Usuwane z budynków gniazda szerszeni najczęściej przenoszone są do lasów Fot. archiwum KP PSP Wieliczka
ZAGROŻENIA. Rośnie ilość zgłoszeń o znajdujących się w domach gniazdach owadów, mogących być zagrożeniem dla ludzi. Tylko w środę takich interwencji było kilkanaście.
W ostatnich dniach interwencje "przy szerszeniach" strażacy podejmowali m.in. także: w Woli Batorskiej, Trąbkach, Niepołomicach, Kłaju, Wieliczce, Suchorabie i Winiarach. - Gdy ktoś stwierdzi, że ma w domu gniazdo szerszeni najważniejsze jest, by nie drażnić owadów. Najlepiej natychmiast zamknąć pomieszczenie, gdzie one się znajdują i wezwać pomoc - mówi st. kpt. Andrzej Kufta, dowódca Jednostki Ratowniczo - Gaśniczej Komendy Powiatowej PSP w Wieliczce.
Zdaniem naukowców - otoczone złą sławą szerszenie, są w gruncie rzeczy dość spokojnymi owadami. Z reguły atakują tylko wówczas, gdy ktoś próbuje je zabić, zniszczyć ich gniazdo lub wykonuje gwałtowane ruchy. Strażacy przestrzegają, by nie próbować na własną rękę usuwać gniazd szerszeni. - By uczynić to w bezpieczny sposób niezbędne są specjalistyczny sprzęt i strój - podkreśla Andrzej Kufta. Wyjaśnia też, że służby ratownicze zazwyczaj nie zabijają szerszeni, ale przenoszą ich gniazda w miejsca odległe od domów, najczęściej do lasu. - Inaczej postępujemy tylko w sytuacji, gdy gniazdo znajduje się w takim miejscu, że nie ma szans go wyciągnąć. Wtedy jedynym wyjściem jest wybicie owadów.
Strażacy dodają, że prostszym i zazwyczaj skutecznym sposobem ochrony domu przed szerszeniami jest zabezpieczenie otworów, przewodów wentylacyjnych i innych miejsc, o których wiadomo, że mogą być siedliskiem tych owadów. - Wiele osób zaniedbuje tego typy sprawy, a to najczęściej kończy problem gnieżdżenia się szerszeni w domach - twierdzą strażacy.
Jolanta Białek
Na drogach też groźnie
Do wypadku z udziałem tira oraz czterech samochodów osobowych doszło w środę tuż przed godz. 21 na autostradzie w Szarowie. Rannych szczęśliwie nie było. Z powodu zdarzenia droga szybkiego ruchu była zamknięta przez ponad 2,5 godziny.
Scenariusz zdarzeń był następujący. Od samochodu ciężarowego na rumuńskich numerach rejestracyjnych, oderwało się koło i potoczyło po jezdni. Kierowcy aut jadących za tirem nie zdołali wyhamować; doszło do zderzenia czterech samochodów. Z relacji osób zawiadamiających służby ratownicze o tym wypadku wynikało, że na autostradzie doszło do karambolu. Na miejsce zdarzenia zadysponowano 12 pojazdów ratowniczych oraz prawie 60 strażaków. Okazało się jednak, że zdarzenie tylko wyglądało na bardzo groźne.
Także w środowy wieczór - niedługo przed godz. 20 - doszło do wypadku w Kokotowie. Wskutek zderzenia terenowej toyoty ze skodą do szpitala trafił 22-letni kierowca drugiego z pojazdów. By wydobyć go z samochodu konieczne było użycie narzędzi hydraulicznych. Akcja ratownicza i usuwanie skutków wypadku trwały ponad dwie godziny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?