Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piwniczka Wolnej Soboty

Redakcja
według Pawła Szeligi

Mołdawski tygrys

Nie ma na świecie drugiego kraju, który jedną czwartą dochodów czerpie ze sprzedaży wina, a granice państwa układają się w kształt przypominający dorodną kiść winogron. To Mołdawia wciśnięta pomiędzy dwóch ogromnych sąsiadów - Rumunię i Ukrainę, powoli budzi się z letargu i coraz śmielej wykorzystuje swoje atuty, czyli prawie 7 tysięcy lat tradycji uprawy winorośli, ogromny areał winnic (150 tys. ha, czyli półtora raza więcej niż w ogromnej Australii!) oraz idealne położenie na geograficznej wysokości odpowiadającej Burgundii. W takim klimacie i takich warunkach grzechem byłoby zaniechanie uprawy winorośli, która wydaje doskonałe owoce zarówno międzynarodowych szlachetnych szczepów, jak i nie mniej interesujących lokalnych odmian.
O winach Besarabii, bo tak przed wiekami nazywano tereny dzisiejszej Mołdawii, zrobiło się głośno już w V wieku przed Chrystusem za sprawą Herodota, który wspominał o kraju produkującym i handlującym winem. Prawdziwą rewolucję wprowadzili jednak znacznie później, bo dopiero w XIX wieku, Rosjanie, którzy zdobyli Besarabię i wprowadzili program "oswajania żyznej ziemi". Szybko rosła więc powierzchnia winnic, by w latach 50. XX wieku osiągnąć gigantyczny wynik 240 tys. hektarów. Wbrew pozorom niosło to z sobą więcej zagrożeń niż korzyści, bo rodziło pokusę nadprodukcji i wytwarzania ogromnej ilości win pośledniej jakości. Mołdawianie zbytnio się tym jednak nie przejmowali, bo ZSRR kupował praktycznie każdą ilość trunków, nie stawiając wysokich barier jakościowych. Odbiło się to oczywiście niekorzystnie na opinii o mołdawskich winach, które z trudem odbudowują swoją pozycję na europejskim rynku. Zresztą do dziś produkcją zajmują się prawie wyłącznie ogromne kombinaty.
A na co możemy się natknąć przeglądając butelki tamtejszych win? Z czerwonych odmian dominują międzynarodowe Cabernet Sauvignon i Merlot, a wśród białych popularne jest Chardonnay, Riesling, Sauvignon Blanc i Chasselas. Interesujące wina dają także miejscowe szczepy - znane z Rumunii Feteasca Neagra i Alba, Batuta Neagra oraz znakomite gruzińskie i krymskie Saperavi oraz Rkatsiteli.
Mołdawia jest dziś przysłowiowym czarnym koniem, tygrysem winiarskiego świata w tej części Europy. Już kwitnie tam winna turystyka, bo też nie brakuje miejsc, których mogłyby jej pozazdrościć największe potęgi w produkcji wina na świecie. Są więc legendarne piwnice wytwórni Cricova tworzące gigantyczne podziemne miasto, w którym łączna długość korytarzy wynosi prawie 100 km! Każda z tych "ulic" ma swoją nazwę zaczerpniętą od gatunku wina dojrzewającego w beczkach. Mamy więc np. ulicę Cabernet Sauvignon, Riesling, czy Saperavi. W piwnicach utrzymywana jest stała temperatura 12 stopni i wilgotność na poziomie 97 proc. W takich warunkach nabiera szlachetności m.in. słynna kolekcja win Hermanna Goringa, a nawet carskie trunki z początku XX wieku.
Mołdawskie wina dostępne na półkach supermarketów mogą rozczarować bardziej wymagających klientów, bo nadal zdecydowaną większość z nich stanowią wersje półsłodkie, które nigdy nie były zaliczane do największych osiągnięć winiarskich mistrzów. Warto jednak cierpliwie szukać, by trafić na solidny wytrawny trunek lub wina wytwarzane na podobieństwo uznanych wzmacnianych gigantów - Porto, Marsali, czy Madery. W tej dziedzinie mołdawscy winifikatorzy osiągają znaczące sukcesy, więc warto sięgnąć po taki produkt, który zawsze będzie tańszy od oryginału. \*

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski