Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Plajta piewców niedoszłego właściciela Wisły Kraków [FELIETON]

Krzysztof Kawa
Andrzej Banas / Polska Press
Stechert Gruppe jest bliska upadłości. Tak, to ta sama firma, która zdaniem swoich ujawnionych i wciąż nieujawnionych popleczników z Krakowa miała mieć w zanadrzu 40 milionów na zakup klubu z Reymonta i kolejne dziesiątki milionów na jego rozwój. Miała ratować od upadku biedną Wisłę, a nie potrafiła uratować samej siebie.

W piątek 6 października zarząd Stecherta poinformował 150 pracowników, że od poniedziałku 9 października nie mają po co przychodzić do pracy. Nie było to dla nich wielkie zaskoczenie, bo już od kilku miesięcy nie otrzymywali wynagrodzenia, a od wielu tygodni coraz rzadziej pojawiali się w fabryce - produkcja kulała ze względu na brak materiałów. Okazuje się, że 21 lipca, a więc w dniu, w którym na biurko prawników Tele-Foniki, a następnie do sekretariatu Wisły trafiło pismo podpisane przez Norberta Bernatzky’ego, firma, w imieniu której rzekomo występował, nie miała pieniędzy nawet na bieżącą działalność.

Złe wieści z Wilhermsdorf, gdzie niemiecka spółka ma siedzibę, lotem błyskawicy dotarły do gabinetów działaczy SpVgg Greuther Fuerth. Na mocy umowy sponsoringowej ten klub zaplecza Bundesligi otrzymywał od Stecherta pół miliona euro rocznie. Dla zespołu, którego budżet wynosi 25 mln euro, to kwota niemalże symboliczna. Co by się jednak stało z Wisłą, gdyby do 19 września została sfinalizowana transakcja przejęcia klubu? Piewcy „oferty” zza Odry przekonywali, że nie wiązało się z nią żadne ryzyko, bowiem przelanie 40 mln złotych miało nastąpić przed wejściem w życie umowy kupna. A gdyby te pieniądze zostały pożyczone (teraz już wiemy, że musiałyby być pożyczone) i konta nowego właściciela piłkarskiej spółki zająłby komornik? Przecież już w pierwszych e-mailach wysyłanych przez krakowskiego pośrednika w sprawie planowanej transakcji była mowa o jej zabezpieczaniu poprzez należące do Stecherta nieruchomości oraz o finansowaniu pomostowym, czyli, mówiąc wprost, pożyczkach i kredytach. Podejrzenia o tym, że „Biała Gwiazda” miała zostać wykorzystana do mało przejrzystej operacji w świetle ogłoszonej plajty nabierają nowej wymowy.

Tak jak w przypadku ubiegłorocznej hucpy z Jakubem Meresińskim, tak i w związku z nieudanym przejęciem Wisły przez Bernatzky’ego pozostało mnóstwo znaków zapytania. Można je stawiać bez końca, chyba że ci, którzy maczali w tym palce, zdecydują się mówić prawdę. Mam świadomość, że teraz, gdy jeszcze zabawniej brzmią argumenty o uważnym przeanalizowaniu wiarygodności kontrahenta z Niemiec, studiowaniu jego „profesjonalnej prezentacji” i prześwietlaniu wypłacalności na podstawie doniesień z internetu, będzie o to po stokroć trudniej.

Krzysztof Kawa, 9 października z cyklu "Cafeteria"

Sportowy24.pl w Małopolsce

#TOPSportowy24

- SPORTOWY PRZEGLĄD INTERNETU

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski