Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po 25 latach mamy bardziej świadome dzielnice

Marzena Rogozik
Marzena Rogozik
Fot. Andrzej Banaś
Rozmowa Kroniki. Teodozja Maliszewska od 25 lat nieprzerwanie jest radną dzielnicy IV Prądnik Biały.

- Przez ćwierć wieku przygląda się Pani od środka temu, jak zmieniają się krakowskie dzielnice. Czy to właściwa droga?

- Zdecydowanie. Kiedy spoglądam wstecz, mogę z całą pewnością powiedzieć, że od mojej pierwszej kadencji w dzielnicach zmieniło się wszystko: status rad dzielnic, a przede wszystkim świadomość radnych i samych mieszkańców. Dziś już radni doskonale zdają sobie sprawę, że nie są wybrani dla samego piastowania urzędu, ale dla ludzi, którym mają pomagać. A i mieszkańcy mają dużo większe poczucie swoich praw.

- Silniej utożsamiają się z dzielnicami?

- Nie do końca. By tak się stało, musi minąć jeszcze sporo czasu. Na razie bardziej się uaktywnili. 25 lat temu do mieszkańców trzeba było wychodzić, na siłę zapraszać na spotkania, a i tak pojawiały się na nich 3-4 osoby. Teraz przychodzą do radnych sami, upominają się o swoje, ale mobilizują się tylko wokół problemów, decyzji i spraw, które im się nie podobają. O to walczą i na to reagują emocjonalnie, natomiast do pozytywne wydarzenia w dzielnicy traktują chłodno.

- Od wielu lat trwa dyskusja o zwiększeniu budżetu i daniu większej autonomii radom dzielnic. Jest pani „za”?

- Był czas, że dzielnice miały znacznie większy budżet, ale potem przyszedł kryzys, który okazał się doskonałym pretekstem do tego, by te fundusze uszczuplić. Niestety, kryzys się skończył, a niski budżet pozostał. Radnych to bardzo frustruje. Mamy wciąż więcej zadań, ale brakuje na nie pieniędzy.

Musimy decydować, co jest ważniejsze: cieknący dach w szkole czy pęknięta rura w sanitariacie? A z pustego i Salomon nie naleje. Większy budżet więc na pewno by się przydał, natomiast zastanawiam się, czy większa autonomia to gra warta świeczki. Trzeba byłoby rozbudować administrację, co uważam za niepotrzebne. Wystarczy, by urzędnicy miejscy szanowali decyzje radnych i nie kwestionowali zgłaszanych przez nich potrzeb.

- I nie potrzeba innych radykalnych zmian?

- Młodzi chcą ciągłych zmian, ale ja bym niczego nie ruszała, przynajmniej w strukturze dzielnic. Na dobrze by nam za to wyszła możliwość większej decyzyjności w sprawach związanych z warunkami pracy i nauki w szkołach. Remontów placówek trzeba pilnować żelazną ręką.

- A wizerunek radnego też jest inny niż ćwierć wieku temu?

- Kiedyś dla mieszkańców byliśmy urzędnikami, dziś wiedzą, że jesteśmy bliżej nich, możemy ich wspierać i naciskać na urzędników.

- Jaki jest pani sposób na sukces, który regularnie osiąga pani w wyborach samorządowych?

- Bardzo prosty i skuteczny od siedmiu kadencji - bezpośredni kontakt z mieszkańcami. Zawsze jestem do ich dyspozycji, nie opuszczam dyżurów, pomagam rozwiązywać ich problemy, a jak trzeba napiszę pismo do prawnika albo pozew o alimenty.

Rozmawiała: Marzena Rogozik

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski