Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Planty były salonem miasta, a stały się knajpą i sypialnią [WIDEO]

Arkadiusz Maciejowski
W rejonie Bramy Floriańskiej mnóstwo ludzi, a mężczyzna śpi w najlepsze
W rejonie Bramy Floriańskiej mnóstwo ludzi, a mężczyzna śpi w najlepsze Arkadiusz Maciejowski
Kontrowersje. Do Krakowa znów zjechało wielu bezdomnych z innych miast, bo tu mogą wyżebrać duże kwoty

Krakowskie Planty coraz bardziej przypominają rzymski dworzec Termini, gdzie koczują setki bezdomnych imigrantów. Brudni, pijani, często agresywni, nagabują turystów, okupują trawniki i ławki, które służą im za blat kuchenny, kanapę i łóżko. Krakowianie mówią, że to wstyd dla miasta, a Straż Miejska tłumaczy, że może interweniować tylko w razie popełnienia wykroczenia.

Bezdomny p. Janek:

Autor: Arkadiusz Maciejowski

W weekend spacerowaliśmy po Plantach o różnych porach. Najgorszy był niedzielny poranek. O godz. 9 w rejonie Barbakanu zaczyna roić się od turystów. Przed nami zatrzymuje się blisko 30-osobowa grupa Niemców. Tymczasem na ławce tuż obok Bramy Floriańskiej śpi mężczyzna, którego woń wyczuwalna jest z kilku metrów.

Wokół ławki porozrzucane siatki z puszkami po piwie i butelkami wysypującymi się na alejki, a przy głowie mężczyzny tabliczka, że literackim patronem tej ławki jest Neil Gaiman, angielski pisarz, scenarzysta, autor powieści, opowiadań i m.in. komiksów grozy. - Proszę spojrzeć w lewo - tam śpi kolejny. Niemcy robią im zdjęcia. Co za wstyd! - mówi do nas przechodzień.

Spod Barbakanu ruszamy alejkami w stronę Bagateli. Po chwili zauważamy kolejnych śpiących bezdomnych. Ci jednak nie okupują ławki, tylko przygotowali sobie posłanie na trawniku. Gdy zbliżamy się do nich, zaczepia nas inny mężczyzna. - Czego od nich chcecie? Dajcie im spokój, tylko odpoczywają - wyjaśnia, dopijając resztkę piwa.

Idziemy więc dalej Plantami, wzdłuż ul. Dunajewskiego. Po zaledwie kilkunastu minutach spotykamy kolejnych pogrążonych we śnie bezdomnych. Podobnie jak mężczyzna z okolic Barbakanu i ci wybrali ławki. Wokół nich butelki po wódce, pełno śmieci. A żeby było wygodniej i zapewne nieco cieplej, na ławkach rozłożyli kartony.

Widać, że spędzili w tym miejscu przynajmniej kilka ostatnich godzin. - Chcieliśmy tu usiąść, ale przy tych ludziach się nie da. Nie dość, że śmierdzi, to na porannym kacu zaczynają natarczywie żebrać - narzeka Ulyana z Ukrainy. I potwierdza nasze wcześniejsze obserwacje, że na Prospekcie Swobody, czyli głównym deptaku Lwowa, rzadko można spotkać pijanych i bezdomnych mężczyzn śpiących na ławkach. - Może po prostu nasze służby na Ukrainie są bardziej zdecydowane w działaniu - mówi Ulyana.

Marcin Warszawski, rzecznik krakowskiej Straży Miejskiej przyznaje, że w wakacje służby przyjmują więcej zgłoszeń związanych z bezdomnymi. Wielu z nich pochodzi z innych miast. Zjeżdżają w lecie pod Wawel, bo tutaj mogą wyżebrać od turystów nawet kilkaset złotych dziennie.

Strażnicy miejscy zapewniają, że walczą z okupującymi Planty bezdomnymi, ale jednocześnie przyznają, że w wielu sytuacjach mają związane ręce. - Interweniować możemy tylko w sytuacji, gdy dana osoba popełnia wykroczenie, np. śmieci, zachowuje się nieobyczajnie lub spożywa alkohol - tłumaczy rzecznik. Zaznacza jednocześnie, że w ciągu doby około 15 patroli pełni służbę w śródmieściu.

Sęk w tym, że ani w sobotę wieczorem, ani w niedzielę rano żadnego patrolu Straży Miejskiej nie zauważyliśmy. A na pytanie, czy patroli nie powinno być więcej, w straży odpowiadają, że... już jest więcej. Poza okresem wakacyjnym ich liczba spada bowiem do 10.

Oczywiście Planty patrolują też policjanci. Spotkaliśmy ich ok. godz. 19 w sobotę, gdy akurat interweniowali w sprawie bezdomnych. - Otrzymaliśmy zgłoszenie, że zaśmiecają trawniki - wyjaśnili funkcjonariusze. Przyznali, że podobnych zgłoszeń mają codziennie przynajmniej kilkanaście.

Kobieta i trójka mężczyzn zostali wylegitymowani, policjanci kazali im posprzątać śmieci i zaczęli tłumaczyć, że... nie są oni atrakcją turystyczną miasta oraz że powinni się zachowywać odpowiednio. Po chwili funkcjonariusze odjechali, a bezdomni zostali na ławce. Na drugi dzień - w niedzielę rano - spotkaliśmy tę samą grupę kilka ławek dalej. Tym razem nie było asysty policji, towarzyszyła im za to... butelka wina.

Jak uwolnić Planty od pijanych bezdomnych, którzy nagabują turystów? Czytaj jutro w "Dzienniku Polskim".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski