Słynna kamienica Szoberowska na Małym Rynku FOT. ANNA KACZMARZ
PRAWO. Dwoje mieszkańców Krakowa niezgodnie z prawem próbowało przejąć zabytkową kamienicę Szoberowską na Małym Rynku. Zostali za to skazani.
Teraz para usłyszała prawomocny wyrok. Dorota K. dwóch lat więzienia w zawieszeniu na pięć lat, Krzysztof M. dwóch lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata. Oboje też zapłacą grzywny 20 i 10 tys. złotych.
Zabytkowa kamienica
Większościowe udziały w kamienicy miała 83-letnia Maria L. Kobieta przejęła nieruchomość w 1959 roku po śmierci rodziców. W sumie jej własnością było 14 mieszkań i 5 lokali użytkowych, wszystko o powierzchni 1500 m kw. Nieruchomość była warta ponad 11 mln zł. Miała też wartość historyczną. Tu w 1661 roku powstała pierwsza polska gazeta "Merkuryusz Polski". Emerytowana adwokat Maria L. pod koniec życia stała się ekscentryczna. Zbierała ubrania, stare szmaty, makulaturę. Doszło do tego, że krakowski sąd w 2005 roku ustanowił zarządcę nieruchomości, kobieta nie mogła się z tym pogodzić. Toczyła ostre boje z szefem firmy zarządzającej kamienicą.
Dziwny testament
Maria L. zmarła przed sześcioma laty w szpitalu. Zarządca bez pytania kogokolwiek o zgodę zdecydował o wejściu do pomieszczeń zajmowanych przez Marię L. Część jej rzeczy wyniesiono, znaleziono też dokument "projekt testamentu". Wynikało z niego, że zmarła zdecydowała się założyć fundację, która miała pomagać zdolnym dzieciom oraz opiekować się spadkiem, czyli nieruchomością. Wykonawcą testamentu miała być Dorota K. Kobieta wcześniej zajmowała się pracami porządkowymi w kamienicy z upoważnienia zarządcy. Była jego bardzo dobrą znajomą.
Z ustaleń sądu wynika, że Dorota K. zjawiła się w kancelarii notarialnej na Rynku Głównym w poszukiwaniu oryginału testamentu. Tam spotkała Krzysztofa M. Mężczyzna obecywał jej pomoc w załatwieniu sprawy. Nie był notariuszem, ale wydawał się bardzo dobrze zorientowany w pracy kancelarii. Do tego stopnia, że podrobił notarialny wypis testamentu Marii L.
Pieczęcie notariusza
Krzysztof M., korzystając z zamieszania w sekretaracie, zdobył nawet oryginalne pieczęcie notarialne i odcisnął je na podrobionym dokumencie. Następnie przekazał pismo Dorocie K. i oboje krok po kroku zmierzali do przejęcia udziałów w kamienicy po zmarłej adwokat. W pewnym momencie podrobione dokumenty Dorota K. zaczęła przedkładać w sądach, aby uzyskać decyzję o nabyciu cennego spadku. Dążyła do tego nawet wówczas, gdy wyszło na jaw, że notariusz przez przypadek zorientował się w sprawie i miał wątpliwiości dotyczące wypisu, rzekomo sporządzonego w jego kancelarii. Ostatecznie to sąd poinformował organy ścigania o wątpliwościach dotyczących testamentu i nie zarejestrował też fundacji imienia zmarłej, która miała zarządzać spadkiem Marii L.
Sądy nie miały też wątpliwości o winie oskarżonych Doroty K. i Krzysztofa M. Oboje nie przyznawali się do winy. Mężczyzna cały czas odmawiał składania wyjaśnień.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?