Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po finale Euro U-21. "La Rojita" bez furii, Kuntz ojcem sukcesu Niemców

Krzysztof Kawa
Drużyna Niemiec powtórzyła wyczyn z 2009 roku, gdy po raz pierwszy wygrała małe Euro
Drużyna Niemiec powtórzyła wyczyn z 2009 roku, gdy po raz pierwszy wygrała małe Euro fot. Andrzej Banaś
Piątkowy finał Euro U-21 był taki, jak cały turniej - radosny, świetnie zorganizowany, stojący na bardzo wysokim poziomie sportowym.

Porażka Hiszpanii nie jest wielką niespodzianką, jest nią fakt, że nie zdołała strzelić Niemcom choćby jednego gola, bo w poprzednich czterech meczach zdobyła ich aż 12.

Ekipa Alberta Celadesa była najmniej zespołowo grającą drużyną wielkiej czwórki mistrzostw. Dopóki rywale byli wyraźnie słabsi, albo sami się osłabiali (czerwona kartka Włochów), indywidualne popisy wystarczały. Gdy przyszło zmierzyć się z dyscypliną taktyczną, siłą fizyczną i szybkością, wyszło na jaw, że drybling nie jest najważniejszą z umiejętności, jaką należy imponować w meczu o wielką stawkę. Nic dziwnego, że gdy Niemcy biegali po korytarzach stadionu Cracovii z otwartymi puszkami piwa, sfrustrowani Hiszpanie opuszczali go zawstydzeni. Głośne, wykrzykiwane z niemieckim akcentem „Campeones” dźwięczało w uszach graczy „La Rojita” nadzwyczaj ponuro.

Na pocieszenie pozostały im nagrody dla Daniela Ceballosa, który został wybrany najlepszym piłkarzem turnieju w Polsce oraz króla strzelców Saula Nigueza (pięć goli).

Największym atutem Niemców nie był żaden z zawodników, ale ich trener. Stefan Kuntz triumfował w 1996 roku na Euro w Anglii jako piłkarz, a po 21 latach powtórzył wyczyn na szczeblu młodzieżowym w nowej roli. W nagrodę niemiecka federacja zamierza przedłużyć z nim kontrakt do 2020 roku. Przed nim świetlana przyszłość, wydaje się być naturalnym następcą dla Joachima Loewa. Bo z całą pewnością wynik jego drużyny został przez publiczność w Niemczech i zauważony, i doceniony.

W kraju triumfatorów finał obejrzało 8,71 mln widzów, więcej niż ostatni mecz Ligi Mistrzów. Można powiedzieć, że to zrozumiałe, bo na stadionie w Cardiff nie wystąpiła żadna niemiecka drużyna, a po krakowskiej murawie biegali reprezentanci tego kraju. Ale przecież chodzi o grającą w rezerwowym składzie młodzieżówkę, której absolutnie nie można porównywać z zespołem Loewa, który przed trzema laty zdobył tytuł mistrza świata, a nawet z jego aktualną ekipą opartą na zabranych Kuntzowi najlepszych nowicjuszach, która wystąpiła we wczorajszym finale Pucharu Konfederacji w Rosji.

Niewiele mniejsza była oglądalność półfinałów, które łącznie w czterech krajach (Niemcy, Anglia, Hiszpania, Włochy) obejrzało 22 miliony osób (dla porównania - każdy mecz z udziałem Polaków gromadził na antenie Polsatu nieco ponad 3 mln). To znakomity wynik, wyższy niż przed dwoma laty, gdy gospodarzem turnieju były Czechy.

Mecze na sześciu stadionach oglądało przeciętnie po 11 tysięcy osób, dwa ostatnie przy Kałuży - po 14 tysięcy.

- To bardzo ważne i dla zawodników, i dla popularyzacji futbolu młodzieżowego w Europie. Jesteśmy bardzo zadowoleni. Powtórzenie tak dobrego turnieju będzie dla następnego organizatora sporym wyzwaniem - komentował prezydent UEFA Aleksander Ceferin, który obejrzał finał w Krakowie w towarzystwie mocno zawiedzionego premiera Hiszpanii Mariano Rajoya.

Sportowy24.pl w Małopolsce

#TOPSportowy24

- SPORTOWY PRZEGLĄD INTERNETU

[/cs]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski