Marcin Wolski: SPRAWKI Z WARSZAWKI
Na zdrowy rozum co torom bez pociągów, i co pociągom bez torów? Niby są związani ze sobą, jak bohaterowie amerykańskiego filmu uciekający w kajdanach, ale okazuje się niezupełnie. Posiadaczom torów bardziej opłaca się je mieć, niż pozwalać na używanie. Inna sprawa, że użytkownik nie płaci. Jednak jeśli nie pozwoli się użytkownikowi jeździć, to tym bardziej nie będzie miał z czego zapłacić. I błędne koło! Podobno wszystko to przez kapitalizm i reformy. Póki koleje były państwowe, pociągi chodziły. Co prawda byle jak, ale naród był potulny i nie dziwił się nawet opóźnieniu sięgającemu 600 minut, które - jak wiadomo - zawsze mogło ulec zmianie...
A dziś płaci i chciałby wymagać. Szybkich pociągów, tanich biletów, dobrych torów, czystych dworców, schludnych terenów kolejowych, uprzejmych kolejarzy i piwa w bufecie! Ale jak się okazało, wszystkich tych elementów połączyć sie nie da. Więc na razie czekają nas puste, lśniące tory, a potencjalni podróżni dociążą i tak wąskie, niebezpieczne i zapchane drogi. Tylko, jakie mamy wyjście - usiąść i płakać? Demonstrować, a może Unia sypnie groszem jak Grecji?
A może trzeba sprzedać nasze koleje komuś, komu będzie się to opłacać, na przykład Chińczykom? Jechałem niedawno na lotnisko pod Szanghajem pociągiem rozwijający prędkość 431 kilometrów. Zresztą jeśli nie Chińczykom, to może zainteresować tym Japończyków. Tylko, co zrobią, kiedy ich pociągi nie dostaną szyn? Będą wołać "Tora tora, tora!"? A może przestawią się na poduszkowce?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?