Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Plaga szczurów w Krakowie: nie ma pomysłu na walkę z gryzoniami

Agnieszka Maj
Agnieszka Maj
Szczury można spotkać codziennie w parku Kościuszki na Prądniku Białym
Szczury można spotkać codziennie w parku Kościuszki na Prądniku Białym Anna Kaczmarz
We Wrocławiu planują podziemne śmietniki, w Poznaniu nękają mandatami. A w Krakowie urzędnicy bagatelizują problem.

Szczury stają się coraz większym problemem Krakowa. Narzekają na nie m.in. rodzice, którzy chodzą na spacery z dziećmi do parku Kościuszki na Prądniku Białym. – W centralnej części parku, przy płocie granicznym z basenem Clepardia zalęgło się mnóstwo szczurów. Z mostka można dostrzec kilkanaście grasujących w krzakach gryzoni – alarmuje pan Kamil.

– To kłębowisko szczurów jest odrażające – dodaje inny z naszych Czytelników i zwraca uwagę, że przy parku znajduje się kemping.

Mieszkańcy Prądnika Białego mają wrażenie, że Zarząd Zieleni Miejskiej nie robi nic, aby odszczurzyć park Kościuszki. – Przeprowadziliśmy tam akcję deratyzacji, ale niewiele to dało, bo szczury lęgną się w kanale rzeki należącym do Małopolskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Krakowie – tłumaczy Katarzyna Przy­jemska-Grzesik z ZZM. Zarząd melioracji planuje zasypanie siedlisk gryzoni przy okazji remontu koryta Białuchy, wczoraj nie udało nam się jednak dowiedzieć, kiedy to się stanie.

Szczurów jest pełno także w innych miejscach Krakowa. – Można je spotkać głównie w centrum miasta, tam gdzie jest sporo restauracji. Widać je również w parkach, przy zbiornikach wodnych, gdzie żywią się tym, czym mieszkańcy karmią kaczki. Tego jedzenia jest tyle, że ptaki nie są w stanie wszystkiego zjeść – mówi Łukasz Bradło z firmy deratyzacyjnej.
Specjaliści z tej branży dostają coraz więcej wezwań od mieszkańców, którym szczur wszedł do domu przez balkon albo rurami kanalizacyjnymi.

Szacuje się, że w Krakowie żyje ok. 3 mln szczurów, trzy razy więcej niż mieszkańców. Będzie ich coraz więcej, bo – zdaniem właścicieli firm deratyzacyjnych – władze miasta za mało robią, aby walczyć z tą plagą. – Przepis o tym, aby właściciele nieruchomości przeprowadzali dwa razy w roku deratyzację, jest praktycznie martwy. Nikt go nie egzekwuje – uważa Ewa Kukawka z firmy deratyzacyjnej.

Marek Anioł, rzecznik Straży Miejskiej, zapewnia jednak, że strażnicy sprawdzają, czy obowiązek deratyzacji jest egzekwowany: wtedy, kiedy otrzymają prośbę o interwencję od mieszkańców, ale także w czasie akcji odszczurzania. Nie potrafi jednak podać, ile mandatów zostało nałożonych za brak deratyzacji, ponieważ – jak tłumaczy – ta kategoria nie jest wyodrębniona w statystykach straży.

Opinię Ewy Kukawki o bezczynności władz miasta podzielają także inni właściciele firm deratyzacyjnych, z którymi rozmawialiśmy. – W Poznaniu straż miejska raz w roku sprawdza, czy właściciele nieruchomości mają podpisane umowy z firmami deratyzacyjnymi. Za ich brak nakłada się mandaty. U nas tego nie ma – mówi właściciel krakowskiej firmy deratyzacyjnej.

Tymczasem urzędnicy bagatelizują te uwagi. – Problem był i będzie, jak we wszystkich miastach – stwierdza Jan Machowski z biura prasowego Urzędu Miasta. I dodaje, że deratyzacja na terenach miejskich odbywa się wiosną i jesienią. – Oprócz tego działamy również interwencyjnie, tzn. jeśli mamy zgłoszenia, zlecamy dodatkową deratyzację na danym terenie – tłumaczy Jan Machowski.

Zdaniem Ewy Kukawki to zdecydowanie za mało. –Trzy lata temu proponowaliśmy odszczurzanie kanałów Krakowa, ale do tej pory nie ma żadnej reakcji miasta – zauważa Ewa Kukawka. Urzędnicy jednak tłumaczą, że nie skorzystali z pomysłu usuwania szczurów z kanałów, ponieważ całkowite pozbycie się gryzoni w ten sposób jest niemożliwe, co pokazały doświadczenia Amsterdamu.

Tymczasem we Wrocławiu, który ma także problem ze szczurami, planuje się budowę śmietników podziemnych. Tam deratyzacja odbywa się trzy razy w roku, władze miasta chcą jednak wprowadzić ją na stałe, czyli rozstawiać trutki na szczury przez cały rok. Kraków nie zamierza przeprowadzać żadnych dodatkowych akcji.
Jakub Kosek, radny miejski, który składał kilka razy interpelacje w sprawie szczurów do prezydenta Jacka Majchrowskiego, uważa, że konieczna jest zmiana podejścia władz miasta do tej sprawy. – Sygnałów o szczurach mamy w Krakowie coraz więcej i nie można tego lekceważyć – uważa Jakub Kosek.

Sanepid ostrzega, że obecność tych gryzoni może być niebezpieczna dla zdrowia mieszkańców. Roznoszą one bowiem takie choroby, jak na przykład: tyfus, włośnica, salmonelloza, tasiemiec, wścieklizna. – Zanieczyszczają swoimi odchodami żywność, co stanowi główną drogę szerzenia się zakażeń u ludzi – mówi Jacek Żak, rzecznik wojewódzkiego sanepidu w Krakowie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski