Real Madryt 4 (1, 0)
Atletico Madryt 1 (1, 1)
Bramki: 0:1 Godin 36, 1:1 Sergio Ramos 90+3, 2:1 Bale 110, 3:1 Marcelo 118, 4:1 Ronaldo 120 k.
Real: Casillas – Carvajal, Varan, Sergio Ramos, Coentrao (59 Marcelo) – Modrić, Khedira (59 Isco), Di Maria – Bale, Benzema (79 Morata), Ronaldo.
Atletico: Courtois – Juanfran, Miranda, Godin , Filipe (83 Alderweireld) – Raul Garcia (66 Sosa), Gabi, Tiago, Koke – Villa, Diego Costa (9 Adrian).
Sędziował: Bjoern Kuipers (Holandia). Widzów: 60 976.
–„La Decima” jest niezwykle ważna, ważniejsza nawet niż mistrzostwo świata zdobyte z Hiszpanią. Tak długo wszyscy na to czekaliśmy, na triumf wyrażony okrągłą liczbą – wyznał po finale bramkarz Realu Iker Casillas. Jego opinia najtrafniej obrazowała oczekiwania ekipy „Królewskich” przed meczem w Lizbonie.
Słowa kapitana drużyny nie dziwią. „La Decima” – dziesiąty triumf w najbardziej prestiżowych rozgrywkach klubowych na świecie – było obsesją piłkarzy Realu. Po 12 latach oczekiwań, po fantastycznym, pełnym emocji meczu, spełniło się ich marzenie. W 59. finale Pucharu Europy powtórzyli sukces swoich poprzedników z lat 1956-1960, 1966, 1998, 2000 i 2002.
W sobotę w Realu zabrakło pauzującego za kartki Xabiego Alonso. W Atletico nie wystąpił leczący uraz Arda Turan. Wpuszczenie na boisko kontuzjowanego na finiszu ligi Diego Costy (został zmieniony w 9 minucie) okazało się pomyłką Diego Simeone.
– Grał na moją odpowiedzialność. Popełniłem błąd. Fakt, że musiałem go zmienić tak szybko oznacza, że źle oceniłem jego stan dzień wcześniej – przyznał po meczu trener Atletico.
Finał lepiej rozpoczęli „Królewscy”. Byli aktywniejsi, prowadzili grę, starali się stłamsić rywali. Szukali sposobu na rozmontowanie defensywy Atletico także poprzez kontry. Rywale rozbijali jednak ich ataki. Stawiali zasieki już w środkowej części boiska. Nikt nie oszczędzał nóg, walczono o każdy metr boiska.
Początkowo sytuacji podbramkowych było mało. Najlepszą miał w 32 minucie Gareth Bale, który przechwycił piłkę po niecelnym zagraniu Tiago, ale strzelił obok słupka. Kolejny błąd popełnił Casillas, który zbyt pochopnie wyszedł do centry i Diego Godin głową wpakował piłkę do siatki. – Gol był absurdalny. Sprowadził nas brutalnie na ziemię – mówił po meczu Casillas.
W drugiej połowie w miarę upływu czasu rosła przewaga Realu. Mało widoczny do przerwy Cristiano Ronaldo był już aktywniejszy, ale podobnie jak Bale nie potrafił pokonać Thibouta Courtoisa. Z kolei świetną okazję miał Isco, ale w ostatniej chwili ubiegł go Filipe. Wydawało się, że niesamowicie waleczni, choć słabnący kondycyjnie gracze Atletico utrzymają prowadzenie.
Szturm „Królewskich” przyniósł efekty w doliczonym czasie gry. Po rzucie rożnym celnie główkował Sergio Ramos.
– To najważniejszy gol w mojej karierze. Niemożliwe jest opisanie tego, co się czuje w takiej chwili. To stało się tak szybko, że nawet się nie zorientowałem – mówił obrońca.
Wyrównujące trafienie sprawiło, że Real przystąpił do dogrywki z większą wiarą w siebie.
– Gol dał nam niesamowitą siłę. Chcieliśmy zwycięstwa jeszcze mocniej – powiedział trener Realu Carlo Ancelotti.
W pierwszej części dogrywki Real ani razu nie zdołał sforsować obrony Atletico, ale w drugiej uczynił to aż trzykrotnie.
Najpierw, po strzale Angela di Marii (został graczem meczu) i interwencji Courtoisa, głową trafił Bale. – Uwierzyliśmy, że możemy wygrać po strzeleniu pierwszej bramki – mówił Walijczyk. Potem wynik podwyższył Marcelo.
– Nie straciliśmy wiary, gdy przegrywaliśmy, Zawsze walczymy do końca – zaznaczył. Atletico „dobił” Ronaldo z karnego, podyktowanego za faul na nim. – Nie byłem w pełni sił, ale poświęcenie opłaciło się. Chciałem pomóc drużynie mimo urazu – przekonywał Ronaldo, który przed finałem obiecał fizjoterapeutom, że jeśli Real wygra, każdemu... kupi samochód.
Atletico nie było w stanie odpowiedzieć. – Daliśmy z siebie wszystko i w końcówce nie mieliśmy już więcej siły – przyznał Tiago. – Walczyliśmy jak zwierzęta przez cały rok. Dotarliśmy tak daleko, jako tylko mogliśmy – dodał Gabi.
Atletico komplementował Luka Modrić: – Pokonaliśmy wielki zespół, który udowodnił, dlaczego jest mistrzem Hiszpanii.
Simeone po meczu wyznał: – Możemy przegrać lub wygrać, ale wiemy, że daliśmy z siebie wszystko. Nie czuję smutku tylko gorycz, iż nie udało się wygrać.
Tuż przed końcem meczu Simeone został przez arbitra odesłany do szatni. Chwilę wcześniej wtargnął na boisko, by udzielić reprymendy Raphaelowi Varane, który złośliwie kopnął piłkę w jego kierunku.
– To, co zrobiłem, nie miało sensu. Powinienem być spokojniejszy, ale Varane to bardzo młody chłopak i zachował się głupio. Chciałem mu wytłumaczyć, że jego zachowanie było nie na miejscu – wyjaśniał Simeone.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?