Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po co są nazwy przystanków

Grzegorz Skowron
Grzegorz Skowron
Tydzień w krakowskiej polityce. Teoretycznie powinniśmy być dumni, że wśród krakowian jest więcej miłośników sztuki niż kibiców piłkarskich. Rzeczywistość jest jednak zupełnie inna

Nawet nadawanie nazw przystankom komunikacji miejskiej może wywoływać emocje i kłopoty. Dowodzi tego bój o to, jak zostanie określony przystanek na skrzyżowaniu ul. Piłsudskiego, Al. Mickiewicza i Krasińskiego oraz ul Focha. Celowo używam ulic, by nie narazić się zwolennikom dwóch nazw - „Muzeum Narodowe” i „Cracovia” - spośród których urzędnicy wybiorą tę ostateczną.

Czytaj: Zamiast na „Cracovii” wysiądziemy przed „Muzeum Narodowym”? [WIDEO]

Zarząd Infrastruktury Komunalnej i Transportu zorganizował internetowe głosowanie na temat tego, jak powinien nazywać się przystanek na wspomnianym skrzyżowaniu. I okazało się, że za muzeum jest blisko 16 tys. osób, a za klubem piłkarskim - prawie 11 tys. Teoretycznie powinniśmy być dumni, że wśród krakowian jest więcej miłośników sztuki niż kibiców piłkarskich. Wszystko wskazuje jednak na to, że za muzeum głosowali też kibice Wisły, by lokalny rywal nie miał możliwości wbijania się w świadomość pasażerów miejskich tramwajów i autobusów. I teraz urzędnicy mają kłopot, bo co by nie zrobili, spotkają się z krytyką.

Przed rozpoczęciem dyskusji o tym, jak powinniśmy określać przystanki, ważna jest odpowiedź na pytanie, czemu mają służyć ich nazwy. Chyba najważniejsza jest lokalizacja danego miejsca, by pasażer słysząc komunikat w tramwaju lub autobusie wiedział, czy zbliża się do miejsca, w którym chce wysiąść. I co istotne - taka informacja raczej potrzebna jest przyjezdnym i rzadko korzystającym z komunikacji publicznej, bo stale dojeżdżającym do pracy lub szkoły zmiana nazwy ani nie utrudni, ani nie ułatwi życia.

Gdyby trzymać się tej zasady, należałoby używać tylko nazw ulic. O ile krakowianom mówi coś „Stary Kleparz”, który ma zastąpić „Basztową LOT”, to osobom spoza Krakowa - już niewiele albo nic. Obcym bardziej pomogłaby nazwa „Basztowa” lub „Długa”. Przyznaję, że w przypadku opisywanego na początku skrzyżowania przypisanie jednej ulicy jest o wiele trudniejsze, bo nasuwające się na myśl „Aleje Trzech Wieszczów” w internetowych lokalizatorach nie istnieją (na marginesie - Stary Kleparz to formalnie Rynek Kleparski).

Od jakiegoś czasu władze miasta nazwy przystanków wykorzystują bardziej do promocji niż do pomocy przygodnym pasażerom. „Rondo Grunwaldzkie” zamieniło się w „Centrum Kongresowe ICE”, a „Kordylewskiego” - w „Teatr Variete”. Do obu tych instytucji teraz łatwiej trafić wysiadając z tramwaju, ale mam wrażenie, że krakowianie nadal przesiadają się na rondzie Grunwaldzkim, a nie pod ICE. I to oni tłumaczą osobom spoza Krakowa, gdzie i na co się przesiąść.

Idąc tropem „promocyjnym” postawiłby, że dla skrzyżowania Piłsudskiego - Focha - Aleje urzędnicy opowiedzą się za muzeum, ale wtedy prezydent narazi się kibicom Cracovii. Może kompromisem byłoby połączenie obu nazw. Dziwne? Skoro mamy już podwójne nazwy placów, to czemu nie przystanków. Jak będzie „Cracovia - Muzeum Narodowe”, to obcy i tak się nie zorientują o co chodzi, a krakowianie się przyzwyczają.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski