Włodzimierz Knap: EDYTORIAL
Skala patologii w obu przypadkach była monstrualna. Bezkarność ludzi stojących na czele obu instytucji była niemal bezgraniczna, przynajmniej do pewnego czasu. Bierut, Gomułka, Gierek, Jaruzelski i inni I sekretarze swoje miejsce "przy korycie” zawdzięczali wyłącznie temu, że cieszyli się zaufaniem ludzi w danym momencie najważniejszych na Kremlu. Żaden inny czynnik nie miał istotnego znaczenia. Po prostu, musieli Moskwie (od Stalina po Gorbaczowa) gwarantować skuteczność.
Czytaj także: Państwo z Kościołem pod rękę >>Do Komisji Majątkowej dostać się można było też wyłącznie dzięki zaufaniu części elity politycznej III RP i kluczowych hierarchów.
Formalnie decydujący wpływ na obsadzanie foteli w komisji mieli kolejni szefowie MSW i sekretarze generalni Episkopatu Polski. To oni dziś powinni się tłumaczyć z działalności Komisji Majątkowej. Taki Marek P., funkcjonariusz SB, czy Bogusław S., pracownik Urzędu ds. Wyznań, nie znaleźliby się w niej, gdyby nie mieli imprimatur. Wspomniana dwójka była, a szczególnie Marek P., "piekielnie” skuteczna. A skoro tak...
Niestety, obecnie nie jest dużo lepiej. Dr Paweł Borecki z Katedry Prawa Wyznaniowego UW twierdzi, że i po zlikwidowaniu Komisji Majątkowej (w marcu 2011 r.) nie brakuje działań bezprawnych w sprawach, którymi się nieboszczka zajmowała. Prawnik zapewnia, że teraz wnioski dotyczące zwrotu mienia o wielomilionowej wartości składane są do sądów powszechnych przez kanclerzy poszczególnych kurii, a nie przez proboszczów. I sądy je przyjmują. Wbrew prawu. Bo ono stanowi, że organem parafii jest wyłącznie proboszcz.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?