życia publicznego. Po odejściu z funkcji redaktora naczelnego został wicepremierem w rządach gen. Wojciecha Jaruzelskiego i Zbigniewa Messnera, a pod koniec PRL-u premierem (1988-1989).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski