Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Plac Na Stawach znów ożyje jak za dawnych lat. Zapraszamy na bal!

Małgorzata Mrowiec, Paweł Stachnik
Makino z Andrusami na pl. Na Stawach, w tle legendarny bar (lata 80.)
Makino z Andrusami na pl. Na Stawach, w tle legendarny bar (lata 80.) FOT. ZE ZBIORÓW JAROSŁAWA SOKOŁA
Tradycja. Miejski folklor Krakowa ciągle budzi zainteresowanie. Dowodem na to jest sukces, jaki odniósł organizowany od kilku lat zwierzyniecki „Bal na Stawach”. Kto jeszcze nie był, właśnie dziś ma okazję dołączyć do grona balowiczów. Zagra m.in. Makino z Andrusami.

Dzisiaj na placu Na Stawach podrywać będą do tańca dźwięki muzyki podwórkowej, wodewilowej, cygańskiej, rozrywkowej. Staną ruszty (grille) z przysmakami, poleje się piwo z pianką. Będą zajęcia dla dzieci i konkursy. Wszystko po to, by odrodzić wspólnotę. Wyciągnąć ludzi z domów i sprawić, żeby sąsiad poznał sąsiada.

„Bal na Stawach”, bo tak nazywa się impreza, kontynuuje miejscową tradycję. W latach 80. XX wieku odbywał się tu „Bal na Placu”.

– Raz do roku wytaczane były beczki piwa, skrzykiwali się artyści, kapele i przy pompie trwała impreza. Pierwszy „Bal na Placu” był jubileuszowym koncertem Makino i Andrusów – w 1980 roku, a rok później Olek Makino Kobyliński nadał imprezie nazwę „Bal na Placu”. Tamta muzyka i potańcówki tworzyły klimat tego miejsca – mówi Jarosław Sokół, który w 2011 roku doprowadził do reaktywacji balu i niezmiennie jest jego organizatorem.

Piwo, krachla i łąka prałata

Rzeczywiście, wszystko zaczęło się w 1980 roku. W ramach Dni Krakowa na placu Na Stawach odbył się dwutysięczny koncert Aleksandra Makino Kobylińskiego i jego zespołu Andrusy.

– Tam, gdzie dziś jest ogrodzenie, rosły wtedy dwie piękne płaczące wierzby. Ustawiłem między nimi estradę, wojsko przywiozło grochówkę, były też stragany z watą cukrową, napojami i cukierkami. Razem z Estradą Krakowską ufundowałem dwie beczki piwa. Ludzie przyszli, zabawa się udała, więc z poetą i pisarzem Michałem Czarneckim postanowiliśmy powtórzyć ją w następnym roku. Ale już pod nazwą „Bal na Placu” – opowiada Aleksander Kobyliński.

Tak narodziła się nowa krakowska impreza, która co roku przez piętnaście lat przyciągała tłumy publiczności ze Zwierzyńca i całego miasta.

Każdego czerwca, przy okazji Dni Krakowa, na scenie między wierzbami grał i śpiewał Olek Kobyliński z Andrusami, trębacz z wieży mariackiej odgrywał hejnał, a lajkonik wyczyniał swoje harce. Na placu Na Stawach lało się piwo i oranżada (czyli krachla), piekły kiełbaski (wtedy deficytowe) i ze śmiechem biegały dzieci. Makino zapraszał też zaprzyjaźnionych krakowskich artystów: Annę Dymną, Piotra Skrzyneckiego, Andrzeja Sikorowskiego, Andrzeja Zauchę, Jerzego Hara­sy­mowicza i innych.

– Z Harasymowiczem wiąże się taka historia. Ksiądz prałat Jerzy Bryła miał łąkę. Zapytałem go kiedyś, czy nie udostępniłby jej na potrzeby balu. Oczywiście zgodził się, a Jurek napisał wtedy piękny poemat zatytułowany właśnie „Łąka prałata” – opowiada Aleksander Makino Kobyliński.

Występy muzyków i artystów kończyły się o 21, a wtedy zaczynała się potańcówka przy muzyce popularnej. Zabawa była na sto dwa, a na Zwierzyniec ściągały tysiące ludzi.

– „Bal na Placu” zyskał dużą popularność i wpisał się do ówczesnego kalendarza krakowskich imprez. Olek zawsze zapraszał Lajkonika w osobie legendarnego Jana Jelonka, a potem jego następcę – Zbigniewa Glonka. Jest takie wspaniałe stare zdjęcie, na którym Makino toczy beczkę piwa razem z jednym ze swoich muzyków Markiem Michalskim, a obok stoi Jan Jelonek – barwna, ale i tragiczna postać Zwierzyńca. To jest właśnie zdjęcie z jednego z „Balów na Placu” – opowiada Katarzyna Siwiec, autorka książek o krakowskim Zwierzyńcu („Idze, idze, bajoku”) i Olku Kobylińskim („Andrusów król”).

Wszystko co dobre kiedyś się jednak kończy i tak też stało się z „Balami na Placu” – ostatni odbył się w 1995 r.
– Upadła Estrada Krakowska, skończyły się Dni Krakowa, które przemianowano na jakiś Festiwal Krakowski. Skończyły się też bale… – wzdycha Makino. Na ich powrót trzeba było poczekać piętnaście lat.

„Bal na Placu” – reaktywacja

Jarosław Sokół jest animatorem kultury, przez lata pracował z młodzieżą. Potem zajął się prowadzeniem własnego biznesu, w rozmaitych branżach. Zna się na muzyce i zna wielu muzyków. Zakochany w Półwsiu Zwierzynieckim, które rozciąga się między Błoniami, Wisłą, Rudawą a al. Krasińskiego i jest częścią dzisiejszej dzielnicy Zwierzyniec. Urodził się naprzeciwko stadionu Cracovii (odbierała ten poród akuszerka) i mieszka w kamienicy parę kroków od placu Na Stawach.

– W tygodniu plac żyje handlem. Ale już w sobotę i niedzielę to miejsce i cała okolica zamiera – mówi.

Postanowił więc ożywić Półwsie Zwierzynieckie. Ma głowę pełną pomysłów na rewitalizację. Zmodernizowałby plac na Stawach, postawił obiekt, w którym można by było zarówno handlować w lepszych warunkach, jak też stworzyć centrum kultury, sportu i wypoczynku.

Założyłby zespół Małe Andrusy, by tutejszy folklor miejski nie zaginął. Wyznaczyłby trasę turystyczną oprowadzającą po Zwierzyńcu. Planuje też uruchomić archiwum cyfrowe – internetową bazę, gdzie można będzie oglądać zdjęcia i inne pamiątki przechowywane przez seniorów.

– Chciałbym, żeby mieszkańcy się zintegrowali, a młodzi ludzie zainteresowali przeszłością dzielnicy i nie zapomnieli o niej – podsumowuje Jarosław Sokół.

– Jarek to fantastycznie zakręcony człowiek, chłopak ze Zwierzyńca, który postanowił przywrócić tradycję zwierzynieckich balów i ożywić dzielnicę – mówi Katarzyna Siwiec.

Na początek wskrzesił bal. W tę inicjatywę angażuje legendarnego króla Andrusów ze Zwierzyńca, Aleksandra Makino Kobylińskiego, wciąga innych mieszkających tu artystów, poetów, historyków, miłośników Krakowa. Na kolejnych edycjach balu pojawiają się: Zygmunt Konieczny, Mieczysław Święcicki, Jan Kanty Pawluśkiewicz, Leszek Długosz, ks. Jerzy Bryła, nasz redakcyjny kolega Andrzej Kozioł, zespół Boba Jazz Band. Na plac znów tłumnie ściągają mieszkańcy dzielnicy i innych części miasta. Ale przychodzą też turyści, zwłaszcza ci młodzi, szukający czegoś więcej niż pocztówkowy Kraków, z Sukiennicami, Wawelem i Rynkiem Głównym.

– To specyficzna publiczność. Z plecakami, często na rowerach, zainteresowana prawdziwym klimatem miasta – mówi Katarzyna Siwiec, która współprowadzi kolejne „Bale na Stawach”. Ale czy w dzisiejszych czasach miejski folklor o korzeniach tkwiących w końcu XIX w. może być jeszcze atrakcyjny dla młodych ludzi? Katarzyna Siwiec odpowiada, że tak, bo jest autentyczny, krakowski i jedyny w swoim rodzaju.

Opowiada też, jak zbierając materiały do swojej książki o Zwierzyńcu, zagłębiała się w tę tematykę. Okazało się, że poza powszechnie w Krakowie znanymi zwierzynieckimi wątkami, takimi jak Lajkonik i Emaus, jest tu jeszcze cała nieodkryta kultura, barwna i fascynująca.

– Kto wie, że wśród tutejszych andrusów obowiązywał kodeks honorowy zabraniający np. bicia słabszego, a w stosunku do dam nakazujący szarmanckość i kulturę? – pyta pani Katarzyna. Kto jeszcze pamięta zamknięty w 1991 r. legendarny Bar na Stawach opiewany przez Jerzego Harasy­mowicza? Albo kto kojarzy postać Cześka Czornego, który rządził wśród zwierzynieckich chłopaków?

Wodewile, taniec i ormiańskie szaszłyki

Organizowane przez Jarosława Sokoła bale dedykowane są zawsze niegdysiejszym wyjątkowym postaciom związanym ze Zwierzyńcem, więc i one „zjawiają się” na placu Na Stawach. Tym razem przypomniany zostanie Konstanty Krumłowski, pisarz, publicysta, autor najsławniejszego polskiego wodewilu, czyli „Królowej Przedmieścia” (która nieopodal placu Na Stawach mieszkała), a także profesor Marian Wieczysty – sławny tancerz i nauczyciel tańca towarzyskiego.

Dzisiejszy IV Wodewilowy Bal na Stawach rozpocznie się o godz. 16, a skończy ok. 23. Zagra i zaśpiewa Makino z Andrusami, zespoły: Błyskawice, Boss, a także Zosia Sydor. Tancerze ze szkoły Skalski School Dance będą zapraszać do tańca na przygotowanym parkiecie. Fragmenty wodewili zaprezentują Niecieczanie – Amatorski Teatr z Niecieczy. Nie zabraknie opowieści o osobliwościach Zwierzyńca. Będą czekały grille z polskimi potrawami i ormiańskimi szaszłykami oraz stoisko z węgierskimi specjałami, a winiarze zaproponują trunki z Rumunii i Armenii. Na zabawę zapraszani są mieszkańcy, ale i każdy, kto chce poznać tę dzielnicę.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski