Płyń Marcinie, płyń

Chodzi o spływy kajakowe Dłubnią. Wymyślił to sobie właściciel biura podróży EcoTravel wiosną ubiegłego roku, latem sam przepłynął trasę i uwiecznił to epokowe wydarzenie na filmie. Potem myślał, kombinował, organizował, a teraz zaprasza na I Nowohucki Spływ Kajakowy.

„Wiele było samotnych spływów tą rzeką oraz takich na kilka kajaków, ale takiego zgrupowania kajaków, jakie się szykuje 8 maja jeszcze mieszkańcy Nowej Huty nie widzieli” - zapewnia Marcin. I kusi: „To naprawdę bardzo naturalna rzeka z licznymi meandrami, wypłyceniami, bystrzynami, której brzegi porasta starodrzewie, a w ostatnim jej odcinku gęste trzcinowiska”.

Nie wiem, czy sam się dam skusić. Z pływaniem u mnie kiepsko, choć w kajaku kilka razy jednak siedziałem. Ale wszystkim uczestnikom spływu całym sercem będę kibicował. Mam słabość do wariatów i wariackich pomysłów i uważam, że nudno by było na świecie bez nich. Więc, choć trudno mi uwierzyć w to, że turystyka kajakowa ściągnie do Nowej Huty tłumy żądne emocji, to uśmiecham się życzliwie, czytając o planach Marcina.

Myślę też, że tacy właśnie, lekko zwariowani, a przy tym poukładani i rozsądni ludzie (bo jakby to dziwnie nie brzmiało, Marcin łączy w sobie obie te postawy, choć może raczej ten rozsądek to zasługa Oli) są dla Huty dużą szansą. Bo nie narzekają, że nikt ich nie lubi i wszyscy im wszystko utrudniają, nie mówią, że się nie da, tylko po prostu starają się zrobić wszystko, żeby zrealizować swoje pomysły. To kolejny powód, dla którego warto wsiąść 8 maja do kajaku i w miłym towarzystwie przepłynąć te 6 km (pięć Dłubnią i jeden Wisłą). Organizatorzy zapowiadają też dodatkowe atrakcje, np. ognisko, jeśli tylko będą na nie chętni. Płyń więc Marcinie, płyń! A wy wraz z nim.