MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Feta na Wiśle, czyli żałosny finał sezonu

TYM
Zaprzyjaźnionym z kibicami Śląska fanom Wisły widok cieszących się na stadionie przy Reymonta wrocławian nie przeszkadzał, ale dla piłkarzy "Białej Gwiazdy" był gorzką pigułką Fot. Andrzej Banaś
Zaprzyjaźnionym z kibicami Śląska fanom Wisły widok cieszących się na stadionie przy Reymonta wrocławian nie przeszkadzał, ale dla piłkarzy "Białej Gwiazdy" był gorzką pigułką Fot. Andrzej Banaś
EKSTRAKLASA. Na stadionie "Białej Gwiazdy" znów odbyła się mistrzowska feta. Tym razem kolejnego tytułu nie świętowali wiślacy, a Śląsk. Wrocławianom do szczęścia potrzebne było zwycięstwo i osiągnęli je na przyjaznym terenie.

Zaprzyjaźnionym z kibicami Śląska fanom Wisły widok cieszących się na stadionie przy Reymonta wrocławian nie przeszkadzał, ale dla piłkarzy "Białej Gwiazdy" był gorzką pigułką Fot. Andrzej Banaś

WISŁA KRAKÓW ŚLĄSK WROCŁAW 0:1 (0:0). Mistrzowska korona z Krakowa odjechała do Wrocławia. Wisła w meczu przyjaźni przegrała ze Śląskiem, któremu wygrana zapewniła tytuł najlepszej drużyny w kraju.

Słowa piosenki "We are the champions" ("Jesteśmy mistrzami") znów więc rozbrzmiały wczoraj na stadionie Wisły. Kibice "Białej Gwiazdy" przyzwyczaili się jednak w ostatnich latach do jej śpiewania przy okazji sukcesów krakowskiego klubu. Tym razem zagrano ją dla Śląska. Temu zespołowi do sukcesu potrzebne było zwycięstwo. Przed meczem wielu było gotowych się założyć, że na obiekcie Wisły, której fani żyją w zgodzie z tymi z Wrocławia, drużynie Śląska nie stanie się krzywda. Tak też było.

- Nikt nie może powiedzieć, że się nie staraliśmy. Walczyliśmy do ostatniej minuty, aby zmienić losy meczu - podkreślił trener Wisły Michał Probierz.

Po meczu ustępujący mistrzowie, zawodnicy "Białej Gwiazdy" utworzyli szpaler, którym po odebranie pucharu za mistrzostwo przeszli piłkarze Śląska. Po chwili wrocławianie radowali się z sukcesu. Zawodnicy wyściskali się z trenerem Orestem Lenczykiem. Dla niego stadion Wisły okazał się szczególny. Pierwsze mistrzostwo Polski w swojej karierze ten zasłużony szkoleniowiec wywalczył z "Białą Gwiazdą" w 1978 roku. Na kolejne przyszło mu czekać 34 lata i zdobył je znów na krakowskim obiekcie, w mieście, w którym na stałe mieszka. - Po latach moje wnuki będą pewnie żałować, że to nie było mistrzostwo wywalczone z drużyną z Krakowa. Ale Wanda nie chciała Niemca, mnie też w Krakowie nie chciano i zostało tak, jak zostało - powiedział trener Lenczyk.

O czasach dawnych sukcesów krakowskiego klubu przypomniała uroczystość jaka odbyła się przed meczem. W ramach powrotu legend na stadion Wisły uhonorowano Henryka Maculewicza, który w barwach "Białej Gwiazdy" grał w latach 1971-1979. Atmosfera od początku była podniosła. Trybuna za bramką od strony al. 3 Maja wypełniła się fanami z Wrocławia. Żyjący w przyjaźni kibice obu drużyn co chwilę wymieniali się uprzejmościami. Na boisku w pierwszych minutach nie działo się natomiast nic ciekawego. Śląsk nie ruszył do frontalnego ataku. Widać było respekt wobec Wisły, mimo że ta zagrała w mocno eksperymentalnym składzie. Po kwadransie wrocławianie ruszyli ostrzej do natarcia, tym bardziej, że w Chorzowie Ruch prowadził z Lechią i w tym momencie był na pierwszym miejscu w tabeli. W Krakowie wykazywał się Sergei Pareiko. Bramkarz wiślaków odbił piłkę po uderzeniu Sebastiana Mili, a później obronił strzał z bliska Cristiana Diaza. Wisła nie zostawała dłużna. Najpierw z kąta groźnie i mocno uderzył Maor Melikson, ale na miejscu był Marian Kelemen, który obronił też kolejny strzał, tym razem Łukasza Garguły. Później znów wykazał się Pareiko, odbijając uderzenie Diaza, a później stopując próbującego dobić piłkę Waldemara Sobotę.

W tej sytuacji bramkarz Wisły ucierpiał. Na drugą połowę już nie wyszedł z powodu urazu kostki. W bramce zastąpił go Milan Jovanić, który po kilku minutach skapitulował. Z rzutu wolnego piłkę wrzucił Mila, wyskoczył do niej Rok Elsner i głową skierował do bramki. Gol ustawił mecz. Wisła starała się prowadzić grę, miała sytuacje, ale nie były one na tyle precyzyjne, aby odmienić losy meczu. Śląsk grał spokojnie, skupiał się na tym, aby przede wszystkim zachować wynik zapewniający złoto. Goście nie radzili sobie z zatrzymaniem Meliksona. W 80 minucie za faul na Izraelczyku drugą żółtą kartkę zobaczył Krzysztof Wołczek. Konsekwencją tego była kartka czerwona i obrońca Śląska musiał opuścić boisko.
W końcowych minutach trener Probierz dał zadebiutować 20-letniemu Łukaszowi Rojewskiemu. Niewiele brakowało, a młody piłkarz pokrzyżowałby mistrzowskie plany wrocławian. Po dośrodkowaniu ze skrzydła debiutant był bliski wbicia piłki głową do bramki.

W doliczonym czasie było bardzo nerwowo. Zniecierpliwieni wrocławianie bronili prowadzenia i patrzyli w stronę sędziego, kiedy zakończy spotkanie. Fetę mógł odebrać im Ivica Iliev, ale będąc w dobrej sytuacji uderzył tak, że Kelemen nie miał problemu z obroną. Po chwili rozbrzmiał ostatni gwizdek sędziego i piłkarzy Śląska opanowała nieopisana radość. Na twarzach wiślaków był smutek. W kiepskim stylu, porażką zakończyli sezon, w którym przegrali wszystko: mistrzostwo, Puchar Polski, miejsce na podium i szansę gry w europejskich pucharach. - Zdaję sobie sprawę, że jestem przegranym tego sezonu - przyznał trener Probierz. Potwierdził, że w Wiśle będą kolosalne zmiany w składzie przed kolejnymi rozgrywkami. Szkoleniowiec wiślaków zapowiedział też, że zespół będzie trenował do końca maja i rozegra trzy sparingi. Trener Probierz wyjaśnił: - Nie wyobrażam sobie, żeby zawodnicy mieli dwa miesiące urlopu.

WISŁA KRAKÓW - ŚLĄSK WROCŁAW 0:1 (0:0)

ŚLĄSK WROCŁAW

1-4-2-3-1

Kelemen 6

Wołczek 2

Celeban 5

Pawelec 5

Mraz 5

Elsner 6

Kaźmierczak 5

Sobota 5

(83 Socha)

Mila 6

Gikiewicz 5

(90+1 Sztylka)

Diaz 5

(72 Cetnarski)

WISŁA KRAKÓW

1-4-2-3-1

Pareiko 6

(46 Jovanić) 5

Jirsak 5

Sobolewski 6

Czekaj 5

Nunez 5

Wilk 4

(81 Kirm)

Garguła 5

(87 Rojewski)

Iliev 4

Melikson 5

Małecki 4

Genkow 4

Wisła zagrała w eksperymetanlnym ustawieniu defensywy. Wystąpił w niej Michał Czekaj oraz trzech nominalnych pomocników. Nie to okazało się największym problemem, a słaba gra ofensywna Wisły, szczególnie po tym, jak Śląsk zdobył bramkę. Więcej można było oczekiwać od reżysera gry Maora Meliksona, ale jego wrocławianie zniechęcili faulami.

MECZ W LICZBACH

Bramka: 0:1 Elsner 51.

Sędziowali: Daniel Stefański (Bydgoszcz) oraz Rafał Rostkowski (Warszawa) i Marcin Boniek (Bydgoszcz)

Czerwona kartka: Wołczek (80, druga żółta). Żółte kartki: Czekaj (11), Małecki (61), Wilk (68) - Gikiewicz (19), Mraz (45), Wołczek (50, 80).

Widzów: 22 627.

Piotr Tymczak

ZDANIEM TRENERÓW

Orest Lenczyk, Śląsk Wrocław:

- To był jeden z najtrudniejszych meczów w mojej trenerskiej karierze. Tym bardziej że musieli to zrobić piłkarze na boisku i to z drużyną, w której występuje wielu bardzo dobrych zawodników.

To był mecz, w którym powalczyły obie drużyny. Jeżeli ciut bardziej walczył Śląsk, to nie ma się co dziwić. Przebieg meczu udowodnił, że to nie był spacerek.

Mogę powiedzieć - udało się, a tym, którym się nie udało, to ich problem, chociaż zdaję sobie sprawę, że było trochę śmiechu, szyderstwa, zwalnianie trenera, narzekanie na taktykę, skład. Serdecznie życzę Cracovii powrotu do ekstraklasy dla dobra piłki nożnej w Krakowie. Przepraszam tych, którzy mają inne zdanie na temat tego klubu.
Michał Probierz, Wisła Kraków:

- Mówiono, że chcemy pomóc temu, czy temu. Ruch może mieć tylko do siebie pretensje, że nie wygrał z ŁKS-em. Pokazaliśmy, że chcemy osiągnąć korzystny wynik. Trudno jednak o to, jeżeli się nie wykorzystuje sytuacji. Zabrakło odrobinę dogrania czy też doświadczenia Rojewskiego, który mógł wyrównać w końcówce. W 93 minucie Iliev mógł się lepiej zachować. Tak to jest, jak ktoś jest u góry, to piłka gdzieś się odbije i wpadnie.

Wilk przegrał jeden pojedynek o piłkę, tak to w futbolu bywa.

Wypada mi tylko trenerowi Lenczykowi pogratulować zdobycia mistrzostwa. Patrzę do przodu i wiem w jakim kierunku musimy iść, aby Wisła była silna. Zdaję sobie sprawę, że przegraliśmy, ale w tym meczu widać było grupę ludzi, którzy chcą i mają wspólny cel. To jest kluczowe. Czekają nas zmiany, bo nie wyobrażam sobie, żeby na boisko nie wychodziła grupa ludzi, którzy walczą od pierwszej do ostatniej minuty i są razem, a tego w Wiśle najbardziej brakowało. (TYM)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski