Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piszą do biskupa, żeby przywrócił im księdza

Paweł Chwał
Ks. Mariusz Ogorzelec przed rokiem zorganizował m.in. Orszak Trzech Króli, w którym wcielił się w rolę jednego z monarchów
Ks. Mariusz Ogorzelec przed rokiem zorganizował m.in. Orszak Trzech Króli, w którym wcielił się w rolę jednego z monarchów FOT. ARCHIWUM
Dębica. Niespodziewane odwołanie lubianego katechety i kaznodziei spotkało się z lawiną protestów dzieci, które uczył, i ich rodziców.

„Z dniem dzisiejszym decyzją księdza biskupa ks. Mariusz Ogorzelec zostaje odesłany do innych zadań”. Taki lakoniczny komunikat usłyszeli w niedzielę wierni, którzy przyszli na mszę do kościoła Świętego Ducha w Dębicy.

Niespodziewane odejście z parafii powszechnie lubianego kapłana, który zasłynął z niekonwencjonalnych kazań i akcji duszpasterskich, wzbudziło falę protestów.

– Ksiądz Mariusz, wróć już! – skandowały wczoraj dzieci na widok proboszcza dębickiej parafii, gdy ten próbował wejść do Szkoły Podstawowej nr 3. Część przyszła na lekcje ubrana na czarno, inne powywieszały na korytarzach własnoręcznie namalowane plakaty, w których domagają się zmiany decyzji biskupa i powrotu ulubionego katechety do szkoły.

– Trudno mi pogodzić się z tą decyzją, gdyż ksiądz Mariusz to nie tylko oddany swojej posłudze kapłan, ale przede wszystkim wspaniały wychowawca dzieci i młodzieży, które za nim wręcz przepadają – wyjaśnia Paweł Adamek, dyrektor SP nr 3 w Dębicy. Z okazji Dnia Nauczyciela wręczył kapłanowi specjalną nagrodę dyrektora. – Jeszcze się nie zdarzyło, aby wcześniej jakiś katecheta został w ten sposób wyróżniony – zauważa.

Ks. Ogorzelec zasłynął w Dębicy przede wszystkim z mszy św. dla dzieci, podczas których w niekonwencjonalny sposób mówił o przykazaniach i Piśmie Świętym. Raz przyprowadził do świątyni owieczkę, innym razem przyniósł atrapę karabinu, kiedy indziej przebrał się za strażaka i biedronkę.

– Mieszkam poza Dębicą. Moje dzieciaki niespecjalnie lubiły chodzić do kościoła, ale odkąd zabrałem je na tę mszę świętą, to cały tydzień nie mogły doczekać się, kiedy znowu na nią pojedziemy – mówi jeden z rodziców, który przyszedł wczoraj na spotkanie w SP nr 3. Uczestnicy ułożyli petycję o przywrócenie kapłana do parafii, pod którą podpisało się kilkaset osób. Delegacja przywiezie ją dzisiaj do tarnowskiej kurii.

– Ksiądz biskup nie podejmuje decyzji o przenosinach pod wpływem emocji czy donosu, ale bierze pod uwagę szeroki kontekst duszpasterski całej sprawy. W tym przypadku została ona podjęta po rozmowie z księdzem Mariuszem – mówi ks. Ryszard Nowak, rzecznik prasowy ordynariusza tarnowskiego. – Ksiądz Mariusz ją przyjął, a w takiej sytuacji jest to także jego decyzja. Każdy człowiek ma prawo do poszanowania prywatności, zatem trzeba uszanować fakt, iż nie zostaną podane do publicznej wiadomości okoliczności jego przeniesienia.

– Nie wiem, o co poszło, ale ksiądz Mariusz na pewno nie jest „kobieciarzem”, a do kontaktów z dziećmi podchodził z wyczuciem i dystansem. To kapłan z powołania, któremu nic nie można zarzucić – mówi ojciec chłopca, którego ks. Mariusz przygotowywał do Pierwszej Komunii Świętej. – Dzieci są zrozpaczone. Nie wiedzą, kto się nimi zajmie. Będziemy przekonywać biskupa, aby przywrócił księdza Mariusza przynajmniej do końca roku szkolnego.

Na facebooku utworzony został profil „W obronie ks. Mariusza Ogorzelca”. Tylko wczoraj polubiło go blisko 1000 osób.

Ks. Mariusz, jak informuje kuria, podejmie posługę kapłańską tam, gdzie pośle go biskup. Obowiązki duszpasterskie, w tym funkcję kapelana w szpitalu, którą pełnił duchowny, zostaną podzielone pomiędzy pozostałych kapłanów w parafii.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski