Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po kolacji wigilijnej idę na drzemkę. By do pasterki trochę przetrzeźwieć

Redakcja
Pastuszkowie zaczęli hałasować, a owieczki głośno beczeć dopiero po narodzinach Jezusa. Tak więc spędźmy Boże Narodzenie radośnie, ale w ciszy. Bo wielkie rzeczy zawsze działy się w ciszy... - życzy nam BENEDYKTYN OJCIEC LEON KNABIT

Fot. Anna Kaczmarz

- Nie wiemy dokładnie, kiedy Bóg się urodził.

- Dionizjusz Mały, uczony mnich z połowy VI wieku naszej ery, miał to ustalić na polecenie papieża Jana I. Trochę się jednak pogubił w swoich obliczeniach i gdzieś "uciekło" mu od 4 do 7 lat. Więc początek naszej ery liczymy z takim właśnie poślizgiem. Trudno. I tak podziwiam Dionizego, że nie mając komputera, ba, żadnych instrumentów, pomylił się tylko o kilka lat. Potem różni badacze potwierdzili, że w tym czasie wystąpiły jakieś zjawiska astrofizyczne, widziano kometę. Nauka wsparła więc religię. Natomiast to, że Boże Narodzenie obchodzimy 25 grudnia, "zawdzięczamy" Rzymianom, którzy w tym okresie mieli swoje święto "niezwyciężonego słońca". Chrześcijanie postanowili to przejąć. Stąd w Pieśni Zachariasza jest mowa o przyjściu Mesjasza, który jest nazwany "z wysoka wschodzącym słońcem".

- Zanim pójdziemy do szopki, zasiądziemy do uroczystej kolacji. Jaka ryba będzie dzisiaj u Ojca?

- Tradycyjnie, karp smażony, ale również w galarecie i gotowany.

- Pościcie?

- Jedzenie mięsa w Wigilię nie jest grzechem. Wybór należy do wiernych. W Polsce od wieków jest tradycja, że w Wigilię potraw mięsnych się nie spożywa i to nas odróżnia od innych krajów. Niektórzy starsi ludzie zachowują nawet post ścisły. "Suszą" - to znaczy nic nie jedzą aż do wieczerzy wigilijnej.

- W niektórych krajach, np. u naszych sąsiadów Słowaków, na stole wigilijnym jest gęś, kaczka. Skąd w Polsce tradycja poszczenia w Wigilię?

- Myślę, że stąd, iż w Wigilię, czyli dzień poprzedzający wielkie święto, trzeba było się do niego przygotować. Od strony organizacyjnej, ale też przygotować żołądek do tego, co będzie następnego dnia, a w święta, w Polsce, jadało się dużo i tłusto. Z tego, co wiem, m.in. od internatów, wiele polskich rodzin, nawet niezbyt wierzących, pości w Wigilię Bożego Narodzenia. Co ciekawe, niektórzy zarzucają Kościołowi, że zachęcając do poszczenia, nie idzie z duchem czasu. Tymczasem post, oczyszczanie organizmu stosuje, chwaląc się tym, wielu sportowców, artystów, nie mówiąc już o modelkach.

- Ojciec to chyba w ogóle rzadko jada. Ale nie wszyscy tynieccy mnisi aż tak się umartwiają. Co dobrego jecie w Wigilię i w czasie świąt?

- Wigilijne menu jest tradycyjne. Obowiązkowo musi być barszczyk, kompot z suszu, bywa też kutia, i oczywiście wspomniany już karp na trzy sposoby.

-Czym różni się wigilijna kolacja benedyktyńska od tej, jaką przygotowujemy w naszych domach?

-Tym, że zasiada do niej nawet i 40 osób. Jak w każdej porządnej rodzinie czyta się na początku Pismo Święte. Następnie, wraz z naszymi gośćmi, których jest zwykle sporo, łapiemy się za ręce. Przełożony - niczym dobry tata - składa wszystkim życzenia, potem składamy je sobie nawzajem. Po kolacji udajemy się na krótką drzemkę, żeby do pasterki "przetrzeźwieć". Oczywiście dzięki temu, że nasza reguła przewiduje stałość miejsca zakonnika, to znaczy, że całe życie spędzamy w jednym klasztorze, w czasie Wigilii zawsze jest rodzinna atmosfera - ciepła i serdeczna. Taka jak w kochającej się rodzinie, bo są i takie rodziny, gdzie nie znosi się świąt, gdzie życzenia są składane z lodowatym uśmiechem, bo tak trzeba, a potem ucieka się jak najszybciej. "Pryskam" - mówią młodzi ludzie. Najczęściej do komputera, ale są i tacy, co uciekają do Tyńca właśnie.
- Śpiewacie kolędy?

- Jedną, czy drugą zaśpiewamy, a potem gadamy, gadamy, gadamy, a pastorałki lecą z płyt. Od czasu do czasu "szef", czyli przełożony, rzuci hasło "a może jeszcze jedną lub dwie zwrotki zaśpiewamy?".

- Czy w święta przełożony pozwala Wam trochę dłużej pospać?

- Regulamin obowiązuje nas każdego dnia. Tyle tylko, że w Boże Narodzenie możemy wstać zamiast o 5.30 godzinę później, bo wszystkie najważniejsze nabożeństwa są w noc wigilijną. To jedyna ulga. Pozaregulaminowe jest natomiast świąteczne jedzenie, ale też choinka, szopka.

-W szopce w Tyńcu widzę zwierzęta. Tymczasem papież Benedykt XVI napisał w książce o dzieciństwie Jezusa, że w betlejemskiej grocie nie było osiołka ani wołu...

- To od dawna wiadomo. Szopki z żywymi zwierzętami, kolędy, jasełka, światełka, wszystko, co miało nas wprawić w radosny nastrój, zawdzięczamy franciszkanom, którzy przez wieki rozwijali ludową obrzędowość towarzyszącą świętowaniu Bożego Narodzenia. Św. Franciszek z Asyżu chciał, aby w tym dniu bogaci karmili do syta ubogich i głodnych, a wołom i osłom, by dawano więcej obroku i siana niż zwykle. W interpretacji Franciszkowej zwierzęta, które od początku ludzkości towarzyszyły człowiekowi, były również przy żłóbku Jezusa. To one, a nie ludzie znalazły się najwcześniej u nowo narodzonego Dzieciątka i one potrafiły ujrzeć w Nim swego Pana, co nie udało się wielu ludziom. I choć nie mówią o tym Ewangelie, nie dziwimy się, widząc wołu i osła w prawie każdej szopce.

-Ludowa, radosna obrzędowość świąteczna jest bliska papieżowi Franciszkowi. W swojej pierwszej adhortacji pisze o "radości bycia chrześcijaninem". Tymczasem, w naszych kościołach jest raczej ponuro niż radośnie. Dlaczego?

- To zależy, w którym kościele. Tam, gdzie ksiądz wchodzi uśmiechnięty, radosny, jego nastrój udziela się wiernym. A jak wejdzie napuszony, nastroszony, to jest raczej ponuro niż radośnie. Papież Franciszek, gdy go zapytano, dlaczego w przeszłości bywał poważny, a teraz ciągle jest uśmiechnięty, odpowiedział: "bo to wesoło być papieżem". On wie, że jednym z powodów tego, że chrześcijaństwo w wielu krajach się łamie, gnie, jest to, że kapłani są urzędnikami, a nie duszpasterzami. Ale nawet w urzędzie, gdy za biurkiem siedzi uśmiechnięty pan czy pani, to petent, nawet jak się go odprawi z kwitkiem, krzywo, bo krzywo, ale też się uśmiechnie.

- Papież Franciszek apeluje, byśmy w święta znaleźli trochę czasu, by "usłyszeć szczebiotanie Boga", który "w nieomal dziecięcy sposób" pociesza nas, jak matka dziecko budzące się z "koszmarnego snu". Czy zdaniem Ojca ów "koszmarny sen" to coraz trudniejsze czasy, w których żyjemy?

- A kiedy były łatwe? No może teraz są bardziej brutalne, może jest więcej nienawiści, więcej złości między ludźmi. Najgorsze jest to, że nie wiadomo, komu ufać. Trudno się rozeznać, kto wróg, a kto przyjaciel. Za czasów komunistycznego reżimu było łatwiej. Z jednej strony "my", z drugiej "oni". Wtedy pod skrzydła Kościoła szli nawet agnostycy, nawet ateiści. Teraz Kościół jest atakowany. Przedstawiany, jako wróg postępu, siedlisko pedofilii. Niebawem może się jednak okazać, że jest jedyną instytucją, która tak naprawdę broni człowieka i wartości.
- Zrobiło się trochę smutno. A przecież rozmawiam z najbardziej dowcipnym zakonnikiem na świecie. Jaki nowy dowcip Ojciec nam opowie?

- Nowych nie mam, bo jestem stary. Ha, ha, ha. Może być scenka rodzajowa? Opowiem, jak rozbawiłem personel szpitala, gdzie wylądowałem z podejrzeniem o poważną chorobę. Po badaniach okazało się, że wszystko jest w porządku. Gdy potem ktoś mnie zapytał o zdrowie, odpowiedziałem, że nowotworu nie ma, a starotwór trzyma się nie najgorzej. Wzbudziłem tym stwierdzeniem trochę wesołości.

- Dowcip był. Teraz czas na życzenia. Czego życzy Ojciec Leon naszym Czytelnikom z okazji świąt Bożego Narodzenia?

-Żeby zawierzyli Jezusowi, bo uwierzyć w Jezusa to jedno, ale zawierzyć Mu - to drugie. I żebyśmy Boże Narodzenie obchodzili radośnie, ale w ciszy, bo wielkie rzeczy zawsze działy się w ciszy. Pastuszkowie zaczęli hałasować, owieczki beczeć dopiero po narodzinach Jezusa. I niech nam tej radości nikt i nic nie przytłumi. Żebyśmy się nie dali ogłupić tym migocącym światełkom, fajerwerkom, które psssst i gasną. Nic z nich nie zostaje. One, te światełka, lampki, fajerwerki, bardzo dużo dają na początku, ale zostaje po nich pustka. Tak doświadczenie uczy.

Rozmawiała GRAŻYNA STARZAK

Benedyktyn znany z poczucia humoru, programów telewizyjnych i wielu publikacji. Pytany o trudne rzeczy filozoficzne odpowiada:

- Ja się w ogóle nad tym nie zastanawiam. Pytają mnie czasem: po co Pan Bóg stworzył kobietę? Ja mówię: to zupełnie nie moja wina, proszę się mnie o to nie pytać. Jeśli kto ma jakieś pretensje, to do Pana Boga. Wie pani, ja mało wiem. Nie wiem, dlaczego komarzyca kąsa, a komar nie i nie wiem jeszcze wielu innych rzeczy. Ja się nawet nie chcę zastanawiać, bo mam za mały umysł na takie filozoficzne rozważania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski