Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Plan adaptacji miasta Krakowa do zmian klimatu do roku 2030

Grzegorz Skowron
Tydzień w Krakowskiej Polityce. Najpierw Kraków został zabudowany (lub jak kto woli: zabetonowany) ponad miarę, teraz na naprawianie błędów z przeszłości trzeba wydać miliardy złotych.

Szok! Miejscy urzędnicy dowiedzieli się, że w Krakowie mamy za dużo betonu i za mało lasów. Tak wynika z „Planu adaptacji miasta Krakowa do zmian klimatu do roku 2030”, którego projekt poznali radni. Jest w nim mowa m.in. o tym, że zbyt gęsta zabudowa utrudnia przewietrzanie miasta.

Nowy dokument to nie jakieś tam strategie, których zrozumienie może być kłopotem dla przeciętnego mieszkańca. To plan działań, które będą kosztować 8 mld złotych. Sporo… Trzeba budować ścieżki rowerowe, linie tramwajowe i zachęcać do elektromobilności, co ma ograniczyć ruch samochodowy. Konieczne jest też sadzenie nowych lasów, bo inaczej grożą nam upały albo powodzie - oba potencjalne kataklizmy to efekt zbyt dużej urbanizacji i zbyt małej powierzchni zielonej i zadrzewionej. „Plan adaptacji miasta Krakowa do zmian klimatu do roku 2030” zmusza więc do pogłębionej refleksji.

Po pierwsze - może znajdzie się ktoś odważny, kto policzy, ile miasto zyskało pieniędzy z pędu do zabudowywania każdego skrawka ziemi i o ile to jest więcej od potrzebnych teraz 8 mld złotych. Może się okazać, że z podatków płaconych przez firmy budujące mieszkania, a później przez lokatorów tych mieszkań nie uzbiera się aż taka kwota. A nawet jeśli by to było 10 mld zł, a nawet 20 mld zł, to zawsze pozostanie dylemat, czy warto było coś psuć, by potem to naprawiać.

Po drugie - może ucichną przeciwnicy kosztownego blokowania zabudowy i ratowania resztek zieleni. Straszenie, że miasto będzie musiało płacić ogromne odszkodowania za to, że nie da pozwoleń na kolejne apartamentowce, nie będzie już tak skuteczne, gdy po drugiej stronie pojawią się nie mniejsze koszty ratowania miasta betonowanego bez umiaru. Co więcej - bardziej zacznie przemawiać do mieszkańców wizja konieczności burzenia niektórych osiedli i w celu tworzenia korytarzy dopuszczających powiew świeżego powietrza. Wizja, która nie tak dawno została rzucona jako żart...

Po trzecie - może do świadomości większości mieszkańców dotrze, że trudne do zniesienia upały czy katastrofalne skutki ulew to także efekt betonowania miasta. Że więcej zieleni to nie tylko lepsze powietrze, ale też mniejsze zagrożenie suszą czy powodzią. Że dążenie do rozrastania się miasta za wszelką cenę sprawia, że w tym mieście życie jest bardziej uciążliwe. I że potem wszystkie zyski z tego rozwoju, a może jeszcze więcej, trzeba wydać na poprawę komfortu życia.

Pozostaje oczywiście pytanie, na ile ostrzeżenia z „Planu adaptacji miasta Krakowa do zmian klimatu do roku 2030” zostaną potraktowane poważnie. Może będzie on argumentem dla zwolenników ratowania resztek zielonego Krakowa i spowoduje zmianę podejścia do dalszej ekspansji mieszkaniowej. Może się skończyć tak jak poprzednio, kiedy władze miasta przekonywały, że zieleni mamy dużo i chwaliły się parkami kieszonkowymi. Jest nadzieja, że ty razem będzie inaczej, bo las kieszonkowy trudno sobie wyobrazić... A może jednak?

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski