Po awansie zmieniło się nastawienie do rywali

- W klasie okręgowej mieliśmy tak naprawdę dwa trudne mecze, z Kaszowianką. W pozostałych chodziło o to, by chłopcy podeszli do nich odpowiednio zmotywowani - kontynuuje 36-letni szkoleniowiec. - Teraz sytuacja jest inna. U każdego zawodnika motywacja jest na najwyższym poziomie, wiedzą, że muszą się sprężyć. Musimy jednak zadbać też i o inne elementy piłkarskie - dodaje.

Beniaminka ze Skawiny znajdujemy w tabeli na 9. miejscu. Wygrał trzy mecze, przegrał trzy. Klęska w Proszowicach (0:7) była efektem czerwonej kartki, jaką zarobił bramkarz Bartłomiej Wygaś. - Niefortunnie się złożyło, bo musiał go zastąpić młodszy junior - mówi Jędrszczyk. - Kto wie jednak, jak ułożyłby się ten mecz, gdyby przy stanie 0:1 sędzia uznał nam prawidłowo zdobytą bramkę... Może potem Wygaś nie zarobiłby kartki?

Z kolei po ostatnim spotkaniu w Trzebini Jędrszczyk miał do arbitra pretensje o niepodyktowanie przy stanie 3:4 rzutu karnego dla Skawinki. Takim wynikiem mecz się skończył.

- Płacimy trochę frycowe. Mam nadzieję, że to ostatnie takie potknięcie. Uważam, że z każdą drużyną w tej lidze możemy grać jak równy z równym - mówi trener.

Przed wyjazdem do Trzebini Skawinka pozyskała doświadczonego bramkarza Sławomira Jeziorka. Tydzień wcześniej jej zawodnikiem został Marcin Makuch, który ostatnie kilka lat spędził w I-ligowej Sandecji. Najlepszym strzelcem drużyny (3 gole) jest natomiast sprowadzony przed sezonem Nigeryjczyk Adisa Monsuru. - Na pewno jest ważnym ogniwem naszej drużyny - przyznaje Jędrszczyk, generalnie broniący się jednak przed ocenami piłkarzy: - Kiedy sam grałem w piłkę, nie lubiłem być oceniany publicznie przez trenerów. Takie rzeczy należy robić w szatni.

W sobotę Skawinka zagra ze Spójnią Osiek. Na swoim boisku zespół Jędrszczyka wygrał w tym sezonie oba mecze, nie stracił bramki.