Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Takich dzieł nie ma na aukcjach

ŁUKASZ GAZUR
Ocalały fragment przedstawiający Marię Salome Fot. Katarzyna Bury
Ocalały fragment przedstawiający Marię Salome Fot. Katarzyna Bury
Obraz budzi emocje. Nasi czytelnicy na forach internetowych i w e-mailach już okrzyknęli odnalezione niedawno na portalu aukcyjnym Allegro dzieło "Rodziną Marii z szuflady". Wszystko przez to, że jak udowodniła Katarzyna Bury, krakowska historyczka sztuki, obecnie pracująca w Muzeum Historycznym Miasta Krakowa, to dzieło Mistrza Rodziny Marii, anonimowego artysty działającego w Małopolsce w I poł. XVI wieku.

Ocalały fragment przedstawiający Marię Salome Fot. Katarzyna Bury

ODKRYCIE. Odnaleziony jako fragment szuflady obraz Mistrza Rodzina Marii: bezcenny czy "tylko" cenny?

Jak mówi prof. Jerzy Gadomski, jeden z najwybitniejszych specjalistów w dziedzinie gotyckiego malarstwa tablicowego, warsztat tego twórcy należał do "najprężniejszych w Małopolsce w XVI wieku".

Czytaj także: Bezcenna Madonna z Allegro >>

Z jego pracowni pochodzi ponad 20 zachowanych do dziś dzieł nie tylko na terenie Małopolski, ale i w światowych muzeach. To jemu przypisuje się choćby autorstwo obrazu "Zaśnięcie Marii Panny" w kościele parafialnym w Piotrkowie Trybunalskim, tryptyk "Św. Marcina" w kościele parafialnym w Grywałdzie czy sceny Zmartwychwstania na skrzydłach ołtarza z kościoła w Sabinowie (dziś przechowywanych w słynnej Węgierskiej Galerii Narodowej w Budapeszcie).

Ile naprawdę warte jest odnalezione dzieło?

Sprawa nie jest prosta. Wiele osób handlujących dziełami sztuki nie chciało dla nas komentować sprawy. Problemem jest to, że wyceny takiej trudno dokonać, tylko oglądając zdjęcia. Co więcej, Mistrz Rodziny Marii nie jest artystą pojawiającym się na aukcjach ani w Polsce, ani za granicą. Jego prace znajdują się w kościołach albo w muzeach. Nie istnieją na rynku antykwarycznym. Ale nie znaczy to, że nie można spekulować.

"Kogo pytać o sztukę: muzealnika czy modela?" - przeczytaj komentarz autora

- W takich wypadach cena jest wypadkową kilku czynników. Po pierwsze, trzeba znaleźć dzieła artysty podobnej klasy z tego okresu i przeszukać notowania aukcyjne. Cenę ustala się przez analogię. Później należy jeszcze ocenić stan zachowania dzieła i od ceny odjąć jednak kwoty konieczne do renowacji. Podejrzewam, że może chodzić o kilkadziesiąt tysięcy złotych, ale oczywiście to nie jest wiążąca wycena. Gdybym zobaczył dzieło, mógłbym dokładnie przyjrzeć się mu, skonsultować, byłbym w stanie powiedzieć coś konkretnego - mówi Leszek Wąs, wiceprezes Stowarzyszenia Antykwariuszy Polskich.

Dodaje, że sama historia dzieła, które przetrwało do naszych czasów dzięki temu, że zostało przerobione w XVIII w. na szuflady szafy zakrystyjnej, dla wielu kolekcjonerów mogłoby okazać się "smaczkiem podwyższającym cenę". - Ludzie lubią takie historie - zaznacza Leszek Wąs.

Punktów przyciągających uwagę jest znacznie więcej. Choćby temat, dziś kompletnie nieznany w malarstwie sakralnym, a w XVI w. bardzo popularny, opowiadający o tym, że św. Anna po śmierci Joachima miała jeszcze dwóch mężów.

Nie bez znaczenia jest charakterystyczny dla tego twórcy, przypominający jodełkę łuk brwiowy, zaznaczony grubą kreską, od którego odchodzą drobne, króciutkie linie. Prof. Jerzy Gadomski ten właśnie sposób malowania szczegółu anatomicznego uznaje "niemal za sygnaturę" artysty. Co więcej, na czepcu przedstawionej Marii Salome zauważyć można odcisk palca malarza lub złotnika. Takie ślady mają znaczenie przy wycenach dzieła, zwłaszcza dla kolekcjonerów.

Konsultowaliśmy znalezisko z przedstawicielami kilku muzeów mającymi w swych kolekcjach dzieła średniowiecznych mistrzów malarstwa. Wszyscy podkreślają zgodnie: nie mamy prawa nawet sugerować wyceny dzieła. Chodzi o zasady, jakie na muzealników nakłada ICOM (Międzynarodowe Stowarzyszenie Muzeów). Zgodnie z wytycznymi tej organizacji pracownicy takich placówek nie powinni wyceniać dzieł będących w obiegu antykwarycznym, bo to mogłoby rodzić korupcyjne skutki - właściciele galerii dopłacaliby za droższe wyceny, które później przedstawialiby muzeom. To sprawiałoby, że zakupy z publicznych pieniędzy mogłyby okazać się dużo droższe.
Muzealnicy z dystansem podchodzą jednak do odkrycia i jego wartości. - Dzieło jest z pewnością interesującą ciekawostką, ale pamiętajmy, że ma niewielką szansę, by stać się obiektem ekspozycyjnym. Trzeba podkreślić, że jest we fragmentach, nie jest przy tym w pełni zachowane, bo kilku elementów brakuje. Co więcej, część - jak zauważyła autorka odkrycia - została zdarta dłutem. To nie pozostaje bez wpływu na obniżenie ceny - mówi jeden ze specjalistów.

Nie chce oceniać, czy kwota, za jaką właściciel wystawił dzieło na Allegro (5 tys. zł), to dużo czy mało. Dodaje natomiast, że atutem dzieła jest wytropienie przez Katarzynę Bury jego historii.

- Rzetelna praca ze źródłami historycznymi w tym wypadku przynosi efekty. Znamy autora, prawdopodobne pochodzenie z okolic Pilicy, być może nazwisko fundatora. W wypadku takich obiektów to nie jest standard. Zarówno dla muzeum, jak i kolekcjonera to są ogromne atuty, które oczywiście zawierają się w cenie - zaznacza muzealnik.

Zauważa także, że "pewną wartością" jest tu także fakt, że obraz Mistrza Rodziny Marii zachował się do naszych czasów praktycznie nieprzemalowywany, nietknięty ręką konserwatorską.

Idąc tropem Leszka Wąsa, przeszukaliśmy aukcje z kilku ostatnich lat - polskie i zagraniczne. Ceny malarstwa na desce mają sporą rozpiętość: od 9 tys. zł do 19,5 tys. euro (81,9 tys. zł). Ale chodziło o dzieła kompletne, nieuszkodzone.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski