NOWY SĄCZ. Duża afera z małym mostkiem na potoku Dąbrówka
Radni z Dąbrówki, Miejski Zarząd Dróg, rodzice uczniów i dyrekcje Szkoły Podstawowej nr 9 oraz Gimnazjum nr 6 zaangażowali się w problem z kładką nad nieciekawym krajobrazowo i z reguły brudnym potokiem Dąbrówka. Problem powstał po powodzi, która zmiotła mostek ze starego miejsca, odcinając mieszkańców osiedla przy ulicy Bohaterów Orła Białego od skrótu do ulicy Grunwaldzkiej, a mieszkającą tam młodzież od wygodnego dojścia do obu szkół. Teraz dziatwa szkolna chodzi obok po desce, albo skacze przez wodę po kamieniach. Nikt nie wyobraża sobie, by mostku nie było.
- Osiedliliśmy się tutaj po przyjeździe z Grybowa - wyjaśnia Agata Truchan. - Kupiliśmy działkę z wydeptaną dróżką do mostku, ale na planach nigdzie jej nie ma. To nasz grunt. Postawiliśmy dom i wspólnie z sąsiadem chcemy ogrodzić nasze działki. Przez trzy lata, gdy zajęci byliśmy budową, tolerowaliśmy te wędrówki do mostu, te wieczorne picie wódki obok w krzakach, bo chodził tędy kto chciał. Kiedy wstawiliśmy okna i drzwi zaczęły się włamania. Mieliśmy chyba z sześć. Dziękujemy Bogu, że woda zabrała mostek, bo sami nie mieliśmy odwagi zagrodzić do niego drogi jak stał. Teraz nie godzimy się na jego odbudowę na naszym gruncie i na przejście pod naszymi oknami.
Skrót przez mostek istniał od wielu lat. Z roku na rok korzystało z niego coraz więcej uczniów, bo na osiedlu po drugiej stronie potoku przybywa szybko domów.
- Bardzo wygodnie mieliśmy z tym mostkiem - uważa dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 9 Zofia Basiaga. - Dzieci unikały ruchliwej ulicy Węgierskiej.
Dyrektorka Gimnazjum nr 6 Julita Szofer Florek podziela zdanie swojej koleżanki z parteru, ale ma zastrzeżenia do nowej lokalizacji: - Będą obcy przechodzić przez nieogrodzone boisko szkolne.
Dyrektor Miejskiego Zarządu Dróg Czesław Żytkowicz próbował najpierw negocjować z Agatą Truchan, ale bezskutecznie. Będzie się starał dogadać z właścicielami działek nad potokiem w innym miejscu. W końcu chodzi o dzieci.
- Jeśli nie zbudujemy mostku, dzieciaki i tak będą chodzić przez potok, tylko z ryzykiem zamoczenia się i zabrudzenia - uważa dyrektor. Chce wyremontować starą metalową kładkę i ustawić ją na nowych przyczółkach. Na wyniki rozmów z gospodarzami nad potokiem i ich grzecznościową zgodę będą czekać z wstrzymanym oddechem obie szkoły. Własność prywatna jest święta tak samo jak siła przyzwyczajenia.
Wojciech Chmura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?