Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Planują sadzenie lasów, ale nie mają na to terenu

Marzena Rogozik
Marzena Rogozik
Andrzej Wiśniewski
O tym się mówi. Urzędnicy szukają w Krakowie miejsc do zalesienia. Problem w tym, że większość wytypowanych przez nich do tego obszarów nie jest własnością miasta.

Hektar Lasu Borkowskiego został wycięty przez właścicieli. Znikają kolejne tereny zielone przeznaczone pod inwestycje, na które miejscy urzędnicy wydają zgody. A z drugiej strony w magistracie chcą pokazać jak dbają o zieleń. Urząd ogłosił właśnie, że przystępuje do opracowywania planu powiększania obszarów leśnych w Krakowie.

Rozpoczęły się konsultacje z mieszkańcami w tej sprawie. Urzędnicy chcą, by do 2040 roku lasy zajmowały co najmniej 8 proc. powierzchni miasta (teraz jest to ok. 5 proc.). Biuro Urządzania Lasu i Geodezji Leśnej w Krakowie (BULiGL) wytypowało już 2,2 tys. ha, na których można byłoby posadzić drzewa, m.in. w rejonie kombinatu w Nowej Hucie. Tyle że miasto pozbywa się zieleni ze swoich terenów, a lasy chce sadzić na... działkach prywatnych. Z wytypowanych obszarów tylko 300 ha to tereny gminne, a aż 700 ha to działki prywatne, które trzeba wykupić.

- Nie będzie to łatwa decyzja dla właścicieli, ale nie ma wątpliwości, że potrzebujemy kolejnych terenów zielonych, a gmina nie ma tak dużych zasobów gruntu, by osiągnąć zamierzony poziom lesistości. Będziemy musieli część wykupić - przyznaje Piotr Kempf, dyrektor Zarządu Zieleni Miejskiej.

Urzędnicy tłumaczą, że wybrali nieatrakcyjne obszary np. nieużytki, osuwiska, czy działki podmokłe, na których nie da się inwestować. - Myślę, że mieszkańcy na tym skorzystają, bo pozbędą się nieużytków, a miasto zyska las - przekonuje dyrektor Kempf. Liczy, że uda się dojść z krakowianami do kompromisu. - A jeśli nie, to jest jeszcze możliwość wywłaszczenia za odszkodowaniem na cele publiczne, co może być też wprowadzone w przypadku Lasu Borkowskiego - mówi radny miejski Dominik Jaśkowiec (PO).

ZZM na razie chce poczekać na wyniki konsultacji. Dziś odbędzie się ostatnie spotkanie - z mieszkańcami nowohuckich dzielnic. Oni już teraz protestują przeciwko innemu planowi - temu dla wybranych obszarów przyrodniczych, który też przeznacza ich prywatne grunty pod zieleń. - Dlatego też wytypowaliśmy o 1000 ha więcej terenu niż potrzebujemy do osiągnięcia wskaźnika 8 procent. Zdajemy sobie sprawę, że podczas konsultacji mieszkańcy zweryfikują nasze propozycje i na pewno będziemy musieli zrezygnować z niektórych działek - wyjaśnia Jan Lach, zastępca dyrektora BULiGL, które opracowuje program zwiększania lesistości.

Mariusz Waszkiewicz, prezes Towarzystwa na Rzecz Ochrony Przyrody, uważa, że urzędnicy powinni w pierwszej kolejności wykupywać tereny, które już są zadrzewione i przekwalifikować je na las, a dopiero później starać się o kolejne działki.

WIDEO: Mówimy po krakosku (odc. 7). Co oznacza słowo "ducka"?

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, NaszeMiasto

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski