Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Platforma… dźwignią gospodarki?

Zbigniew Bartuś
PO twierdzi, że rządziła wspaniale. I zapowiada wielkie zmiany
PO twierdzi, że rządziła wspaniale. I zapowiada wielkie zmiany fot. Archiwum Platformy Obywatelskiej
Programy gospodarcze partii. Kilka tygodni temu Platforma Obywatelska przedstawiła swój nowy program „Polska Przyszłości”. Piękny - mówią ci, którzy go dokładnie przeczytali. Także przedsiębiorcy. Ale tu zachwyt się kończy, a pojawia ciężki zarzut: rządziliście osiem lat! I co?

Opozycja pyta namiętnie polityków PO: Jeśli przez te wszystkie lata rządziliście źle, to czemu nie zaczęliście nowego programu realizować wcześniej? A jeśli rządziliście dobrze, to czemu teraz wszystko chcecie tak bardzo zmieniać? Czy dlatego, że wasze notowania pikują?

Premier Ewa Kopacz odpowiada, że tuż po objęciu rządów przez PO-PSL w 2007 r. na świecie wybuchł najcięższy od stulecia kryzys gospodarczy. - Nie Polska go wywołała, ale na nas spadały jego konsekwencje. Dzięki ciężkiej pracy, przedsiębiorczości i współdziałaniu milionów rodaków, ale także dzięki właściwej strategii rządu, uniknęliśmy losu innych krajów - twierdzi liderka PO.

Dość nękania, niejasnych przepisów i zmian interpretacji, służących złupieniu rzetelnych płatników

Faktem jest, że kiedy cała Unia Europejska znalazła się w recesji, a inne rządy ratowały upadające banki, polska gospodarka wciąż rosła, zaś oszczędności Polaków pozostały bezpieczne. Polska umocniła swą konkurencyjność: wartość eksportu w latach 2007-2014 wzrosła prawie o 300 mld zł; mimo szykan Rosji.

Za poprzednich rządów skupialiśmy się na ściąganiu kapitału, czyli de facto przejmowaniu polskich firm przez zagranicznych inwestorów. Za PO-PSL polskie firmy zaczęły przejmować obcych konkurentów.

Mimo światowego kryzysu od 2007 do 2014 r. przybyło w Polsce ponad 1,8 mln miejsc pracy. Do rekordowych rozmiarów wzrosła liczba pracujących. Bezrobocie jest dziś nad Wisłą niższe od średniej unijnej. - Skróciliśmy dystans rozwojowy do bogatego Zachodu. Mamy powody do satysfakcji - powtarzają politycy PO, zdumieni tym, że Polacy tego nie doceniają i stawiają na zmianę.

W tych okolicznościach również PO stawia... na zmianę. I to rewolucyjną. Wiele propozycji wręcz wywraca dotychczasowy system. Dotyczy to zwłaszcza gospodarki, której poświęcono jedną siódmą dokumentu (czyli więcej niż w programie PiS).

PO zapowiada ukrócenie nadużywania umów zleceń i o dzieło. Przyznaje, że jako elastyczna forma zatrudnienia umowy takie pomogły naszemu krajowi uniknąć recesji i ogromnego bezrobocia: ludzie mieli pracę, podłą, fatalnie płatną, ale mieli. Drugim plusem śmieciówek było to, że Polska stała się w wielu branżach bezkonkurencyjna. - Ale koniec z tym - zapowiada PO. W ubiegłym roku zaczęła ograniczanie stosowania śmieciówek. Służy temu m.in. „ozusowanie” umów zleceń (od stycznia 2016 r.) oraz nowa ustawa o umowach czasowych (pisaliśmy o niej tydzień temu).

Docelowo PO chce wprowadzić jednolity kontrakt - bardziej elastyczny od dotychczasowych umów o pracę, by pracodawcy mieli możliwość łatwiejszego zatrudniania, ale i zwalniania pracowników. W śmieciówki uderzy też wprowadzenie minimalnej stawki godzinowej - „co najmniej 12 zł”. To dużo więcej niż płaci się dzisiaj np. w handlu czy ochronie mienia.

PO zamierza znieść składki na ZUS i NFZ od osób zatrudnionych na jednolitych kontraktach. PIT (10 proc. dla najuboższych) będzie jedyną daniną, jaką zapłacą z tytułu dochodów z pracy. Jego wysokość będzie zależna od liczby osób w rodzinie. Składki na ZUS i NFZ opłaci budżet państwa.

Kolejnym posunięciem ma być obniżka VAT (wreszcie!), przy uszczelnieniu systemu i zwiększeniu ściągalności tego podatku (dziś straty z powodu oszustw idą w dziesiątki miliardów złotych rocznie).

PO zapowiada ekstremalnie przyjazną dla obywateli Ordynacją podatkową. Wraz ze zreformowaną administracją skarbową ma ona „otworzyć nowy rozdział w relacjach podatnika z państwem”: dość nękania uczciwych, koniec pułapek, niejasnych przepisów i zmian interpretacji, służących złupieniu rzetelnych płatników.

PO twierdzi, że w przeciwieństwie do kosztownych pomysłów PiS, jej program się bilansuje. Dzięki „uszczelnieniu systemu” (nie tylko VAT, ale i CIT) i „dyscyplinującej regule wydatkowej” dług publiczny Polski ma spaść poniżej 50 proc. PKB, a deficyt strukturalny - do poziomu 1 proc. PKB. To zbieżne z hasłem PiS: „Dość zadłużania państwa”. I z hasłami innych ugrupowań (z wyjątkiem Nowoczesnej): zabierzemy wam mniej, a damy dużo więcej.

PO chce efektywniej wykorzystać fundusze europejskie i „bodźce podatkowe na rzecz innowacyjnej gospodarki”. Będzie wspierać eksport i promować polskie marki (ma to być „priorytet w relacjach międzynarodowych”). Zamierza też lepiej wykorzystać majątek Skarbu Państwa, promując jednocześnie rozwój prywatnej przedsiębiorczości oraz zmniejszyć zależność gospodarki od kapitału zagranicznego.

Platforma zapowiada dokończenie budowy i modernizacji sieci dróg i kolei: w osiem lat zrobiła… 500 razy więcej niż PiS w dwa lata. Obiecuje też, że oprze bezpieczeństwo energetyczne na zasobach krajowych i współpracy w ramach europejskiej Unii Energetycznej.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski