Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pismo to ważna rzecz

Redakcja
Współczesna szkoła zapomniała o kaligrafii Fot. archiwum zespołu szkół w Rajbrocie
Współczesna szkoła zapomniała o kaligrafii Fot. archiwum zespołu szkół w Rajbrocie
Mirosław Koralewski sam sobie zadał tę mękę. Bo na początku była to męka. On, człowiek z dysgrafią, postanowił wytrwale się ćwiczyć w kaligrafii, w sztuce pięknego, odręcznego pisania. Dysgraficy mają problem z opanowaniem poprawnej formy graficznej pisma.

Współczesna szkoła zapomniała o kaligrafii Fot. archiwum zespołu szkół w Rajbrocie

Kaligrafii uczono w szkołach w zaborze austriackim i długo jeszcze w powojennej Polsce. Później postanowiono przestać katowania dzieci dbałym, ładnym pisaniem.

- Pamiętam, że w starej powieści dla młodzieży Hanny Ożogowskiej "Głowa na tranzystorach" bohaterowie ćwiczyli swój charakter starannie czyszcząc przerdzewiały łańcuch. Moim łańcuchem jest kaligrafia - śmieje się pan Mirosław, nauczyciel historii, dziś pracownik bocheńskiej filii Kuratorium Oświaty w Krakowie.
Przyznaje, że była to dla niego mordęga. Bo nie dość, że jest dysgrafikiem, to jeszcze ma dość ciężką rękę...
Gdy pracował w szkole w Rajbrocie, on i jego koleżanka polonistka, Iwona Mularz, wpadli na rzadki dziś pomysł: konkurs kaligrafii dla dzieci z podstawówki i młodzieży z gimnazjum. O ile konkursy ortograficzne, czasem ze zbyt wymyślnymi pułapkami dla uczestników, są popularne, kaligraficzne pozostają w ich cieniu.
- Wszystko zaczęło się od zasłyszanej w telewizji wypowiedzi niedawno zmarłego prof. Franciszka Starowieyskiego, który opowiadał o sztuce pięknego pisania. Skontaktowaliśmy się z nim telefonicznie, powiedzieliśmy mu o swoim pomyśle na konkurs, on udzielił nam wiele cennych wskazówek i zgodził się objąć honorowy patronat. Wcześniej jednak musiałem napisać do profesora list. Profesor od razu zastrzegł: tylko niech pan napisze list własną ręką... Oj, namęczyłem się nieźle, żeby jakoś wypadło.
Dokończenie ze str. D1
Tym sposobem Rajbrot, wieś w powiecie bocheńskim, stała się w Małopolsce ośrodkiem szkolnej, kaligraficznej konkurencji.
Benedyktyńska ręka
- Nie wiedzieliśmy, czy ta idea znajdzie szerszy odzew. Wiadomo, jak jest dzisiaj. Kto przywiązuje wagę do pięknego pisania? Pomysł jednak wypalił - mówi Maria Plewa, zastępczyni dyrektora Zespołu Szkół w Rajbrocie. - Mamy już za sobą osiem edycji konkursu, któremu patronuje również marszałek województwa. W każdym konkursie ocenianych jest grubo ponad sto prac, a uczestnicy pochodzą z ponad 30 szkół w Małopolsce.
Konkurs prędko znalazł przyjaciół. Nie tylko w osobie marszałka województwa. Organizatorzy mówią, że bardzo im sprzyja Władysław Skrzyński, dyrektor Hotelu Polskiego "Pod Białym Orłem", w którym rok temu odbył się wojewódzki finał. Znaleziono sponsora w Katowicach, który dla zwycięzców funduje markowe pióra wieczne. Opiekę medialną nad konkursem sprawuje między innymi "Dziennik Polski".
W pierwszym etapie konkursu "O złote pióro" trzeba wykonać pracę domową, polegającą na zapisaniu tekstu literackiego dowolnym krojem pisma nowożytnego, w drugim etapie wyłonieni przez komisję konkursową uczestnicy zapisują tekst dyktowany im na żywo. Ocenia się ogólne wrażenie estetyczne, kształt pisma i jego nachylenie, sposób łączenia liter i poprawność ortograficzną.
Z czasem zaczęły się pojawiać prace o kaligrafii coraz bardziej wyrafinowanej, ze zdobionym liternictwem. Było to nawiązanie do zamierzchłych czasów, do epoki starych ksiąg tworzonych w klasztorach wytrwałą benedyktyńską ręką. Wiele zabytków rodzimego piśmiennictwa jest świadectwem dawnych, wzbudzających podziw umiejętności.
- Chcemy, żeby pożyteczne połączyć z przyjemnym, żeby było w tym trochę także pasji i zabawy, bo tak najprędzej można dzieciaki przekonać do jakiejś idei - podkreśla Maria Plewa.
- Idea jest oczywista - twierdzi Mirosław Koralewski. - Dzisiaj uczniowie nie tylko kiepsko czytają, ale równie kiepsko piszą. Nie uczy się ich, jak dawnej, kaligrafii, bo ktoś swego czasu uznał to za nieistotne. Być może powróci się do tej nauki w przyszłości. Poza tym nawet małe dzieci posługują się już SMS-ami w komórkach, więc narasta w nich przekonanie, że nauczyć się porządnie pisać nie muszą. W dobie elektronicznych notatników i elektronicznej poczty umiejętność ta wielu młodym ludziom nie wydaje się niezbędna.
Jak oddychać przy pisaniu
Kaligrafii uczono w szkołach w zaborze austriackim i długo jeszcze w powojennej Polsce. Później postanowiono przestać katowania dzieci dbałym, ładnym pisaniem. Obecnie placówki kulturalne organizują niekiedy warsztaty kaligraficzne, na które można zapisywać chętną dziatwę; ostatnio nabór prowadziła Wojewódzka Biblioteka Publiczna w Krakowie. Proponowano naukę pięknego pisania za pomocą stalówki w obsadce, gęsiego pióra i innych narzędzi.
Niedawno opublikowano badania, z których wynika, że 10 proc. polskich studentów to w pewnym sensie analfabeci, umiejący tylko zapisać prosty ciąg znaków, bez wielkich liter, bez przecinków i kropek, bez logiki. A jak świetnie odzwierciedlają sytuację popularne fora internetowe!
- Gdy za człowieka pisze maszyna, to i człowiek myśli maszynowo - uważa Andrzej Majewski, krakowski artysta, absolwent ASP, miłośnik dawnej kaligrafii. Także dobry duch rajbrockiego konkursu. - Pisząc ręcznie, zyskuje się czas na zastanowienie, myśli się o całym tekście i jego sensie. Dbałość wymusza wolniejsze pisanie, a więc z namysłem.
Andrzej Majewski dostrzega wiele innych zalet w kaligraficznym trudzie.
- Dyscyplina kreski kształtuje dyscyplinę innego rodzaju. Właściwą postawę, gdy się siedzi, umiejętne trzymanie w ręku narzędzia do pisania, odpowiednią pozycję głowy, trzymanie wzroku, ba, mówi się nawet o właściwym w czasie pisania oddechu.
Tęsknota za... trzeszczeniem
Cierpliwość i wyrabianie sobie zdolności do koncentracji to dodatkowe zalety. Mirosław Koralewski, który twierdzi, że chodzi o umiejętności ręki i umysłu, pod wpływem zdarzeń konkursowych w Rajbrocie wydał broszurkę o sztuce kaligrafowania i płynących z niej pożytków.
- Ważne są w tej sztuce niuanse, łącznie z siłą nacisku ręki na pióro. Jako komisja zwracamy uwagę na to, by pismo było wyraźne, litery odpowiednio łączone, o odpowiednim kształcie, niedrukowane, pisane bez odrywania ręki od papieru; kropki i inne znaki stawia się potem. Długopis nie wchodzi w grę. Tylko pióro ze stalówką. Pióro gęsie jest już dla elitarnego grona.
O narzędziach do pięknego pisania Andrzej Majewski mógłby długo rozmawiać.
- Lubię się niekiedy posługiwać gęsim piórem, w przeszłości gęsiopisarstwo było ważną dziedziną. Obróbka pióra była zróżnicowana, musiała uwzględniać także osoby leworęczne. Współczesne pióra, ze stalówkami renomowanych firm, też dają duże możliwości. Niektóre stalówki są podobnie pozacinane jak gęsie pióra, ale, niestety, podczas pisania nie wydają już na papierze tego charakterystycznego trzeszczenia...
Dziś kaligrafia stała się fragmentem sztuki, zdobnictwo liter wykorzystywane jest na rozmaite sposoby, dziedzina ta nabrała charakteru użytkowego.
"Pismo odgrywa ważną rolę w reklamie wizualnej. Tradycyjna kaligrafia zaś jest ważnym elementem działalności artystycznej. Istotną częścią warsztatu grafika. Wyrabia sprawność ręki, uczy precyzji, dbałości o szczegół, staranności, cierpliwości, doskonali zmysł chwytania proporcji, kształtuje linie (dukt) pisma... Ma też bardziej praktyczne zastosowanie. W dalszym ciągu wykorzystujemy ją przy wypisywaniu dyplomów, listów gratulacyjnych, certyfikatów, podziękowań, okolicznościowych zaproszeń... projektowaniu ex librisów, monogramów i rozmaitych stylizowanych dokumentów (...). Przydatna jest w reklamie i architekturze wnętrz. (...) Kaligrafia spełnia też ważną funkcję edukacyjną, uczy szacunku dla przeszłości, tradycji i - co szalenie ważne - w pewien sposób nas w niej zakotwicza" - pisze w swojej pracy "Pismo to ważna rzecz" Andrzej Leżoń, artysta, uchodzący za wirtuoza pisma, którego prace znalazły uznanie na świecie. Tytuł mistrza kaligrafii przyznał mu prof. Franciszek Starowieyski.
Ojciec Święty ładnie pisał...
- Czasem nowe trendy zauważamy w nadsyłanych na konkurs pracach, gdy trwają eliminacje do drugiego etapu - dodaje Mirosław Koralewski. - Zwracamy uwagę, by dopuszczalne ozdobniki nie były nadmierne, by nie zacierały czytelności, bo nie chodzi o sztukę dla sztuki. Trzymamy się tradycyjnych zasad. Ozdobna może być pierwsza litera pracy.
Konkurs ma propagować nie artyzm, ale przede wszystkim umiejętność kształtnego i pięknego pisania, a więc to, o czym zapomniała już współczesna polska szkoła.
- Profesor Starowieyski podkreślał też, że w kanonach kaligrafii mieści się również estetyczne zaplanowanie tekstu, jego kompozycja. Opowiadał mi, iż widział korespondencję Jana Pawła II z jego bratem, księdzem, i że Ojciec Święty posługiwał się w listach ładnym, kaligraficznym pismem, a cały tekst był graficznie odpowiednio skomponowany.
Andrzej Majewski pytany, czy kaligrafia w epoce techniki cyfrowej nie staje się powoli - tak jak haft - rękodziełem, odpowiada, że kaligrafia to głównie dobre wychowanie.
- Wiele państwowych dokumentów honorowych jest do dzisiaj pisanych ręcznie, w tych krajach, które szczycą się wysoką kulturą dyplomatyczną.
Jednak nadzieje na przyszłość, zdaniem Andrzeja Majewskiego, są pod tym względem mgliste.
- Kaligraficzne piśmiennictwo to dla większości archaiczna forma porozumiewania się. Pozostanie dla tych, którzy lubią ładne rzeczy, zwracają na nie uwagę i lubią się torturować trudnościami. To taki rodzaj esperanto Zamenhofa, czyli wyłącznie dla wytrwałych.
Wiesław Ziobro

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski