Marcin Warszawski: EDYTORIAL
Niespełna rok później, również w budynku, gdzie powinny być mieszkania lub co najwyżej biura, otwarto kolejną wielopoziomową dyskotekę. Tym razem dwieście metrów od placu Wszystkich Świętych, gdzie gabinet ma prezydent Jacek Majchrowski. Ale z jego okien nie widać „kombinatu”, gdzie bawią się tłumy. Problemu teoretycznie więc nie ma.
Czytaj więcej: Krakowski dyskotekowy kombinat poza prawem >>Tymczasem powraca on niczym bumerang. Kitsch i Łubu-Dubu – zbieżność nazw jest raczej nieprzypadkowa. Kluby mają gromadzić tych, którzy katastrofę przeżyli i tych, co chcą się bawić dalej. W końcu „nie ma ryzyka, nie ma zabawy”, mówią idący schodami kamienicy przy Grodzkiej 1.
Nadzór budowlany po katastrofie w 2011 roku obwieścił światu prawdę objawioną – właściciel od czterech lat miał zakaz użytkowania feralnej kamienicy. I umył ręce. Mimo to tysiące ludzi każdego dnia bawiły się tam w najlepsze. Tak jak i teraz, tylko pod nowym adresem. Pojawia się więc pytanie, czy i teraz czeka nas powtórka z rozrywki? Urzędnicy nie mają bowiem sobie nic do zarzucenia. Dumnie recytują numery postanowień, podają nawet daty kontroli i dalej siedzą za biurkami.
Wszystko odbywa się zgodnie z procedurą. Właściciel odwołuje się od decyzji zakazującej mu prowadzenie dyskotek, a młodzież tańczy niemal każdej nocy swój kiczowaty taniec. Prawdziwy dance macabre. Po krakowsku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?