Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po koncercie wyglądamy często tak, jakbyśmy stoczyli walkę w ringu

Rozmawia Adam Willma
Kiedyś włożono nas do szuflady z napisem: „Rolling Stonesi poezji śpiewanej”. Tymczasem my uprawiamy eklektyzm i  nie zastanawialiśmy się nad tym, do której szuflady będzie pasował
Kiedyś włożono nas do szuflady z napisem: „Rolling Stonesi poezji śpiewanej”. Tymczasem my uprawiamy eklektyzm i nie zastanawialiśmy się nad tym, do której szuflady będzie pasował Fot. Archiwum
Kłócimy się o politykę. Głównie w busie. Dochodzi nawet do rękoczynów. To jest fajne, gorące. Bardzo mi się podoba, że większość kolegów ma swoją opinię w ważnych kwestiach. Gdy ludzie potrafią pokłócić się o takie sprawy, znaczy, że żyją – mówi Adam Nowak, lider zespołu Raz Dwa Trzy.

– Lubi Pan ten kraj?

–Lubię. A im więcej autostrad, tym bardziej go lubię, bo jestem człowiek jeżdżący.

– Interesuje się Pan politykami?

– Rzadko. Ostatnio zainteresowałem się panią poseł Pawłowicz i zdarzyło mi się wypowiedzieć. Bo czasem ludziom egzaltacja odbiera rozum. Nikt nie jest wolny od błędu i jeśli ktoś go popełnił, powinien pochylić głowę i przeprosić. A co do Polski, to jest piękna. Kiedyś byłem na wakacjach w Toskanii i lekko jeszcze zauroczony tamtejszymi panoramami, wróciłem do kraju, gdzie graliśmy koncert w okolicach Karpacza. Wracaliśmy leśnymi dróżkami i to, co zobaczyłem, mogę określić po męsku: Toskania nie fika. Cieszmy się tym, co mamy. Komunistom udało się trochę popsuć przez 60 lat, ale na szczęście nie wszystko zepsuli.

–Mam wrażenie, że odsetek rodaków, którzy są w stanie zachwycać się Polską, niebezpiecznie nam maleje.

–Bo, niestety, oprócz pięknych widoków są w tym kraju jeszcze nasi rodacy, a jak wiadomo, część z nas nie jest zdolna do zachwytów.

– Może nie potrafią Polsce zaufać. Pan ufa?

– Jestem sceptykiem pełnym nadziei, w związku z tym stoicko przyglądam się temu, co się dzieje, ale też odnajduję w sobie możliwości do zmiany rzeczywistości. Nie trzeba zmieniać świata, wystarczy zmieniać siebie, i wtedy świat wygląda inaczej.

– Czego nie wiedział Pan o sobie 25 lat temu?

– Że za pomocą czynności, którą potrafię wykonywać, uda mi się doprowadzić z kolegami do tego, że ćwierć wieku później, gdziekolwiek się pojawimy, bilety są sprzedane. Ziściło się moje marzenie i nie muszę posiłkować się imprezami z okazji otwarcia kolejnego centrum handlowego. W 90 proc. nasze koncerty są komercyjne, biletowane.

–Jak z „Autobiografii”: „Za kilka lat mieć u stóp cały świat, wszystkiego w bród”.

– Gdybym się wykazał odpowiednią pracowitością i miał taką wizję, doprowadziłbym pewnie do tego, że gralibyśmy bardzo często na Zachodzie. Ale jak przyglądam się działalności artystów, którzy wyjeżdżają w dwuletnią trasę koncertową i widzą tylko ściany garderób, rozhulaną salę koncertową, limuzyny, hotele, jak rozpadają im się rodziny, to wiem, że nie jest to mój świat. Jestem kameralny, wolę tutaj. Przed laty przymierzałem się do zaśpiewania kilku piosenek po angielsku, ale to jest obca materia, nie muszę tego robić.

–A jak wyobrażał Pan sobie politykę 25 lat temu?

– Nie przypuszczałem, że na świecie istnieją aż tacy szubrawcy. Nie spodziewałem się, że ludzie, którym patrzyło szlachetnie z oczu, w tym jarmarku politycznym nie mają większych szans. Wyparli ich krzykacze i cynicy.

– Głosuje Pan?

–Zawsze głosowałem. Dzisiaj jestem jednak daleki od namawiania ludzi do uczestnictwa w wyborach, szczególnie w przypadku ostatnich – do Parlamentu Europejskiego. Od jakiegoś czasu mam wrażenie, że to są spady z naszej polityki, które za ciężkie pieniądze wędrują do Brukseli. Ci ludzie są kompletnie niesterowalni i nie można ich skontrolować. Cenię sobie naszą obecność w Unii, ale nie ten rodzaj biurokracji i debilne przepisy, które się co rusz pojawiają. Dlatego jeśli namawiałbym do udziału w wyborach, to raczej tych krajowych.

–Które z wyborów najbardziej rozminęły się z Pana typowaniami?

– Te w 1994 roku, kiedy do władzy powrócili komuniści. Pamiętam, jak w dniu ogłoszenia wyników w radiu pojawiła się piosenka Maćka Maleńczuka „Znów powróciłaś, stara dziwko”. Jestem mu głęboko wdzięczny, że miał taką piosenkę w repertuarze.

–Jeśli wrócą i deportują Pana na bezludną wyspę, którego polityka wybrałby Pan sobie do towarzystwa?

– Takiego, który byłby przydatny do zjedzenia. Opcja polityczna nie ma znaczenia.

– Rozmawiacie o polityce w garderobach?

– Głównie w busie. I są to burzliwe dyskusje zarówno o polityce, jak i o religii. Bywa, że dochodzi do rękoczynów. To jest fajne, gorące! Bardzo mi się podoba, że większość kolegów ma swoją opinię w ważnych kwestiach. Gdy ludzie potrafią pokłócić się o nie, znaczy, że żyją. Ale smuci mnie, gdy jakiś artysta daje głos na wiecach przedwyborczych, nawet jeśli robi to z wewnętrznego przekonania. Jeszcze gorzej, gdy robi to dla dobrych pieniędzy. Ja wyznaję XIX-wieczną zasadę, że artysta służy tylko sztuce. Gdybym był spryciarzem, napisałbym wniosek o dofinansowanie płyty na temat globalnego ocieplenia, ale nie jestem.

– Wróćmy do wspomnień. Zaczynaliście, gdy show-biznes rodził się dopiero w cieniu hurtowni i straganów.

– W 1989 roku współpracowałem jeszcze z kabaretami, ale w roku 1990 dostaliśmy nagrody w Krakowie i wysłano nas na konkurs debiutów w Opolu. Wówczas dość szybko sobie uświadomiliśmy, że jeśli mamy funkcjonować w tym świecie, przyszłość nie należy do nas. Całe miasto było oklejone wizerunkami pewnej pani, która również występowała w konkursie premier, więc sugestia, kto ma wygrać, była dość oczywista. Byliśmy jedynym zespołem, który nie grał z półplaybacku. W trakcie przygotowań zostałem zwolniony z ćwiczeń solfeżu, za to z chęcią przychodziłem z kolegami na lekcje tańca. Byliśmy zawsze pierwsi, żeby zająć miejsca z tyłu, bo mieliśmy wtedy ciekawy widok przed sobą. To była dobra lekcja, czego nie robić, w co nie wdepnąć, z kim nie pracować. Parę nauczek dostaliśmy jeszcze później po drodze, ale Opole była najważniejszą z nich.

–Pojawiły się firmy muzyczne, które później połknęły rynek.
–Pierwsza nasza umowa z firmą Pomaton zajmowała jedną stronę A4. Później te umowy co pół roku się zmieniały, aż doszły do 100 stron z aneksami. Przez chwilę naszą menedżerką była Martyna Jakubowicz, a producentem Wojtek Waglewski. Spotkaliśmy ludzi, którzy byli naszymi idolami.

–Przeprosił się Pan ze starą muzyką?

– Przez połowę swojego życia nie cierpiałem Mieczysława Fogga, którego z kolei kochała moja babcia. Włożyłem jednak kiedyś do odtwarzacza w samochodzie jego płytę i przesłuchałem z wielką przyjemnością. To jest głos z czasów, których już nie ma. W wieku 50 lat wolę dziś posłuchać piosenek o miłości niż piosenek buntu. Oczywiście, młodzi ludzie mają prawo do gniewu, muszą go przeżyć, bo to jest bardzo potrzebny proces. Ale dziś młodzież jest dość grzeczna. Młody człowiek ma być grzeczny, bo jeśli będzie grzeczny, w końcu zobaczy jakieś światełko w tunelu w postaci kariery. Gdy jednemu udaje się – porzucając wyższe wartości – uzyskać ten profit, inni robią to samo.

– Praca przy filmie o powstaniu warszawskim coś w Pana życiu zmieniła? Jakaś klapka się uchyliła?

–Kiedy poproszono mnie o stworzenie piosenki, musiałem odpowiedzieć sobie na pytanie, co mam do powiedzenia w tej sprawie. Gdy się w końcu zgodziłem, zbladłem. Dopiero kiedy zobaczyłem 10-minutowy fragment z oczyszczonych klatek, zrobiło to na mnie piorunujące wrażenie. Nie czuję się upoważniony do oceny powstania, ale z pokorą biję czołem przed niewyobrażalną nadzieją tamtych ludzi. Tamtą sytuację zapinam klamrą z rokiem 1989. Fajne jest to, że umiemy tak jak w 1944, ale umiemy też tak jak w 1989.

Zespół Raz Dwa Trzy został założony w lutym 1990 roku przez studentów Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Zielonej Górze: Adama Nowaka, Grzegorza Szwałka, Jacka Olejarza i Jacka Ograbka.

Trzy miesiące potem wygrał 26. Studencki Festiwal Piosenki w Krakowie piosenkami „Talerzyk”, „Wchodzi”, „Rzeka”, „W każdej knajpie” oraz „Rozkaz” . W lutym 1991 roku w studiu Winicjusza Chrusta zostały zarejestrowane kompozycje na debiutanckie wydawnictwo. Płyta pt. „Jestem Polakiem” ukazała się tego samego roku. Tak zaczęła się wielka kariera zespołu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski