Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

PKS ciągle na hamulcu. Prezes nie odpowiada.

Maciej Makowski
Na kursy, jak wczoraj, wyjeżdżają już tylko nieliczne autobusy
Na kursy, jak wczoraj, wyjeżdżają już tylko nieliczne autobusy fot. Joanna Urbaniec
Kontrowersje. Pracownicy krakowskiego przewoźnika dostali pensje, bo postawili ultimatum?

Pracownicy Przedsiębiorstwa Komunikacji Samochodowej i Spedycji Oświęcim, które jest właścicielem krakowskiego PKS-u po raz pierwszy od kilku miesięcy otrzymali zaległe wynagrodzenia. Na razie tylko za październik.

Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, grupa kierowców z proszowickiej bazy krakowskiego oddziału firmy przedstawiła władzom spółki ultimatum. Kierowcy mieli zagrozić, że jeżeli nie otrzymają zaległych pensji, to wszyscy złożą wypowiedzenia, doprowadzając w ten sposób do chaosu w dowozie dzieci do szkół po feriach zimowych.

Przedsiębiorstwo ma obecnie trzy oddziały: w Krakowie, Oświęcimiu oraz Nowym Sączu. Wszystkie znajdują się w fatalnej sytuacji finansowej. – _Zawieszenie kursów do szkół, które zapewniają firmie przetrwanie, oznaczałoby dla niej koniec. Tłumaczyłoby to pośpiech w wypłacie zaległego wynagrodzenia _– twierdzi Zenon Gaczorek, były kierowca krakowskiego PKS-u.

Wcześniej, 27 stycznia, zbuntowali się kierowcy sądeckiego oddziału PKSiS, którzy nie dostawali pensji od września. Kursy odbyły wtedy jedynie 3 z 50 autobusów. Do szkół w Piwnicznej-Zdroju nie dojechało 230 dzieci, w Rytrze uczniów zabierali swoimi autami nauczyciele.

– _Obecnie realizujemy wszystkie zaplanowane kursy. Od poniedziałku będziemy również dowozić dzieci do szkół _– usłyszeliśmy wczoraj od Jana Popiołka, dyrektora oddziału PKSiS w Nowym Sączu.

Na początku tygodnia prezes PKSiS Leszek Rykała spotkał się z pracownikami krakowskiego oddziału. – Obiecał, że do przyszłej środy coś nam zapłaci. Powiedział także, że od marca wypłaty będą przychodziły regularnie. Same ogólniki i żadnych konkretów _– twierdzi jeden z pracowników, który nie chce ujawniać nazwiska. – _Są to obietnice bez pokrycia, które słyszymy nie po raz pierwszy – dodaje.

Nadal pozostaje niewyjaśniona sprawa Kasy Zapomogowo- -Pożyczkowej, do której zainteresowani pracownicy co miesiąc przekazywali część wypłaty.

Według naszego informatora prezes Leszek Rykała na wtorkowym spotkaniu nie potrafił wyjaśnić, co stało się ze składkami, po tym, jak jego firma przejęła krakowski PKS. Pracownicy podkreślają, że przy braku wypłat to właśnie pieniądze z Kasy byłyby dla nich ratunkiem.

Ponieważ prezes był dla nas nieosiągalny telefonicznie, chcieliśmy porozmawiać z nim osobiście w siedzibie spółki w Oświęcimiu – dowiedzieć się, co jest powodem jej złej kondycji finansowej oraz jaki los czeka pracowników. Mimo że przebywał wtedy w biurze, nie zgodził się na rozmowę.

We wszystkich trzech oddziałach oświęcimskiego przewoźnika ciągle brakuje pieniędzy na paliwo. Z tego powodu w Krakowie zawieszono nawet, przynoszące największe zyski, kursy ekspresowe do Ustki czy Gdyni.

Problemy krakowskiego przewoźnika rozpoczęły się cztery miesiące po tym, jak w maju 2012 roku władze województwa sprzedały przynoszącą dochody część przewozową PKS Kraków, mniejszej i zadłużonej firmie z Oświęcimia. Wcześniej, w lipcu 2012 roku PKSiS Oświęcim kupił za ponad 3,2 mln 70 autobusów od PKS-u w Nowym Sączu, który był w stanie likwidacji. Najpierw PKSiS wpłacił 50 tys. złotych wadium, ale dopiero po wielu miesiącach i zajęciu kont przez komornika udało się odzyskać pozostałe pieniądze.

Napisz do autora:
[email protected]

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski