Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Płynie Wisła, płynie [KOMENTARZ]

Krzysztof Kawa
Wisła znów stała się przedmiotem targu. I znów, jak przed rokiem, gdy trafiła z Tele-Foniki w ręce Jakuba Meresińskiego, a następnie działaczy stowarzyszenia, wokół oferty nabycia akcji jest więcej znaków zapytania niż odpowiedzi.

Na razie dane na ten temat są szczątkowe. Pierwszą zagadką jest osoba doradcy Norberta Bernatzky’ego, który przedstawia się jako pełnomocnik niemieckiej firmy. Oferta, która wpłynęła i do Tele-Foniki, i do Towarzystwa Sportowego Wisła jest podpisana właśnie przez niego. A ponieważ pojawiła się w piątek po południu, trudno było ją przez weekend zweryfikować.

Dlatego wolimy powstrzymać się z ogłaszaniem finału transakcji do czasu, aż wszystkie kwestie zostaną wyjaśnione. Tym bardziej, że sam pełnomocnik zastrzegł w ofercie, iż zanim podejmie ostateczne decyzje musi poznać aktualny stan finansów. Przez rok mógł się on zmienić i to, niestety, na niekorzyść.

Nie mamy nic przeciwko wejściu do klubu z Reymonta poważnego inwestora. Jeśli rzeczywiście Niemcy zamierzają zbudować w Polsce wielki klub i uznali, że najlepiej do tego nadaje się Wisła - proszę bardzo, niech go budują. Wolelibyśmy jednak uniknąć powtórki wydarzeń sprzed roku, gdy na skutek naiwności i niedbałości osób przeprowadzających transakcję ze strony Tele-Foniki klub trafił w ręce osoby, na której ciążą poważne zarzuty. Wywołane tym faktem turbulencje jeszcze długo odbijały się czkawką i kablowemu koncernowi, i samemu klubowi, który wciąż nie może wyjść na prostą.

Rozumiem członków zarządu Wisły, którzy z dużymi obawami podchodzą do tej oferty. Jeśli okaże się, że nowy inwestor rzeczywiście wyłoży na stół 40 milionów złotych, nie będą mieli prawa weta i stracą wpływ na piłkarską spółkę. Zapewne pogodzą się z tym, jeśli klub znajdzie się w dobrych rękach i zacznie rosnąć w siłę, gdyż… nie będą mieli wyjścia. Dla rzeszy kibiców to w gruncie rzeczy bez znaczenia, kto stoi u sterów, jeśli kasa jest pełna, a drużyna wygrywa. Szybko zaakceptują każdego, kto im to zagwarantuje.

Ale obawy członków zarządu są zrozumiałe także z tego względu, że brakuje im wiedzy na temat osób, którzy stoją za tym przedsięwzięciem. Z tego co wiemy, pomiędzy Bernatzky’m a wiślakami na razie nie pojawiła się nić porozumienia. Oczywiście przejęcie klubu nie musi się odbywać w atmosferze wzajemnego zrozumienia (choć byłoby miło, gdyby tak się stało) , aczkolwiek nowy inwestor musi mieć świadomość, że największą wartością „Białej Gwiazdy” nie są należące do niej aktywa, w tym nawet sami piłkarze, ale wierni fani i oddani sponsorzy. Kto ich nie docenia, nie powinien się brać za zarządzanie sportową spółką.

Sportowy24.pl w Małopolsce

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski