Jarosław Gowin: To mnie obchodzi
Nowa konstytucja jest nam potrzebna z wielu powodów. Pierwszy - i najgłośniejszy - to konieczność precyzyjnego rozdzielenia kompetencji prezydenta i premiera. Dzisiaj dwie najważniejsze osoby w państwie skazane są na konflikt, nawet gdy wywodzą się z tej samej partii (tak było w relacjach Kwaśniewskiego z Millerem czy Kaczyńskiego z Marcinkiewiczem). Jedyny przypadek udanej współpracy to okres rządów braci-bliźniaków, ale doprawdy trudno uznać to za precedens wart kontynuacji
Prezydent wybierany jest w drodze wyborów powszechnych, co daje mu mocny mandat do wpływania na kształt sceny politycznej. Ale konstytucja pozwala mu w zasadzie na jedno: blokowanie (dzięki prawu weta) inicjatyw rządu. W ten sposób rozmywa się odpowiedzialność, a Polska stopniowo staje się krajem rządzonym w sposób coraz mniej spójny. Trzeba się na coś zdecydować. Albo prezydent wybierany jest w wyborach powszechnych i wtedy dajemy mu kompetencje porównywalne z tymi, jakie posiadają prezydenci Francji czy USA. Albo decydujemy się na system kanclerski, realna władza spoczywa w rękach premiera, głowę państwa wybiera parlament i pełni ona rolę kogoś w rodzaju monarchy konstytucyjnego.
Przy okazji zmian w konstytucji trzeba by jednak usunąć sporo rozwiązań, które zupełnie się nie sprawdziły, a jednocześnie dodać takie, których ewidentnie brakuje. Wśród tych ostatnich powinien znaleźć się zakaz kandydowania do parlamentu osób skazanych prawomocnym wyrokiem za przestępstwo umyślne (z wyjątkiem przestępstw wynikających z nadużycia zasady wolności słowa, bo to służyłoby do eliminowania niepokornych polityków).
Usunąć z kolei należy fatalny zapis o tym, że ordynacja musi mieć charakter proporcjonalny (przez co bardzo trudno wyłonić stabilny rząd), czy całą serię konstytucyjnych gwarancji socjalnych. Są one triumfem hipokryzji. Obowiązują jedynie na papierze, ale przy ich pomocy blokuje się wszelkie zmiany prowadzące do uwolnienia mechanizmów wolnorynkowych. Co więcej - jak dzieje się to w przypadku zapisu o bezpłatnym charakterze edukacji - służą często utrwaleniu nierówności. Pod hasłem sprawiedliwości społecznej uprzywilejowuje się zamożnych, korporacje, związki zawodowe
A jednocześnie zamazuje się oczywistą prawdę: dla biednych jedyną drogą do wyrównania szans jest wolny rynek.
e-mail: [email protected]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?