Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Plan zagospodarowania szansą dla... krokusów

Piotr Subik
Piotr Subik
U wlotu do Doliny Chochołowskiej krokusy są wszędzie. I auta też
U wlotu do Doliny Chochołowskiej krokusy są wszędzie. I auta też fot. Łukasz Bobek
Ochrona przyrody. Gmina Kościelisko chce skutecznie rozwiązać problem „dzikich” parkingów utworzonych na prywatnych działkach u wejścia do Doliny Chochołowskiej.

Opracowanie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego ma być sposobem na uporządkowanie terenów położonych przy wejściu do Doliny Chochołowskiej. Wszystko wskazuje na to, że dzięki niemu znikną stamtąd m.in. „dzikie” parkingi. Prywatni właściciele organizują je od kilku lat na łąkach krokusowych.

- Naszym celem jest znaczne ograniczenie funkcji usługowej na tych terenach. Bo na razie rozmowy z właścicielami rozbijają się o święte prawo własności. Z prywatnych działek samochodów wyrzucić nie możemy - mówi wprost wójt gminy Kościelisko Bohdan Pitoń.

Problem istnieje od kilku lat. Pierwszy parking przy Dolinie Chochołowskiej w 1998 r. urządziła gospodarująca na tym terenie Wspólnota Leśna Uprawnionych 8 Wsi w Witowie. Ale wszystko odbyło się zgodnie z prawem, bo wystąpiła ona o punktową zmianę miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. Jednak rok po roku na odcinku kilkuset metrów pomiędzy szlabanem na drodze do doliny a drogą wojewódzką nr 952 powstawały kolejne parkingi. Tu planu na razie nie ma.

Nie oszczędzono nawet łąk, na których wiosną kwitną będące pod ochroną krokusy. Doskonale widać to było w pierwszą niedzielę kwietnia, kiedy tylko z biletami wstępu do Doliny Chochołowskiej weszła rekordowa liczba turystów - ponad 25 tysięcy osób! Niestety, część z nich parkowała samochody na łąkach pokrytych krokusami i deptała je bez zastanowienia.

- Ludzie przyjechali oglądać krokusy i sami je niszczyli. Normalnie jak bydło - nie kryje oburzenia nasza Czytelniczka z Krakowa, miłośniczka Tatr.

Przedstawiciel Wspólnoty Leśnej 8 Uprawnionych Wsi w Witowie Jan Piczura nie ukrywa, że „dzikie” parkingi to także problem zarządzających Doliną Chochołowską. - Na naszym utrzymaniu jest droga prowadząca do doliny. Prywatni właściciele zarabiają na turystach, a do jej utrzymania się nie dokładają. Oczywiście, nikomu niczego nie zazdrościmy, ale niech wszystko odbywa się tak, jak należy. Zgodnie z prawem - mówi Jan Piczura.

Wspólnota próbowała rozmawiać z właścicielami działek, ale bez skutku. Skutku nie przyniosły też działania Państwowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Zakopanem - wskutek niemożności udowodnienia, że parking bez infrastruktury to obiekt budowlany. Z tego powodu nie udało się doprowadzić do rozbiórki żadnego z nich. Podobnie bezskuteczne były działania samorządu. - Jak się rozmawia z ludźmi, to rozumieją potrzebę ochrony przyrody. Ale w praktyce wygląda to zupełnie inaczej - przyznaje wójt Bohdan Pitoń.

Problem dostrzegają też władze Tatrzańskiego Parku Narodowego. - Zajmowanie kolejnych terenów zielonych to oczywiście zjawisko niepokojące. Ideologicznie jesteśmy przeciwko, ale to nie nasz teren, nie mamy żadnych możliwości prawnych zablokowania budowy parkingów - zwraca uwagę dyrektor TPN Szymon Ziobrowski.

Gmina jest na samym początku procesu porządkowania sytuacji u wlotu do doliny. Uchwałę o przystąpieniu do przygotowania planu radni mają przegłosować w połowie maja. Prace nad nim mogą jednak potrwać nawet kilka lat.

- Niestety, w „dni krokusowe” plan miejscowy ani żadne inne przepisy nie rozwiążą problemu. To pospolite ruszenie - zauważa wójt Pitoń.

Suplement: nowy król życia

">

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski