Stan play-off (do 3 zwycięstw): 1-1.
Wanda Instal: Blachura, Poprawa, Orman, Siewiorek, Pić, Soroka, Mrozowski (libero) oraz Rutkowski, Kapuśniak, w drugim meczu grał także Klimczak.
Faworyzowani gospodarze, w tym sezonie na własnym parkiecie nie przegrali. Trener krakowian Grzegorz Silczuk zapowiadał jednak na naszych łamach, że jedzie do Będzina po przynajmniej jedno zwycięstwo i ten plan jego podopieczni zrealizowali już w sobotę.
Pierwsze spotkanie Wanda znakomicie rozpoczęła, od prowadzenia 5-0. Później walka toczyła się niemal punkt za punkt i goście wygrali seta. W drugiej partii to miejscowi dyktowali warunki, doprowadzając do remisu. Również w trzeciej odsłonie zanosiło się na to, że będzinianie będą górą. Prowadzili 12-11, ale wówczas inicjatywę przejęła Wanda, odskakując rywalom (14-19). Nie obyło się bez nerwów w końcówce, lecz przyjezdni wygrali do 23. W czwartym secie dobrą dyspozycję potwierdzili najskuteczniejsi w szeregach przyjezdnych Pić i Soroka, pieczętując wygraną. Niedzielny mecz miał zupełnie inne oblicze. Przewaga gospodarzy nie podlegała dyskusji i spotkanie zakończyli szybkim 3-0.
- W pierwszym spotkaniu odrzuciliśmy rywala zagrywką od siatki i taktycznie zagraliśmy z żelazną konsekwencją. Zdobyliśmy blokiem aż 22 punkty. Będzinianie zupełnie nie poradzili sobie z sytuacją, że ktoś może z nimi u nich wygrać, nie wytrzymali presji. Jeśli chodzi o niedzielny mecz, to wiedziałem, że granie o 11 rano nie będzie nam służyć. Nie znaczy to, że odpuściliśmy. Gospodarze niczym nas nie zaskoczyli, zagrali jednak lepiej, niż dzień wcześniej, byli bardzo zdeterminowani. Nam zabrakło realizacji zadań taktycznych - powiedział trener Wandy Instal Grzegorz Silczuk. (ART)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?